Niecały rok temu główne wydania wieczornych programów informacyjnych podały elektryzującą wiadomość: „Sąd Okręgowy w Katowicach usunął WIBOR z umowy kredytu hipotecznego!”. Zastanawiano się, czy polskie sądy i banki czeka druga fala pozwów podobna do tej zwaną „frankową”. Nie wyjaśniono jednak, że było to – tylko i aż – orzeczenie o zabezpieczeniu, w którym sąd uznał, że na czas postępowania kredytobiorcy będą płacić ratę kredytu wyliczaną na podstawie oprocentowania składającego się wyłącznie z marży banku.
Chwilę potem w mediach społecznościowych pojawiły się dyskretne reklamy kancelarii, które obiecywały unieważnienie kredytu złotówkowego i szybkie rozprawienie się z – ponoć – nieuczciwymi umowami i bankami, które je oferowały.
Czytaj więcej:
Z pola walki
Wkrótce potem do sądów zaczęły spływać nowe sprawy. Pojawił się też pierwszy wyrok – w przeciwieństwie do wcześniejszych orzeczeń o zabezpieczeniu kończący sprawę w pierwszej instancji. Powoli wykształciła się też praktyka sądów orzekania o zabezpieczeniu pozwów. Banki nauczone doświadczeniem frankowym nie zbagatelizowały zagrożenia i roszczeniom złotówkowiczów dały zdecydowany odpór. Po roku obserwacji pola walki można wyciągnąć już pierwsze wnioski i postawić prognozę, że sektor bankowy nie doświadczy drugiego kataklizmu na miarę powództw w sprawach frankowych.Nie stanie się tak, ponieważ po kilku miesiącach od głośnego orzeczenia Sądu Okręgowego w Katowicach można ocenić, że pozwy „wiborowe” znacznie różnią się od frankowych. W zdecydowanej większości są też bezzasadne.
Czym różnią się roszczenia frankowiczów od kredytobiorców złotówkowych?
Trzeba powiedzieć, że wszystkim. Po pierwsze, spread, który najczęściej powodował uznanie kredytu frankowego za abuzywny, stanowił mechanizm stworzony i opisany przez bank. Stawka referencyjna WIBOR ma inny charakter. Jest oficjalnym wskaźnikiem, na którym prawo zezwala, a nawet nakazuje oprzeć kredyt o zmiennym oprocentowaniu. Wiąże się to z wydaniem przez Komisję Europejską i Komisję Nadzoru Finansowego decyzji administracyjnych uznających WIBOR za wskaźnik odpowiadający prawu europejskiemu i możliwy do stosowania w umowach z konsumentami. Decyzja Komisji Nadzoru Finansowego ma dla postępowań wywołanych pozwami złotówkowiczów kolosalne znaczenie. Sąd cywilny nie może bowiem kwestionować decyzji administracyjnych. To jeden z efektów trójpodziału władz. Sąd taką decyzją jest w sprawie cywilnej związany. Oznacza to, że nie może zakwestionować decyzji KNF i stwierdzić, że WIBOR jest nieuczciwy i nie powinien stanowić podstawy do wyliczenia oprocentowania kredytów hipotecznych udzielanych konsumentom.