Tworząc między stronami więzi o charakterze alimentacyjnym, zbywcy nieruchomości (dożywotnikowi) gwarantuje dożywotnie utrzymanie przez nabywcę (zobowiązanego), który to nabywca zyskuje zaś z tegoż tytułu prawo własności przedmiotowej nieruchomości. Konstrukcja umowy dożywocia funkcjonująca na gruncie polskiego porządku normatywnego, a w szczególności art. 913 § 2 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny, wzbudza poważne wątpliwości co do jej zgodności z ustawą zasadniczą w zakresie, w jakim przepis ten nie przewiduje dziedziczności roszczenia do rozwiązania umowy o dożywocie przez spadkobiercę dożywotnika zmarłego po wytoczeniu powództwa a przed zakończeniem postępowania. Istotne zastrzeżenia pojawiają się w dwóch ujęciach: wertykalnym oraz horyzontalnym.
Czytaj także: Umowa dożywocia a roczne zeznanie podatkowe
W ramach aspektu wertykalnego wskazać należy, iż w praktyce błędnie nie odróżnia się niezbywalnego prawa dożywocia od roszczenia dziedzicznego powstałego na tle umowy o dożywocie. W przypadku śmierci dożywotnika w trakcie trwania postępowania sądowego wszczętego celem rozwiązania umowy dożywocia, postępowanie to ulega umorzeniu, z jednoczesnym zanegowaniem legitymacji czynnej ewentualnych spadkobierców i wykluczeniem możliwość uznania ich za następców prawnych po dożywotniku w rozumieniu art. 180 § 1 pkt. 1 ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego. Jako zasadniczą podstawę powyższego procederu wskazuje się art. 913 § 2 w zw. z art. 912 Kodeksu cywilnego, a przede wszystkim – uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 16 marca 1970 r. (III CZP 112/69) posiadającą moc zasady prawnej, zgodnie z którą roszczenie dożywotnika będącego zbywcą nieruchomości, który po wytoczeniu powództwa o rozwiązanie umowy o dożywocie zmarł przed zakończeniem tego postępowania, nie przechodzi na jego spadkobiercę. W pierwszej kolejności zważyć należy, iż w myśl art. 912 k.c., prawo dożywocia jest niezbywalne, co jest bezsporne. Należy jednak odróżnić prawo dożywocia, które jest niewątpliwie majątkowe, lecz niedziedziczne, od roszczeń, które mogą powstać na tle umowy dożywocia, a które mogą być dziedziczne – konstrukcja taka występuje właśnie w art. 913 § 2 k.c. Po pierwsze, roszczenie o rozwiązanie umowy dożywocia jest to prawo majątkowe, które nie jest ściśle związane z osobą dożywotnika. Po wtóre, za dziedzicznością uprawnienia do rozwiązania umowy dożywocia zdecydowanie przemawiają względy etyczne. Jako amoralną oraz bezprawną uznać należy dyrektywę, aby spadkobiercy dożywotnika nie mogli rozwiązać umowy dożywocia, gdy zobowiązany odmówił utrzymania i opieki niesprawnemu fizycznie dożywotnikowi wymagającemu ciągłej pielęgnacji. Słuszne stanowisko zaprezentował SN w wyroku z dnia 26 marca 1965 r. (III CR 28/65), gdzie jednoznacznie uznał konieczność dziedziczności uprawnienia do rozwiązania umowy o dożywocie, sygnalizując, iż odmienna wykładnia dawałaby zobowiązanym niczym nieusprawiedliwione szanse zatrzymania własności objętych umową o dożywocie nieruchomości w tych wypadkach, gdy w sposób jawny i rażący krzywdzili dożywotnika – zbywcę, który też z tego powodu żądał za swego życia rozwiązania umowy.
Podkreślenia wymaga fakt, iż – występując o rozwiązanie umowy dożywocia – dożywotnik nie domaga się przyznania mu środków utrzymania, lecz zwrotu nieruchomości, do której nabywca winien bezwzględnie tracić prawo na skutek niezgodnego z prawem oraz zasadami współżycia społecznego nierespektowania oraz niewykonywania umowy o dożywocie poprzez niewywiązywanie się z wynikających z tejże umowy zobowiązań. Przedmiotem sytuacji prawnej w niniejszym zakresie jest więc nieruchomość (możliwa do dziedziczenia), nie zaś – co oczywiste i bezsporne – środki utrzymania. W konsekwencji, dziedziczność sytuacji prawnej w postaci roszczenia o rozwiązanie umowy o dożywocie uznać należy za w pełni zasadną oraz niezbędną w aktualnym porządku prawnym. Z taką interpretacją zgodny jest wzmiankowany wyżej wyrok Sądu Najwyższego z 1965 r., w którym jednoznacznie uznano konieczność dziedziczności uprawnienia do rozwiązania umowy o dożywocie. Powyższy pogląd spotkał się jednak z nieuzasadnioną racjonalnie krytyką wyrażoną w uchwale Sądu Najwyższego z 1970 r. Wobec relewantnie rażącej sprzeczności między poglądem wyrażonym w rzeczonej uchwale a ratio legis, rzeczywistą intencją i celem społecznym prawa dożywocia zachodzi konieczność analizy argumentacji przytoczonej w uzasadnieniu uchwały Sądu Najwyższego, która stanowi niewątpliwie jaskrawy przykład wnioskowania ad absurdum, zaś jej ładunek merytoryczny pozostaje w krzywdzącej kolizji ze współczesnymi realiami, a w szczególności z uregulowaniami o randze konstytucyjnej oraz ogólnie przyjętymi normami społecznymi. Przedmiotowa zasada prawna ustanawia niesprawiedliwą asymetrię w traktowaniu stron umowy, bowiem postrzegany przez Sąd "interes społeczno – gospodarczy" nakazuje szczególną ochronę interesów nabywców (zobowiązanych z umowy dożywocia), jako że popieranym celem umowy o dożywocie jest przejęcie przez młodych ludzi gospodarstw rolnych. Twierdzenia Sądu Najwyższego sprowadzają się zatem do wyznawanej w ówczesnym ustroju archaicznej zasady, że „ziemia należy do tego kto ją uprawia". Niemożliwym jest nadanie przymiotu słuszności czynionej przez sądy – funkcjonujące we współczesnych warunkach demokratycznego państwa prawnego – konstatacji w przedmiocie pełnej aktualności tak przedstawionej definicji interesu społeczno – gospodarczego.
Wymiar horyzontalny omawianej problematyki obejmuje zaś bezpośrednie naruszenie szeregu regulacji konstytucyjnych poprzez takie skonstruowanie przepisu art. 913 § 2 k.c., który – nie przewidując dziedziczności roszczenia do rozwiązania umowy o dożywocie przez spadkobiercę dożywotnika zmarłego po wytoczeniu powództwa a przed zakończeniem postępowania – uderza w zagwarantowane konstytucyjnie prawa spadkobierców dożywotnika (prawo do sądu, prawo do ochrony własności oraz prawa dziedziczenia, zasadę równości wobec prawa), a także powoduje dowolność i brak możliwości poprawnej logicznie i funkcjonalnie oraz spójnej systemowo interpretacji (zasada demokratycznego państwa prawnego i wynikające z niej zasada poprawnej legislacji oraz zasada zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa).