Prokuratura Krajowa poleciła w trybie pilnym wszcząć umorzone pod koniec ubiegłego roku śledztwo, które miało wyjaśnić, dlaczego na zwałach w kopalni Piekary leży 300 tys. ton węgla o zawyżonej wartości na blisko 34 mln zł. Zdaniem prokuratorów analizujących materiał tego śledztwa w Prokuraturze Krajowej zawyżanie wartości mogło być oszustwem obliczonym na wyłudzenie środków od państwa na ratowanie bankrutującej wtedy Kompanii Węglowej – ustaliła „Rzeczpospolita".
Śledztwo rusza zatem od nowa, ale z rąk prokuratorów w Gliwicach przejmuje je Prokuratura Regionalna w Katowicach. Zbada m.in., czy nie doszło do fałszowania dokumentów i wyłudzania pieniędzy.
Wszystko to efekt naszej publikacji. Gdy w połowie grudnia 2016 r. opisaliśmy sprawę zaskakującego umorzenia, departament do spraw przestępczości gospodarczej Prokuratury Krajowej zażądał akt postępowania. I jak podkreśla Arkadiusz Jaraszek z biura prasowego Prokuratury Krajowej, „decyzja o umorzeniu była przedwczesna, a postępowanie to wymaga uzupełnienia".
Analiza „krajówki" jest miażdżąca dla gliwickiej prokuratury. Wynika z niej, że zawyżanie wartości węgla mogło nie być przypadkowe. Prokurator z Gliwic dał zaś wiarę świadkom, którzy twierdzili, że doszło po prostu do zmieszania węgla z odpadem kopalnianym, czego nigdzie nie odnotowano.
Analiza uderza też w tych, którzy o przestępstwie... zawiadomili, czyli w państwową spółkę Kompania Węglowa (do niej należała kopalnia Piekary). To ona najbardziej skorzystała na zawyżaniu wartości wydobywanego węgla – wykazywane m.in. w ten sposób poprawianie wydajności kopalń było premiowane przez państwo dotacjami na ratowanie bankrutującej wtedy Kompanii.