Wojciech Klicki: Rozliczyć za aferę Pegasusa

Priorytetem musi być cywilna kontrola nad służbami.

Publikacja: 01.11.2023 12:00

Wojciech Klicki: Rozliczyć za aferę Pegasusa

Foto: Adobe Stock

Podczas wyborów w 2019 r. służby specjalne wykorzystano do uzyskania przewagi politycznej. Nikt nie poniósł za to odpowiedzialności, dlatego naiwnością byłoby twierdzić, że i w 2023 r. służby nie brały udziału w kampanii. Przed nową władzą wiele wyzwań w tym obszarze.

Szefowie służb mundurowych do wymiany

Wymiany wymaga większość kierownictwa służb specjalnych i policyjnych. W pierwszej kolejności dotyczy to dwóch osób: komendanta głównego Policji gen. Jarosława Szymczyka, który detonując granatnik w centrali policji, podważył jej autorytet w społeczeństwie, a swój – wśród podwładnych. Jest on ponadto odpowiedzialny za nadużywanie przemocy względem osób protestujących przeciwko rozstrzygnięciu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.

Czytaj więcej

Surowo ukarać za Pegasusa. Raport speckomisji Parlamentu Europejskiego

Drugą w służbach mundurowych osobą do wymiany jest komendant główny Straży Granicznej generał Tomasz Praga, odpowiedzialny za prowadzone przez jego formację nielegalne push-backi na granicy polsko-białoruskiej.

Naruszenie prawa międzynarodowego (m.in. europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka) poprzez nieprzyjmowanie wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej stało się codziennością na polskiej granicy, a Polska przegrała już kilka spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.

Wyzwaniem jest sytuacja w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym – jedynej służbie, której szef powoływany jest na określoną prawnie kadencję. Czteroletnia kadencja szefa CBA Andrzeja Stróżnego kończy się w maju przyszłego roku. Udział CBA jest niezbędny do wyjaśnienia sprawy Pegasusa, którego stosowano także za kadencji obecnego szefa.

Wydaje się, że użycie nielegalnego oprogramowania daje podstawy do decyzji o jego odwołaniu ze względu na niespełnianie ustawowych warunków pełnienia tej funkcji.

Wyjaśnienie afery Pegasusa będzie testem skuteczności i niezależności „nowych” służb. Jeśli sprawa ta pozostanie nierozliczona, wywoła to poczucie bezkarności wśród odpowiedzialnych za nią osób i będzie fatalnym sygnałem na przyszłość dla tych funkcjonariuszy, którzy wahają się, czy przekroczyć swoje uprawnienia.

Wyjaśnienie tej sprawy będzie też miało bezprecedensowy charakter w całej Unii Europejskiej: nigdzie nie doszło do tak dużego politycznego przełomu, który umożliwiłby dogłębne sprawdzenie, jak wykorzystywano izraelskie oprogramowanie przeciwko dziennikarzom czy opozycyjnym politykom.

Do rzetelnego rozliczenia sprawy Pegasusa niezbędna będzie nie tylko współpraca ze strony służb, szczególnie CBA, ale przede wszystkim – niezależna prokuratura.

Na razie musimy liczyć na odpowiedzialnego ministra-prokuratora generalnego, który pozwoli kompetentnym prokuratorom wykonać ich pracę. Docelowo potrzebne jest jednak nie tylko oddzielenie funkcji ministra i prokuratora generalnego, ale też głęboka reforma, której propozycje przygotowało Stowarzyszenie Prokuratorów Lex Super Omnia. Jej trzonem jest wzmocnienie pozycji szeregowych prokuratorów, którzy mogliby prowadzić swoje śledztwa bez obaw o naciski z kierownictwa.

Ukaranie osób odpowiedzialnych za stosowanie Pegasusa nie zabezpieczy nas przed nadużywaniem podobnego oprogramowania w przyszłości. Na rynku dostępny jest już np. Predator, który także umożliwia ominięcie wszelkich zabezpieczeń i nieskrępowane sprawdzanie całej aktywności celu ataku: nie tylko podsłuchiwanie, ale też przeglądanie zawartości telefonu i wszystkiego, co się za jego pośrednictwem robi.

