Daniela Wybrańczyk: Po rozwód do notariusza czy kierownika USC?

Rozwiązanie małżeństwa ma zarówno skutki osobowe, jak i majątkowe. Dlatego ustawodawca zdecyduje, kto poza sędzią może udzielić rozwodu.

Publikacja: 30.10.2024 05:42

Daniela Wybrańczyk: Po rozwód do notariusza czy kierownika USC?

Foto: Adobe Stock

Informacja, że podejmowane są działania zmierzające do dopuszczalności pozasądowego rozwiązania małżeństwa (o czym jako pierwsza pisała "Rz"), wywołała dyskusję w środowisku prawniczym. Pozasądowe rozwiązanie małżeństwa oznacza, że uzyskanie rozwodu możliwe byłoby np. przed notariuszem lub przed kierownikiem USC.

Obie możliwości mają swoje wady i zalety. Ustawodawca musi zatem podjąć decyzję, komu przyznać stosowną kompetencję. Poniżej przedstawione argumenty przemawiają za oraz przeciw obu tym propozycjom. Nie jest wykluczone, że ustawodawca dopuści rozwód pozasądowy zarówno przed notariuszem, jak i przed urzędnikiem stanu cywilnego, a wybór w tym zakresie pozostawi małżonkom. Wydaje się jednak, że taka propozycja mogłaby nie być ekonomicznie uzasadniona. Co więcej, można założyć, że po wyborze jednej z możliwości będzie ona bardziej przemyślana i dopracowana pod względem legislacyjnym.

Czytaj więcej

Karolina Szulc-Nagłowska: Szybki rozwód. Jak go uzyskać?

Notarialne zalety

Notariusz jest powołany do dokonywania czynności, którym strony są obowiązane lub pragną nadać formę notarialną. W zakresie swoich uprawnień działa jako osoba zaufania publicznego, korzystając z ochrony przysługującej funkcjonariuszom publicznym.

Trybunał Konstytucyjny kilkakrotnie analizował status prawny notariusza. Przykładowo w wyroku z 13 stycznia 2015 r. (sygn. akt SK 34/12) przyjął, że urzędowy charakter czynności przez niego dokonywanych oraz brak możliwości całkowicie swobodnego kształtowania przez strony treści danej czynności (w czym wyraża się przewaga elementów publicznoprawnych nad prywatnoprawnymi), przemawia za kwalifikacją stosunku łączącego notariusza ze stroną (stronami) jako stosunku publicznoprawnego, zbliżonego w swoim charakterze do stosunków prawnoprocesowych łączących strony postępowania z organami władzy sądowniczej.

Za taką kwalifikacją przemawia przede wszystkim quasi-jurysdykcyjny charakter kompetencji notariusza, który jest obowiązany do dokonania czynności notarialnej o treści proponowanej przez strony, wszakże pod warunkiem, że czynność ta nie jest sprzeczna z prawem. Tak więc quasi-jurysdykcyjny charakter kompetencji notariusza może być jednym z argumentów przemawiających za przyznaniem kompetencji do rozwiązania małżeństwa notariuszom. Łączy się to również z tym, że aktualnie sporządzają oni akty poświadczenia dziedziczenia.

Ponadto, zakładając, że pozasądowe rozwiązanie małżeństwa dopuszczalne byłoby dla małżonków decydujących się zrezygnować z orzekania o winie rozkładu pożycia, przed notariuszami można by też zawrzeć umowę alimentacyjną w formie aktu notarialnego, która przynajmniej częściowo „rekompensowałaby” brak rozstrzygania o winie.

Argumentem przemawiającym na korzyść notariuszy jest także to, że małżonkowie składający oświadczenie woli rozwiązania małżeństwa mogliby jednocześnie dokonać podziału wspólnego majątku, określić sposób korzystania ze wspólnego mieszkania, podzielić je albo przyznać jednemu z nich. Gdyby ustawodawca zdecydował się na wprowadzenie pozasądowego rozwodu pod warunkiem dokonania podziału majątku, okoliczność ta mogłaby być wręcz kluczowa. Wówczas fakt, że notariusze dokonują takich podziałów, stanowiłby silny argument za tym, aby to im przyznać kompetencję do pozasądowego rozwiązania małżeństwa.

