Anna Nowacka-Isaksson: #Me Too nie pomogło

Kobiety, które w siłach zbrojnych zgłaszają molestowanie, mają problemy.

Publikacja: 07.02.2024 02:00

Anna Nowacka-Isaksson: #Me Too nie pomogło

Foto: Adobe Stock

Siły zbrojne nadzwyczaj rzadko zgłaszają na policję seksualne molestowania, bo wolą takie przypadki załatwiać w wewnętrznych procedurach. Karzą np. ewentualnych sprawców potrąceniem z pensji. Do maili w sprawie podejrzeń o przestępstwa dotarł dziennik „Dagens Nyheter”. Wynikało z nich, że pewien instruktor szykanował kobietę odbywającą służbę wojskową ponad pół roku. Podczas jazdy autem uszczypnął ją w udo, obłapywał piersi, usiłował wciągnąć do łóżka. Sprawą w 2022 r. zajęła się komisja ds. odpowiedzialności personelu sił zbrojnych. Komisja od ostatnich pięciu lat prowadzi dochodzenia w sprawie tzw. zachowań niepożądanych: szykan, seksualnych napaści, dyskryminującego traktowania i represji. Mężczyzna przyznał się do seksualnego molestowania i pokrzywdzona kobieta była gotowa przekazać sprawę prokuratorowi. Jednak do tego nie doszło.

W przejrzanej przez dziennikarzy „Dagens Nyheter” korespondencji można przeczytać, że w siłach zbrojnych rozważano zgłoszenie przypadku do prokuratora, jednak dowiedziano się, jak władze wojskowe zwykły postępować w podobnych sytuacjach. Jeszcze w trakcie dochodzenia urzędnik sądowy zaproponował potrącenie z wynagrodzenia jako sankcję. I tak się stało. Mężczyzna otrzymał pensję zredukowaną o całe siedem dni pracy, jednak zachował swoją funkcję we władzach wojskowych.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Skandal z kokainą w Riksdagu

Podobnie łagodnie ukarano innego mężczyznę, który według zeznań kobiety ciągle ją nagabywał, że chce z nią uprawiać seks, a nawet obnażył się przed nią. Przyznał, że nie pamięta tych wydarzeń, bo był pod wpływem alkoholu, ale polega na narracji kobiety. Jemu też potrącono z wynagrodzenia 25 proc.

Z 21 kazusów, które zweryfikował dziennik, jedynie dwa nie zostały rozpatrzone w trybie spraw dyscyplinarnych. Pierwszy mężczyzna usłyszał zarzuty seksualnego molestowania kilku kobiet i był podejrzany o napaść na kolegę lub koleżankę (w języku szwedzkim bowiem likwiduje się feminatywy w końcówkach i nie wiadomo, o jaką płeć chodzi). I mimo uniewinnienia go przez sąd został zwolniony z pracy dla sił zbrojnych. Drugi mężczyzna molestował seksualnie na międzynarodowej misji, za co został skazany, ale zachował posadę.

Z wewnętrznego raportu wynika też, że komisji ds. odpowiedzialności personelu nie przedstawiono wszystkich podejrzeń o seksualne szykanowania, choć na portalu sił zbrojnych jest przekaz o zerowej tolerancji dla zachowań niepożądanych. Zapewnia się tam, że „Będziemy zawsze działać, i nigdy nie odwracać wzroku”.

Aida Alvinius, naukowiec z Narodowej Akademii Obrony, analizowała „kulturę ciszy” w siłach zbrojnych, a także we władzach straży pożarnej i policji. Mówi, że nie jest zaskoczona zjawiskiem. Jej zdaniem w tych organizacjach istnieją subkultury (macho, oporu i milczenia), które ze sobą współdziałają i uniemożliwiają dochodzenia w sprawach seksualnych szykan. Jeżeli się opowie po stronie sprawcy, to się postępowanie zamyka, wszystko ucisza i obciąża winą ofiarę oraz osoby, które jej bronią – zaznacza. W opinii Alvinius kobiety, które zgłaszają molestowanie, narażają się tylko na problemy, a mężczyzn traktuje się jak dewiantów. Ofierze wydaje się, że działanie w sprawie jest beznadziejne – ocenia w rozmowie z „Aftonbladet”. Gazeta również raportowała przypadki obmacywań i seksualnego poniżania we władzach wojskowych i często mało surowych konsekwencji dla oficerów.

