Od godz. 9:00 w piątek ponad stu strażaków walczy z pożarem, do którego doszło na terenie składowiska odpadów przy ulicy Wyzwolenia w Siemianowicach Śląskich. Czarny dym jest widoczny z wielu kilometrów. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało alert, apelując do mieszkańców kilku miast o niewychodzenie z domów i zamykanie okien.
Po godz. 14:00 na konferencji prasowej do sytuacji odniósł się prezydent Siemianowic Śląskich Rafał Piech. - Dzisiaj po godz. 9:00 otrzymaliśmy informację, że wybuchł pożar na terenach prywatnych przy ul. Wyzwolenia 2 w Siemianowicach Śląskich. Niezwłocznie udaliśmy się z zespołem na miejsce, żeby zobaczyć, poinformować mieszkańców - powiedział.
Czytaj więcej
Ponad 30 zastępów straży pożarnej walczy z pożarem składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich. Na miejscu rozszczelniają się pojemniki z chemikaliami, sytuacja nie jest opanowana. Wydano alert RCB.
Pożar składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich
- Po kilkudziesięciu minutach na miejsce przyjechał pojazd chemiczny, który badał cały teren, powietrze, czy jest jakiekolwiek zagrożenie. Otrzymaliśmy informację, że takich zagrożeń zdrowia i życia nie ma. Była prośba, aby pozamykać wszystkie okna, aby w miejscu zadymienia się nie przemieszczać - relacjonował.
- To jest problem, z którym borykamy się jako siemianowiczanie, ale jako chyba wszystkie miasta w Polsce - podkreślił. Samorządowiec zaznaczył, że jako prezydent miasta bardzo często był w ministerstwie ochrony środowiska. - Prosiliśmy, aby weszły przepisy kontrolujące, ponieważ takich sytuacji jak w Siemianowicach Śląskich w całej Polsce będą setki. Tych bomb tykających, pochowanych pojemników z mauzerami, z chemikaliami w całej Polsce są setki, jak nie tysiące - mówił. - To są tykające bomby. Niedawno taka sytuacja była w Mysłowicach, w Ustroniu, w wielu miejscach - dodał.