20 marca 2024 r. w „Rzeczy o prawie” ukazał się artykuł Jarosława Gwizdaka „Jakimi sędziami nie mamy być?”. Były już sędzia i członek powołanej przez ministra sprawiedliwości komisji odpowiedzialnej za preselekcję kandydatów i rekomendację osoby na stanowisko dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury podzielił się z Czytelnikami swoimi przemyśleniami o pracy w komisji oraz kierunku rozwoju i kształcenia przyszłych sędziów i prokuratorów. Przede wszystkim pragnę wyrazić uznanie dla próby reaktywowania publicznej debaty na ten ważny temat. Jednocześnie chciałbym podjąć próbę konstruktywnej krytyki i dyskusji, wskazując na aspekty, które mogły być przedmiotem refleksji autora, lecz takimi się nie stały, ze stratą – w mojej ocenie – dla szerszego grona osób zainteresowanych podjętą problematyką.
Z nieskrywanym zawodem muszę bowiem stwierdzić, że nie zdołałem w przywołanym tekście odnaleźć jakichkolwiek przemyśleń czy rozważań, jak zoptymalizować ścieżkę dojścia do zawodu sędziego lub prokuratora w Polsce. Co gorsza, jakie panowały opinie pośród kandydatów na dyrektora KSSiP. Brak w tekście diagnozy, być może postawionej przez kandydatów, co do ewentualnych mankamentów dotychczasowego procesu szkolenia w KSSiP, choć można domniemywać, że zarówno autor, jak i sami kandydaci jakieś jednak dostrzegają, a diagnozę postawić potrafią. Czytelnik nie dowie się ani jakie są mocne, ani tym bardziej jakie są słabe strony scentralizowanego systemu kształcenia przyszłych sędziów i prokuratorów pod „jednym dachem”, a tym bardziej jaką opinię miały osoby starające się o kierowanie Krajową Szkołą, o opinii zwycięzcy w tym temacie nawet nie wspominając.
Czytaj więcej:
Laureat tytułu „Obywatelski Sędzia Roku 2015” nie przedstawił ani jednego argumentu przemawiającego za tą, a nie inną kandydaturą. Próżno szukać w jego tekście porównań czy odniesień do instytucji kształcących sędziów i prokuratorów w Europie lub osób nimi kierujących, jak choćby do mecenas Nathalie Roret, dyrektor francuskiej szkoły (École Nationale de la Magistratura), która w 2020 r. została pierwszą niesędzią kierującą francuską instytucją.
Refleksja, której zabrakło
W tekście brak także jakiejkolwiek refleksji, co powinno odróżniać nowo zarządzany KSSiP od pospolitej „duraczówki”. Dużo bardziej rozczarowuje jednak fakt, że Czytelnik nie odnajdzie w tekście odpowiedzi na postawioną przez samego autora, jak mniemam, tezę, że: „(…) po konkursie i wyborze dyrektora szkoły absolwenci będą już wiedzieć, jakimi sędziami warto i należy zostać”. Dotychczas mogli tego nie wiedzieć, ale się dowiedzą… Można dociekać skąd lub od kogo? Jak zrozumiałem, uświadomi ich w tej mierze osoba wybranego kandydata. Ponieważ na ową tezę próżno poszukiwać dowodów w samym tekście, w rzeczywistości będziemy musieli dać wiarę słowu, zdać się na upływ czasu i skrupulatną obserwację sędziów-absolwentów KSSiP.