Na ile zryw społeczny pomocy uchodźcom złagodził ich dramatyczną sytuację?
To, czego jesteśmy świadkami i uczestnikami, jest czymś absolutnie niesłychanym. W środę byłam z przedstawicielami Rady Europy w wielkiej sali Expo na ulicy Modlińskiej w Warszawie, gdzie jest teraz ponad tysiąc uchodźców. Zadawano im pytania, jak się czują i jak Polska ich przyjęła. Nie było ani jednego zdania krytycznego. Powiedzieli, że nie wyobrażali sobie, że Polacy tak fantastycznie ich przyjmą, i że instytucje będą tak otwarte. Ja też nie spodziewałam się, że to będzie aż tak pospolite ruszenie. Dary serca płyną od wszystkich – bogatych i biednych. Widzimy jak Polska stała się bliska Ukrainie i jak Ukraina stała się bliska Polsce. Możemy powiedzieć, że zdaliśmy egzamin nadzwyczajnie i będziemy zdawać każdego dnia. Nawet instytucje publiczne się zebrały po wstępnym chaosie. Bo początek był absolutnym chaosem, ale organizacje pozarządowe zakasały rękawy i ruszyły z pomocą państwu. Jako Biuro RPO byliśmy przerażeni tym, co zastaliśmy w tych pierwszych dniach i jak nie radzono sobie z podstawowymi problemami. Dzisiaj mamy inny obraz – jest poprawa. Ale bez wolontariuszy i pospolitego ruszenia społeczeństwa, system by padł. Widać wyraźnie, że tworzy się zalążek prawdziwego systemu pomocowego, dzięki czemu współpraca różnych podmiotów jest coraz lepsza.
Czytaj więcej
Ukraińska prowincja została osamotniona. Docieramy tam z pomocą.
Na początku był duży problem z uchodźcami, którzy nie byli obywatelami Ukrainy, m.in grupy studentów z państw arabskich i Afryki, czy to udało się rozwiązać?
Rzeczywiście mieliśmy do czynienia z tzw. drugą linią odpraw, wolniejszą i uciążliwą. Dotyczyła tych osób, u których trzeba było potwierdzić tożsamość. Dziwnym trafem na tej drugiej linii znalazły się głównie osoby z państw afrykańskich. Natychmiast zwróciliśmy na to uwagę. Widziałam w jednym z centrów zdezorientowanych ludzi, niewiedzących, dlaczego nagle zostali zgromadzeni w jednym pomieszczeniu i co dalej z nimi będzie. Ta sprawa została już bardzo dobrze rozwiązana. Mieliśmy też potwierdzone zdarzenie, kiedy wywożono studentów nigeryjskich do miejscowości w pobliżu granicy niemieckiej i namawiano ich do wyjechania do Niemiec, a oni wcale takich planów nie mieli. To, o czym teraz musimy mówić, to jest społeczność romska. Szacuje się, że na terenie Ukrainy jest od 120 tysięcy do 400 tysięcy Romów. Doszły nas sygnały o ich niewłaściwym traktowaniu, skargi, że nie zostali wpuszczeni do ośrodka recepcyjnego. My tego nie stwierdziliśmy, co więcej byliśmy świadkami, jak duża grupa społeczności romskiej wchodziła bez przeszkód do ośrodka recepcyjnego. Rzeczywiście doszło do konfliktu – ale między grupami romskim, który zakończył się interwencją policji. Romowie są zagubieni. Przekazali nam w środę, że chcą pojechać do Szwecji, z całymi rodzinami. Mówią, że nie mogą być rozdzieleni, a to są rodziny po 20–30 osób. Mamy więc problem logistyczny.