Alvinius uważa, że siły zbrojne traktują rzeczy, które szkodzą własnej organizacji, bardziej serio niż te, które uwłaczają innym. „Możesz być surowiej ukarany, gdy ukradniesz benzynę, niż wtedy, gdy pijany zalecasz się seksualnie” – podkreśla. Według niej ruch #Mee Too, w którym kobiety zaprotestowały przeciwko seksualnym napaściom, nie zmienił tak naprawdę niczego.

A miało być inaczej. Wszak w 2017 r. kraj przeżył rewolucję #Me Too. Nie waham się użyć słowa rewolucja, bo kampania miała wyjątkowy rozmach w królestwie, z manifestacjami w różnych miastach. Zaczęła się od wystąpienia aktorek w sztokholmskim teatrze, gdzie w obecności minister kultury, królowej Sylwii i następczyni tronu Wiktorii odczytano anonimowe świadectwa seksualnych napaści. Do aktorek dołączyły potem w swoich apelach #Mee Too przedstawicielki różnych profesji i środowisk: śpiewaczki operowe, piosenkarki, pracowniczki branży prawnej, służb ratunkowych, polityczki, kobiety pracujące w szwedzkim Kościele, reprezentantki świata uniwersyteckiego, branży restauracyjnej, budowlanej, tancerki, archeolożki, uczennice podstawówek i gimnazjów, nauczycielki, sportsmenki, pracowniczki sektora kultury, PR, mediów, ruchu trzeźwości, lekarki i studentki medycyny, osoby transseksualne i niebinarne i wreszcie kobiety zatrudnione w siłach zbrojnych. Żaden kraj nie stworzył tak potężnego ruchu związanego z tak wieloma zawodami i środowiskami.

W apelu #Me Too wystąpiło 1768 kobiet z sił zbrojnych. W hasztagu #bacznośćzaciśnijzęby zatrudnione w organizacji wojskowej oficerki, osoby cywilne, żołnierki i marynarki opisały napaści, które nie wszystkie przeżyły osobiście, ale postanowiły mówić o nich jednym głosem. Były to obraźliwe komentarze o mobbowaniach i przypadki gwałtów. Naczelny dowódca Micael Bydén powiedział wówczas, że jest wkurzony i rozczarowany, że siły zbrojne nie uporały się z napaściami do tej pory. Stwierdził też, że „ten, kto nie jest w stanie postępować zgodnie z wartościami sił zbrojnych, nie może mieć nimi do czynienia”.

Ostatnie odkrycia dziennikarzy wskazują, że problemy nadal istnieją. W dodatku przypadków, które mogą stanowić naruszanie prawa, nie zgłasza się na policję. Jednak na skutek interwencji „Dagens Nyheter” żandarmeria wojskowa zawiadomiła teraz policję o ośmiu kazusach z podejrzeniem przestępstwa.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Siły zbrojne nadzwyczaj rzadko zgłaszają na policję seksualne molestowania, bo wolą takie przypadki załatwiać w wewnętrznych procedurach. Karzą np. ewentualnych sprawców potrąceniem z pensji. Do maili w sprawie podejrzeń o przestępstwa dotarł dziennik „Dagens Nyheter”. Wynikało z nich, że pewien instruktor szykanował kobietę odbywającą służbę wojskową ponad pół roku. Podczas jazdy autem uszczypnął ją w udo, obłapywał piersi, usiłował wciągnąć do łóżka. Sprawą w 2022 r. zajęła się komisja ds. odpowiedzialności personelu sił zbrojnych. Komisja od ostatnich pięciu lat prowadzi dochodzenia w sprawie tzw. zachowań niepożądanych: szykan, seksualnych napaści, dyskryminującego traktowania i represji. Mężczyzna przyznał się do seksualnego molestowania i pokrzywdzona kobieta była gotowa przekazać sprawę prokuratorowi. Jednak do tego nie doszło.

Pozostało 86% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian