Były trzy źródła ognia, do pożaru doszło na skutek podpalenia, w efekcie rozlania substancji łatwopalnych lub podpalenia substancji łatwopalnych na składowisku odpadów – to konkluzja ekspertyzy biegłego z zakresu pożarnictwa, która trafiła do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, badającej pożar nielegalnego składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich przy ul. Wyzwolenia. Pożar wybuchł 10 maja, został ugaszony dopiero po tygodniu. Dwa dni później doszło do kolejnego głośnego pożaru – hali targowej przy Marywilskiej 44 w Warszawie.
Rosyjskie służby zlecają podpalenia w Polsce
To dwa z serii pożarów, które postawiły na nogi polskie służby. Przyczyną szczególnej czujności jest fakt, że za innymi pożarami w Polsce stoją rosyjskie służby, a podpalenia są formą sabotażu. W czerwcu za serię podpaleń ABW zatrzymała pięć osób, w tym Ukraińców i Rosjanina z kanadyjskim paszportem. W czerwcu ubiegłego roku podpalili przy użyciu koktajlu Mołotowa włoską restaurację w Gdyni, a w nocy z 8 na 9 kwietnia tego roku magazyn europalet w Markach pod Warszawą (spłonęło 100 metrów sześciennych towaru). Usiłowali też podłożyć ogień w Gdańsku w centrum farb i tynków.
Czytaj więcej
Zagrożona jest polska infrastruktura, mnożą się ataki rosyjskich agentów. Rząd prosi o czujność.
Mężczyźni mieli działać na zlecenie GRU, a są powiązani z ujętym przez ABW w styczniu tego roku Ukraińcem, który szykował się do podłożenia ognia pod wrocławską fabrykę farb. Rosja, oferując od 10 do 15 tys. euro, werbuje m.in. przez rosyjskojęzyczny Telegram i zleca chętnym podpalenia miejsc publicznych w dużych miastach. Nie tylko w Polsce.
Właściciel z mafii śmieciowej: na razie brak motywu i powiązań
Kto i dlaczego podpalił w Siemianowicach blisko 6 tys. mkw powierzchni, na której składowano tysiące ton rozmaitych substancji ropopochodnych, rozpuszczalników i farb, a także odpadów plastikowych? Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, składowisko to należało do mafii śmieciowej, którą od 2020 roku ściga Prokuratura Regionalna w Katowicach. Ta zorganizowana grupa przestępcza działa na terenie Katowic, Częstochowy, Mysłowic, ale także w innych miejscowościach na terenie całego kraju. Robi to w siatce różnych podmiotów powiązanych osobowo. Zarzuty w tym śledztwie ma już 100 podejrzanych, część jest tymczasowo aresztowana. Ale jak się okazuje, proste powiązanie z podpaleniami składowiska w Siemianowicach nie istnieje. – Gdyby tak było, wątek pożaru zostałby włączony do naszego śledztwa – mówi „Rz” prok. Michał Binkiewicz, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach. Wobec właścicieli tego składowiska nie wydano decyzji o usunięciu odpadów czy nałożenia wielomilionowych kar za ich składowanie. Po co mieliby więc je podpalać, narażając się na kłopoty?