Trzeba więc twardo stawiać pytanie, czy nie możemy się spierać na polskim podwórku i tutaj zawierać kompromisu? Choćby krok po kroku.
Niech ktoś może wreszcie oszacuje straty finansowe, wizerunkowe, polityczne, sądownictwa, prawa i prawników, a zwłaszcza sędziów, którzy nie potrafili przez lata znaleźć kompromisu, choćby ograniczenia sporu, a absencja starej części Izby Cywilnej Sądu Najwyższego na uchwale frankowej jest tego namacalnym dowodem. Ci sędziowie sami nie są już zresztą w stanie podjąć uchwały i nie mają gwarancji, że jacyś nowi mogliby ją przegłosować. Tymczasem liczba zalegających w sądach spraw frankowych wzrosła od 2019 r. z 10 tys. do 180 tys.
Czytaj więcej
Demonstracyjne szturmowanie praworządności z ministrami na czele i według zasad „jak je rozumieją” zaczyna doskwierać najwyraźniej prawnikom, zwłaszcza tym, którzy nie liczą na państwowe posady. Działają raczej indywidualnie.
Te lata sporu są stracone dla sądownictwa i Polski. Czy mamy trwać w tym zacietrzewieniu do kolejnych wyborów? Kwestie frankowe to tylko jeden z elementów przeciągania prawniczej liny z udziałem także unijnych instytucji. Praworządność jest tak pojemnym pojęciem, że można do niego wrzucać rozliczne kwestie i spory. Gdyby szukać spiskowej teorii, że ktoś specjalnie podsyca w Polsce ten konflikt, to praworządność jest arcywybuchową podpałką.Choćby tyle razy omawiany art. 187 ust. 4 konstytucji, zgodnie z którym sposób wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa określa ustawa. Jak długo będzie w ustawie zasadniczej, tak długo mogą trwać spory, czy sędziowską część KRS mają wybierać obywatele czy sędziowie. I coraz mniej znaczyć będą wspomnienia autorów konstytucji, co oni mieli na myśli przy jej redagowaniu. Liczy się, co Polacy, a nie tylko sędziowie, myślą obecnie o sędziach, o ich wyborze i ich odpowiedzialności dyscyplinarnej. A także co Polacy myślą o prawie unijnym, nie tylko tym w traktatach, ale stosowanym przez Trybunał Sprawiedliwości UE i egzekwowanym przez stricte polityczną Komisję Europejską. A więc nie tylko o korzystnych dla frankowiczów wyrokach TSUE, ale także o postanowieniu jego wiceprezesa nakazującego zamknięcie z dnia na dzień Turowa czy przeciąganych obietnicach odblokowania pieniędzy z KPO.
Trzeba więc twardo wracać do pytania, czy nie powinniśmy się spierać przede wszystkim na polskim podwórku i tu szukać kompromisu, choćby w sądach i w sprawie sądów.