To się nie może powtórzyć

Aby ponownie nie doszło do nadużyć, konieczne jest wprowadzenie dwóch systemowych reform: przyznanie inwigilowanym prawa do informacji, że w przeszłości byli obiektem zainteresowania służb, oraz stworzenie niezależnej instytucji patrzącej służbom na ręce.

Nałożenie na Policję i służby obowiązku informowania, że w przeszłości kogoś inwigilowały, pozwoli każdemu obywatelowi na weryfikację zasadności prowadzonych względem nich działań. Wprowadzenie takiego prawa zwiększy też świadomość wśród funkcjonariuszy, że ich działania będą mogły podlegać weryfikacji, i zmniejszy ryzyko nadmiernej ingerencji w prawo do prywatności. Oczywiście w wyjątkowych sytuacjach, np. związanych ze szpiegostwem, służby mogłyby odstąpić od informowania figuranta o swoich działaniach, ale zgodę na to musiałby wyrazić sąd. Ten postulat cieszy się pełnym poparciem wszystkich partii, które mają stworzyć wspólny rząd, więc jest to do zrobienia na już.

Drugi niezbędny krok to stworzenie niezależnej instytucji patrzącej służbom na ręce, w dużym uproszczeniu – „NIK dla służb”. Byłaby to odpowiedź na problem tego, że służby specjalne są „państwem w państwie”: większość ich działań nie podlega jakiejkolwiek zewnętrznej kontroli, a ta sprawowana przez sądy nad zakładaniem podsłuchów jest iluzoryczna. Szczegóły działania tej instytucji przedstawiła Fundacja Panoptykon w społecznych założeniach do ustawy o kontroli służb, a wcześniej – zespół ekspertów pracujących pod auspicjami ówczesnego rzecznika praw obywatelskich – prof. Adama Bodnara. Stworzenie apolitycznej instytucji składającej się z sędziów jako jedno z możliwych rozwiązań wskazała też w swoich rekomendacjach senacka komisja nadzwyczajna, która w kończącej się kadencji starała się wyjaśnić aferę Pegasusa. Ten postulat nie cieszy się jednak pełnym poparciem, bo ludzie niegdyś związani ze służbami forsują alternatywne rozwiązanie w postaci poszerzenia uprawnień sejmowej Komisji ds. Służb. Zgodnie z tą koncepcją to politycy, a nie sędziowie zasiadający w nowej instytucji mieliby sprawować kontrolę nad służbami.

Cofnąć niebezpieczne zmiany

Poza wdrożeniem jednego z tych rozwiązań, nie można zapomnieć o cofnięciu niebezpiecznych zmian wprowadzonych w ostatnich latach, jak np. możliwość wykorzystywania nielegalnie zdobytych dowodów (tzw. owoców zatrutego drzewa) lub prowadzenia w pewnych okolicznościach inwigilacji przez szefa ABW bez konieczności autoryzacji ze strony sądu. Potrzebne jest też urealnienie kontroli sądowej nad stosowaniem podsłuchów: dzisiaj sądy wyrażają zgodę na tzw. kontrolę operacyjną w 99 proc. przypadków, bo nie mają możliwości dogłębnej weryfikacji wniosków służb i – jak to ujął jeden z sędziów – „muszą zaufać służbom”.

Inwigilacja w 2019 r. szefa sztabu Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy pokazała, że służby, które zamiast działać w interesie państwa reprezentują interesy partii, zagrażają nie tylko prawu do prywatności obywateli i obywatelek, ale także demokracji. Dlatego rozliczenie i reforma w służbach powinny zajmować wysokie miejsce na liście wyzwań, jakie postawi przed sobą nowy rząd.

Podczas wyborów w 2019 r. służby specjalne wykorzystano do uzyskania przewagi politycznej. Nikt nie poniósł za to odpowiedzialności, dlatego naiwnością byłoby twierdzić, że i w 2023 r. służby nie brały udziału w kampanii. Przed nową władzą wiele wyzwań w tym obszarze.

Szefowie służb mundurowych do wymiany

Pozostało 95% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian