Około kilometra od wieżowca Trump Tower na Manhattanie w maju 2011 r. zakończyła się inna błyskotliwa kariera polityczna: Dominique'a Strauss-Kahna. Szef MFW był faworytem w wyborach prezydenckich we Francji, ale zgubiła go próba gwałtu na Nafissatou Diallo, sprzątaczce hotelu Sofitel.
Inspekcja w Mar-a-Lago
Na Trumpie tak ciężkie oskarżenia nie ciążą. Ale seria skandali na tle seksualnym może mieć taki sam skutek: pogrzebać szanse republikanów na odbicie Białego Domu.
Opublikowany we wtorek sondaż CBS daje już Clinton 9 pkt proc. przewagi. Trump może w tej ankiecie liczyć na ledwie 38 proc. poparcia, najmniej w historii USA ze wszystkich kandydatów dwóch czołowych partii politycznych na trzy tygodnie przed głosowaniem. A jeszcze we wrześniu walka był wyrównana: zarówno Clinton, jak i Trump mogli liczyć na 42 proc. poparcia.
Wolta nastąpiła po stronie płci pięknej: w tej części elektoratu przepaść między poparciem dla kandydatki demokratów (53 proc.) i dla kandydata republikanów (34 proc.) urosła już do 19 pkt proc. Gdyby w Ameryce głosowali sami mężczyźni, jak to było do 1920 roku, miliarder mógłby wciąż liczyć na zwycięstwo (w tej grupie zachowuje przewagę 2 pkt proc. nad Clinton).
Kłopoty Trumpa zaczęły się, gdy pod koniec września „Washington Post" opublikował nagranie sprzed 11 lat, w którym tuż przed występem w programie „Access Hollywood" miliarder wykłada swój stosunek do kobiet: „Łap je za c..ę. Wiesz, mnie piękno automatycznie przyciąga – zaczynam je całować. To działa jak magnes. Po prostu całuję. Nie czekam. Kiedy jesteś gwiazdą, pozwalają ci. Możesz robić wszystko" – mówi prowadzącemu Billy'emu Bushowi.