Na studiach i aplikacji wykładowcy wbijali nam do głowy zasadę domniemania niewinności. Zgodnie z nią podejrzanego aż do czasu skazania prawomocnym wyrokiem uważa się za niewinnego, jednak już w kodeksie postępowania karnego pojawiają się od tej zasady wyjątki, bo wobec podejrzanego można stosować areszt tymczasowy i inne środki zapobiegawcze. Można mu również zakazać wykonywania określonego zawodu czy sprawowania określonej funkcji.
Ile może trwać pozostawanie w stanie oskarżenia? Przypominam sobie sprawę, w której klientka udzieliła mi pełnomocnictwa, będąc w ciąży, a gdy jej sprawa się zakończyła, przyszła podziękować za obronę w towarzystwie córki – tej samej, z którą wówczas była w ciąży, a która przed naszym spotkaniem zdała maturę. Ten przypadek nie był jednak „rekordzistą na długich dystansach”, bo obecnie tę koronę dzierży sprawa, która po dwudziestu jeden latach postępowań i po trzech wyrokach pierwszoinstancyjnych na powrót trafiła do prokuratury. Przy naszym systemie prawnym pozostawanie oskarżonym chronionym domniemaniem niewinności może zająć większą część dorosłego życia.
Czytaj więcej
Adwokat nigdy nie broni zbrodni, tylko człowieka.
Wyrok szybszy niż błyskawica
Czy postawienie zarzutu łączy się tylko z uciążliwościami przewidzianymi w kodeksie postępowania karnego? Oczywiście nie, bo zaraz po przedstawieniu zarzutów pojawiają się nowe wynikające z nich konsekwencje – jeśli ktoś ma broń, to wkracza policja i mu ją zabiera, jeśli ktoś jest dopuszczony do tajemnic państwowych, to ten dostęp zostaje mu odcięty, jeśli ktoś zamierza odwiedzić na dłużej USA, nie dostanie wizy. To oczywiście tylko forpoczta kłopotów, bo te bardziej dotkliwe dopiero się zaczynają. Jeśli zarzuty postawiono np. komuś rozpoznawalnemu, to jego proces zaczyna się równolegle toczyć przed opinią publiczną i nie trwa on jak ten przed sądem przez wiele lat, tylko kończy się najczęściej po kilkudziesięciu minutach wyrokiem skazującym narażającym podejrzanego na banicję w sferach zawodowych, towarzyskich, a często nawet rodzinnych.
Zaczynają się kłopoty
Jeśli z kolei osoba z zarzutami ma firmę, to banki wycofują się z jej finansowania, a kontrahenci z zawartych kontraktów. Jeśli chce pełnić funkcje w zarządach spółek Skarbu Państwa, zostanie takiej możliwości pozbawiona, jeśli ubiega się o zlecenie od dbającego o swoją reputację podmiotu, zostanie odesłana z kwitkiem, bo pytanie, czy ktoś nie ma postawionych zarzutów, staje się standardem zawieranych kontraktów. Ktoś z zarzutami nie ma również co liczyć na dopuszczenie do wykonywania zawodów zaufania publicznego. Osoba z zarzutami w sferze publicznej staje się obywatelem drugiej, albo nawet trzeciej kategorii.