Podobne uwagi można zastosować do mediacji. Ustawodawca może bowiem założyć, że warunkiem rozwodu pozasądowego jest mediacja. Wtedy także można przyjąć, że notariusze mają lepsze od kierowników USC kwalifikacje do tego, by prowadzić mediację nakierowaną na pojednanie małżonków, ponieważ formułują już ugody/porozumienia dotyczące różnych kwestii „okołorozwodowych”.

Na rzecz wprowadzania możliwości rozwiązania małżeństwa przed notariuszem przemawia również to, że przy dokonywaniu czynności notarialnych, ten jest obowiązany czuwać nad należytym zabezpieczeniem praw i słusznych interesów stron oraz innych osób, dla których czynność ta może mieć skutki prawne. Jednocześnie notariusz jest obowiązany udzielać stronom niezbędnych wyjaśnień dotyczących dokonywanej czynności notarialnej.

Z regulacji tych wyprowadza się także obowiązek jego bezstronności. Z kolei obowiązek wyjaśniająco-doradczy materializuje się (co do zasady) w pouczeniu o prawnych skutkach złożonego przez każdą ze stron oświadczenia woli. Dokonując czynności notarialnej, notariusz przyjmuje na siebie wymóg wskazania wszelkich niejasności, ryzyk i trudności związanych z daną sprawą. Z powyższego wynika zatem, że nie tylko jest uprawniony, ale także zobowiązany do udzielania pouczeń. A te z kolei stanowiłyby jeden z mechanizmów mogących zabezpieczyć „stronę słabszą” przed pochopnym rozwiązaniem małżeństwa. Wydaje się, że notariusze mogą lepiej wyjaśnić małżonkom konsekwencje prawne rozwodu, w szczególności majątkowe. Oczywiście podobnych pouczeń mogliby udzielać kierownicy USC, ale trzeba zwrócić uwagę na wysokie kwalifikacje merytoryczne rejentów, w tym znajomość prawa dotyczącego spraw majątkowych, w tym przede wszystkim prawa spadkowego, rodzinnego, handlowego i podatkowego.

Dodatkowo kodeks etyki zawodowej notariusza (KEZN) nakłada na rejentów obowiązek zapewnienia określonych gwarancji. Obowiązuje ich uczciwość, rzetelność, niezależność oraz bezstronność i zachowanie tajemnicy zawodowej. Na tym tle wskazuje się wręcz, że notariusz w przeciwieństwie do pozostałych „wolnych” zawodów prawniczych nie działa na zlecenie jednej ze stron dokonywanej czynności notarialnej, lecz jako „sędzia braku sporu” występuje w pozycji niezależnego od stron, bezstronnego „arbitra”. Ponadto zobowiązany jest dokonywać czynności zawodowych zgodnie z prawem, według najlepszej woli i wiedzy oraz z należytą starannością. Można zatem twierdzić, że przepisy KEZN dają określone gwarancje ochrony praw małżonków planujących rozwiązać swoje małżeństwo przed rejentem.

Są i wady

Do argumentów, które przemawiają przeciwko wprowadzeniu rozwodów u notariuszy, należy zaliczyć ten sprowadzający się do twierdzenia, że nie mogą oni skutecznie pełnić kilku funkcji równocześnie. Czyli nie mogą jednocześnie być zaangażowani w prowadzenie czynności, pouczanie stron i kontrolowanie „legalności” i „nieszkodliwości” dokonywanej czynności. Taki pogląd prezentowany był w Hiszpanii, dlatego też w tym państwie podczas sporządzania dokumentu urzędowego potwierdzającego rozwód małżonkom musi towarzyszyć praktykujący („zarejestrowany”) pełnomocnik.

