Samorządom brakuje narzędzi i pieniędzy na zapobieganie podtopieniom i powodziom

Nowelizacja prawa wodnego z 2017 r. przekazała kompetencje w kwestii regulacji rzek Wodom Polskim. Samorządy nie mają więc prawnych narzędzi wpływania na tę kwestię. Zmieniła też definicję ścieku, wyłączając z niej wody opadowe - co rodzi problemy finansowe.

Publikacja: 15.09.2024 11:55

Rzeka Nysa Kłodzka zalała Kłodzko

Rzeka Nysa Kłodzka zalała Kłodzko

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

Na południu Polski trwają intensywne opady, co spowodowało podniesienie poziomu wielu rzek i strumieni. W niektórych miejscowościach trwa ewakuacja ludności albo akcje ratunkowe służb. Samorządy na zagrożonych terenach apelują, aby w miarę możliwości zabezpieczyć dobytek (np. przenieść samochód w miejsce, gdzie nie grozi mu zalanie) oraz uruchamiają całodobowe infolinie, udzielające mieszkańcom informacji, co robić w kryzysowej sytuacji.

Czytaj więcej

Szybkie zasiłki dla powodzian. Ile to pieniędzy i co zrobić, żeby je otrzymać?

Regulacja rzek i odprowadzanie nadmiaru wód opadowych: za co odpowiadają samorządy?

Co jednak w świetle prawa leży w zakresie kompetencji władz samorządowych, jeśli chodzi o regulację rzek i odprowadzanie nadmiaru wód opadowych?

- Kwestie związane z ochroną przed powodzią wywołaną ze strony wód śródlądowych płynących: rzek, potoków, czy głównych kanałów, zostały wyjęte spod kontroli samorządu i przekazane do Wód Polskich. Oznacza to, że dziś za kwestię obwałowań czy zbiorników retencyjnych odpowiadają Wody Polskie, a samorząd nie ma z tym nic wspólnego – mówi Grzegorz Kubalski, dyrektor Biura Związku Powiatów Polskich.

- Obowiązki gminy w sprawie gospodarki wodnej wynikają bardziej z poczucia odpowiedzialności za społeczność lokalną, bo po nowelizacji prawa wolnego zadania w zakresie melioracji zostały przypisane Wodom Polskim. Dlatego domagamy się rewizji tych przepisów nie tylko w zakresie taryf, ale i przywróceniu samorządom wojewódzkim melioracji cieków wodnych. Projekt odpowiednich rozwiązań jest jednak dopiero konsultowany w kancelarii premiera i ma niebawem trafić do Sejmu – zauważa z kolei Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP.

Strefa prawna i faktyczna, czyli Wody Polskie jedno, a samorządy drugie

Inaczej sprawę przedstawiają same Wody Polskie. Departament Komunikacji i Edukacji Wodnej w odpowiedzi na nasze pytania poinformował, że w ramach wykonywania zadań ustawowych realizowane są prace utrzymaniowe – na samych wodach (zgodnie z art. 226 prawa wodnego) oraz na urządzeniach wodnych (art. 188). Zadania te, w zależności od właściciela mogą być realizowane przez Wody Polskie, ale także przez samorządy oraz użytkowników wód, co wynika wprost z wykonywania praw właścicielskich przez jednostki i podmioty. Dodano ponadto że: „Podział obowiązków w zakresie odprowadzania wód opadowych przebiega między sferą prawną należącą do organów Wód Polskich, a sferą faktyczną spoczywającą na władzach samorządowych”.

- Samorządowcy nie patrzą więc na przepisy prawa, tylko na potrzeby życia i w związku z tym podejmują odpowiednie decyzje. Całodobowe dyżury urzędników to działania pozorne – tłumaczy Leszek Świętalski. - Efektywnym rozwiązaniem jest zaś dystrybucja worków z piaskiem, nie czekanie aż przyjdzie fala powodziowa, ani na polecenia władz krajowych. Cieszy, że samorządy biorą sprawy w swoje ręce. Przepisy prawa to jedno, a zdrowy rozsądek i poczucie odpowiedzialności to druga sprawa. Bo w przypadku katastrofy ciężko wytłumaczyć, że ustawa nie pozwalała uruchomić jakichś środków – dodaje.