Gdyby to notariuszom przyznano uprawnienie do rozwiązywania małżeństwa, to pojawiłaby się też kwestia zwolnienia od kosztów podejmowanych przez niego czynności, gdyby małżonek nie był w stanie ich ponieść. W takiej bowiem sytuacji małżonek, którego nie stać na pokrycie kosztów wynagrodzenia notariusza, musiałby wystąpić z wnioskiem do sądu rejonowego właściwego ze względu na miejsce zamieszkania o zwolnienie w całości lub w części od pokrycia kosztów. Konieczność zwrócenia się do sądu może zatem z jednej strony podważać sens przyznania uprawnienia do rozwiązania małżeństw notariuszom, ale z drugiej strony, nie wydaje się, by był to argument decydujący, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że rozwód pozasądowy miałby stanowić jedynie alternatywę dla postępowania sądowego.

Przeciwko przyznaniu notariuszom kompetencji do rozwiązania małżeństwa w trybie pozasądowym można ewentualnie powołać okoliczność, że notariusz (podobnie jak obecnie sąd) byłby zobowiązany przekazać do urzędu stanu cywilnego dokument, który stanowiłby podstawę sporządzenia odpowiedniego aktu stanu cywilnego lub miał wpływ na treść istniejącego już aktu stanu cywilnego, podczas gdy nie byłoby to wymagane, gdyby pozasądowy rozwód odbywał się przed kierownikiem USC.

Przewagi urzędu

Przypomnijmy, że rejestracja stanu cywilnego jest wykonywana przez gminy w urzędach stanu cywilnego jako zadanie zlecone z zakresu administracji rządowej. Kierownikiem USC jest co do zasady wójt (burmistrz, prezydent miasta). Jest organem administracji publicznej osadzonym w strukturze samorządu terytorialnego, właściwym do wykonywania zadań zleconych administracji rządowej z zakresu rejestracji stanu cywilnego. Kierownik USC – jako organ administracji publicznej – w ramach swoich ustawowych kompetencji podejmuje czynności w formach przewidzianych prawem. Wskazuje się również, że rodzaj wykonywanych czynności i ich charakter publiczny sprawiają, że kierownicy USC są osobami zaufania publicznego. Biorąc powyższe pod uwagę, można wskazać, że za tym, aby to im przyznać kompetencję do rozwiązania małżeństwa, przemawia stojący za nimi autorytet państwa (władza publiczna).

Ponadto argumentem za powierzeniem kompetencji do rozwiązania małżeństwa urzędnikom stanu cywilnego jest fakt, że byłoby to spójne z obecnie obowiązującymi przepisami regulującymi zawarcie małżeństwa. Skoro ustawodawca przyjął, że małżeństwo może zostać zawarte przed kierownikiem USC, to można twierdzić, że zasadne jest także, aby przed nim było rozwiązywane.

Aktualnie brakuje konkretnych propozycji dotyczących tego, jak miałby przebiegać rozwód pozasądowy przed kierownikiem USC, niemniej można założyć, że – podobnie jak zawarcie małżeństwa – następowałoby to poprzez złożenie stosownych oświadczeń, a następnie np. poprzez sporządzenie aktu rozwiązania małżeństwa lub dołączenie wzmianki dodatkowej do aktu małżeństwa.

Powstaje przy okazji pytanie, czy podobnie jak przy zawarciu małżeństwa kierownik USC wyjaśniałby osobom zamierzającym rozwiązać małżeństwo doniosłość i skutki tej czynności. Gdyby zdecydowano się na rozwód pozasądowy przed kierownikami USC wyjaśnienia te mogłyby niejako stanowić odpowiednik „pouczeń notarialnych”. Odpowiednikiem odmowy dokonania czynności przez notariusza mogłaby natomiast być odmowa przyjęcia oświadczeń przez kierownika USC.

Przepisy zobowiązujące notariuszy do udzielania stronom niezbędnych wyjaśnień oraz do odmowy dokonania czynności znajdują się już w prawie o notariacie i ewentualnie mogłyby być stosowane do rozwodów pozasądowych procedowanych z ich udziałem, podczas gdy w odniesieniu do kierowników USC analogiczne przepisy musiałyby być dopiero wprowadzone.

Można przyjąć, że jednym z argumentów przemawiających za tym, aby wprowadzić rozwód pozasądowy przed kierownikami USC, jest fakt, że aktualnie oświadczenie o zmianie nazwiska po rozwodzie składa się przed nimi.

Gdyby z kolei pozasądowe rozwiązanie małżeństwa powiązano z wprowadzeniem tzw. czasu do namysłu, argumentem przemawiającym za kierownikami USC może być to, iż stosują oni już przepis, który posługuje się podobnym mechanizmem, a stanowi, że małżeństwo przed kierownikiem USC nie może być zawarte przed upływem miesiąca od dnia, kiedy osoby, które zamierzają je zawrzeć, złożyły kierownikowi USC pisemne zapewnienie, że nie wiedzą o istnieniu okoliczności wyłączających zawarcie tego małżeństwa. Nie wydaje się jednak, by ten argument był decydujący, ponieważ nic nie stoi na przeszkodzie, aby czas do namysłu zastosować również przy pozasądowym rozwiązaniu małżeństwa u notariusza.

Wąski zakres

Przeciwko powierzeniu kompetencji do rozwiązania małżeństwa urzędnikom stanu cywilnego podaje się argument, że byłaby to czynność administracyjna, która i tak powodowałaby konieczność uregulowania w innym trybie pozostałych kwestii okołorozwodowych (np. alimentów, podziału majątku), a zatem małżonkowie i tak musieliby udać się do notariusza lub sądu.

Wydaje się także, że przyznanie omawianych kompetencji kierownikom USC nakładałoby na nich dodatkowe obowiązki. Można przypuszczać, że wprowadzenie tej propozycji prowadziłoby też do zwiększenia wydatków po stronie Skarbu Państwa lub gmin. Urzędy stanu cywilnego (szczególnie z siedzibą w dużych miastach) musiałyby bowiem zatrudnić nowe osoby do obsługi spraw związanych z rozwiązywaniem małżeństw.

Trzeba także odnotować, że gdyby do przeprowadzenia rozwodu pozasądowego uprawnieni zostali notariusze, nadzór nad nimi sprawowałby minister sprawiedliwości. Jeśli kompetencje do pozasądowego rozwiązania małżeństwa zostałyby powierzone kierownikom USC, nadzór sprawowany byłby przez ministra właściwego do spraw wewnętrznych.

Z dokonanej analizy można również wyprowadzić wniosek natury ogólnej, że kierownicy USC mają styczność z prawem rodzinnym głównie w zakresie zawierania małżeństwa (aspekty osobowe), a notariuszom bliższe są aspekty majątkowe związane z podziałem majątku małżonków i alimentami. Konstatacja ta wydaje się istotna, biorąc pod uwagę, że rozwód wiąże się zarówno ze skutkami „osobowymi”, jak i „majątkowymi”. Z tego punktu widzenia każdy wybór ustawodawcy można uzasadnić.

Dla samych stron to, czy rozwodów udzielałby obok sądu notariusz czy kierownik USC, ma chyba drugorzędne znaczenie.

Autorka jest doktorem nauk prawnych, radcą prawnym, mediatorem, adiunktem w Uniwersytecie SWPS

Informacja, że podejmowane są działania zmierzające do dopuszczalności pozasądowego rozwiązania małżeństwa (o czym jako pierwsza pisała "Rz"), wywołała dyskusję w środowisku prawniczym. Pozasądowe rozwiązanie małżeństwa oznacza, że uzyskanie rozwodu możliwe byłoby np. przed notariuszem lub przed kierownikiem USC.

Obie możliwości mają swoje wady i zalety. Ustawodawca musi zatem podjąć decyzję, komu przyznać stosowną kompetencję. Poniżej przedstawione argumenty przemawiają za oraz przeciw obu tym propozycjom. Nie jest wykluczone, że ustawodawca dopuści rozwód pozasądowy zarówno przed notariuszem, jak i przed urzędnikiem stanu cywilnego, a wybór w tym zakresie pozostawi małżonkom. Wydaje się jednak, że taka propozycja mogłaby nie być ekonomicznie uzasadniona. Co więcej, można założyć, że po wyborze jednej z możliwości będzie ona bardziej przemyślana i dopracowana pod względem legislacyjnym.

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?