Prawo wodne nie reguluje natomiast obowiązków jednostek samorządu terytorialnego dotyczących odprowadzania wód opadowych. Wody Polskie w ustawie z 20 lipca 2017 r. Prawo wodne nie są obarczone żadnymi obowiązkami w zakresie odbioru i odprowadzania wód opadowych. Jedynie na podstawie art. 397 w zw. z art. 14 oraz art. 389 pkt 1 w zw. z art. 35 ust. 3 pkt 7 ustawy – Prawo wodne, organy Wód Polskich udzielają pozwoleń wodnoprawnych na odprowadzanie wód opadowych i roztopowych do wód lub urządzeń wodnych. Mogą być one ujęte w systemy kanalizacji deszczowej służące do odprowadzania opadów atmosferycznych albo w systemy kanalizacji zbiorczej w granicach administracyjnych miast.

Czytaj więcej

Betonoza zbiera żniwo. Inwestorzy nie pamiętają o hydrologii

Odchodzenie od miejskiej betonozy

Kanalizacja deszczowa na obszarach zurbanizowanych jest co do zasady zadaniem własnym samorządu.

- Trzeba jednak podkreślić, że standardy projektowania kanalizacji deszczowej opierają się na zdolności przyjęcia wody z opadów, jakich można się było spodziewać nie rzadziej niż raz na pięć lat (choć to jeszcze zależy od lokalizacji) – tłumaczy Grzegorz Kubalski.

- Jeśli mówimy o deszczach nawalnych, które statystycznie zdarzają się raz na 100 czy 500 lat, to każdy system kanalizacji deszczowej okaże się niewydajny i nieuniknione będą lokalne podtopienia. Zwłaszcza tam, gdzie mamy do czynienia z zabetonowaniem dużej powierzchni i związanym z tym bardzo szybkim spływem wody do najniżej położonych miejsc – dodaje.

- Wciąż są też opory przeciw odchodzeniu od betonozy. Powoli następuje tu zwrot, ale jeszcze do niedawna dominowało założenie, by jak najszybciej wodę odprowadzić do głównych cieków. Teraz coraz bardziej idziemy w stronę retencji i jak najdłuższego zatrzymywania wody – mówi Leszek Świętalski.

Na wsiach jest łatwiej

W przypadku dróg zaś, za odprowadzenie wody odpowiada jej zarządca, czyli w przypadku dróg gminnych gmina, powiatowych – powiat, a krajowych – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Jedynie na terenach zurbanizowanych odwadnianie jest elementem kanalizacji deszczowej i współodpowiedzialność za to ponosi gmina (miasto). Natomiast na wsiach zwykle nie ma potrzeby tworzenia takiej kanalizacji.

- Jeśli jest respektowany obowiązek zagospodarowania wody opadowych na swojej nieruchomości to dzięki dużej powierzchni gruntu zdolnej do wchłaniania wody mamy do czynienia ze spowolnieniem spływu wody. Dodatkowo na terenach rolniczych działają systemy melioracji, które też są w stanie przyjąć przynajmniej część nadmiaru wody – tłumaczy Grzegorz Kubalski.

Problemy z finansowaniem kanalizacji

Z kolei Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu ds. legislacyjnych w Związku Miast Polskich, zwraca uwagę, że nowelizacja prawa wodnego z 2017 r. wprowadziła jeszcze jedną istotną zmianę, mianowicie w definicji ścieków. Wyłączono spod niej wody opadowe i roztopowe, chyba że w ramach kanalizacji łączą się one ze ściekami komunalnymi. Jednak nie zawsze tak jest, często kanalizacja deszczowa i ściekowa to oddzielne systemu. Wody opadowe można bowiem nieraz odprowadzać bezpośrednio do wód gruntowych czy płynących (nie są bowiem zanieczyszczone), a nawet jeśli trafiają do oczyszczalni, to inną drogą, niż ścieki komunalne.

Ta pozornie mała zmiana powoduje, że utrudnione jest korzystanie z dofinansowań rządowych czy unijnych na rozwój kanalizacji deszczowej. Gminy muszą więc pokryć te koszty ze środków własnych. Podobny problem dotyczy stawek za odbiór tych wód (np. deszczówka z terenu parkingu przed supermarketem) gdyż przepisy nie są w tej kwestii jednoznaczne. Dlatego nieraz stawki bywają zaskarżane i sprawa trafia do sądu.

Na południu Polski trwają intensywne opady, co spowodowało podniesienie poziomu wielu rzek i strumieni. W niektórych miejscowościach trwa ewakuacja ludności albo akcje ratunkowe służb. Samorządy na zagrożonych terenach apelują, aby w miarę możliwości zabezpieczyć dobytek (np. przenieść samochód w miejsce, gdzie nie grozi mu zalanie) oraz uruchamiają całodobowe infolinie, udzielające mieszkańcom informacji, co robić w kryzysowej sytuacji.

Regulacja rzek i odprowadzanie nadmiaru wód opadowych: za co odpowiadają samorządy?

Pozostało 93% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach