Anna Nowacka-Isaksson: Jeszcze raz o ogniu na Koranie

Debata o publicznym paleniu Koranu, ostatnio znowu częstym, zatacza coraz szersze kręgi.

Publikacja: 22.08.2023 11:43

Anna Nowacka-Isaksson: Jeszcze raz o ogniu na Koranie

Foto: Adobe Stock

Niedawno fundacja Docu zwróciła się do reprezentantów ponad 30 meczetów w szwedzkich miastach i miejscowościach z następującymi pytaniami: Czy Szwecja powinna zabronić palenia Koranu? Czy powinna zakazać wszelkich akcji, które profanują, prowokują i obrażają islam oraz symbole i święte wartości muzułmanów? Tylko jeden meczet nie odniósł się do ankiety, 31 dało jasną odpowiedź. Przedstawiciel jednego meczetu, który przyznał, że jest w swoich poglądach osamotniony, oświadczył, że palenia Koranu nie należy zakazywać. Ani też kryminalizować bezczeszczenia islamu i jego wartości. Większość zgodnym chórem stwierdziła, że zakaz powinien dotyczyć nie tylko islamu, ale wszystkich religijnych pism i działań, które oburzają, drwią i stanowią obrazę religii i uczuć jej wyznawców. Inny reprezentant uważał, że należy stworzyć prawo, które zabrania kpienia z religii. Wszelkich drwin trzeba nie tylko zakazać, ale także je ukarać – argumentował inny. Wśród odpowiedzi znalazła się też propozycja, by delegalizować wszystko, co powoduje, że człowiek czuje się obrażony i by traktować z respektem wszelkie święte symbole. Do jednych z najciekawszych należało wezwanie, by nienawiść i pogardę dla islamu uczynić zbrodnią przeciwko ludzkości.

Zgodnie z badaniem World Values Survey w Szwecji wyznaje się najbardziej świeckie, racjonalne i indywidualistyczne wartości w świecie. Muzułmanie, którzy przybyli do Szwecji ze Środkowego Wschodu i Północnej Afryki, znajdują się bezsprzecznie na drugim biegunie tendencji do świeckości.

Czytaj więcej

Po profanacji Koranu, Szwecja planuje ważne zmiany w prawie

I w tym kraju palenie świętego pisma islamu może jest traktowane jako idiotyzm, ale nie jako bluźnierstwo. Rozporządzenia o wolności wyznania obowiązywały w Szwecji w latach 1949 –1970, zastąpiły ustawę o bluźnierstwach, i obejmowały oprócz chrześcijaństwa inne religie. Prawo unieważniono, nadając wyższą rangę wolności słowa. W Finlandii jednak obowiązuje nadal i publiczne wypowiedzi naruszające wolność wyznania, stawianie temu barier czy wystąpienia jej zagrażające, takie jak palenie Koranu, podlegają karze grzywny lub więzienia do sześciu miesięcy.

Gdy jednak posiadający zezwolenie na trzyletni pobyt w Szwecji Irakijczyk Salwan Momika położył na kartkach świętej księgi islamu plastry bekonu i to podpalił przed meczetem w Sztokholmie, a przedtem na demonstracji deptał Koran i próbował wzniecić na nim ogień, miarka się przebrała. Akcje tego rodzaju nie były pierwszymi. Już wcześniej Koran w Danii i Szwecji unicestwiał w płomieniach Rasmus Paludan, adwokat z duńskim i szwedzkim obywatelstwem. Paludan zadeklarował m.in., że będzie palił Koran, aż Turcja wyrazi zgodę na akcesję Szwecji do NATO.

Akcje wzbudziły gwałtowne protesty muzułmańskiego świata, atak na szwedzką ambasadę w Bagdadzie i wzywanie do bojkotu szwedzkich towarów. Przywódca libańskiej partii radykalnych szyitów nawoływał do ukarania tych, którzy profanują Koran. Organizacja Współpracy Islamskiej gromadząca 57 państw potępiła palenie Koranu i wezwała do niezbędnych działań tam, gdzie święte pismo muzułmanów jest bezczeszczone. Kraje muzułmańskie wzywały też na dywanik szwedzkich dyplomatów, a irakijski rząd oświadczył, że szwedzki ambasador jest personą non grata.

Policja Bezpieczeństwa oceniła, że poziom nienaruszalności bezpieczeństwa Szwecji się obniżył i więcej jest gróźb w sieci skierowanych przeciwko Sztokholmowi.

Minister obrony cywilnej Carl Oskar Bohlin na prasowym briefingu mówił, że królestwo w krajach muzułmańskich jest przedmiotem kampanii dezinformacji, która zaczęła się już dwa lata temu. Wtedy rozpowszechniano fake newsy, że szwedzka opieka socjalna systematycznie porywa muzułmańskie dzieci. Teraz kampania skupia się na propagowaniu informacji, że za akcjami palenia Koranu stoi Szwecja (a nie policja, która daje zezwolenia na zgromadzenia, ani też sądy). Powiedział też, że osoby wspierane m.in. przez Rosję potwierdzają kłamliwy przekaz, że to Szwecja jako państwo miałaby być sprawcą profanowania świętych pism.

Tymczasem sytuacja zagrażająca bezpieczeństwu szwedzkich obywateli i godząca w szwedzkie interesy sprowokowała do debaty o reformie prawa. Rozważa się zmiany w ustawie porządkowej, by policja miała prawo odmówić zgody na zgromadzenie, jeżeli jest planowane na obszarach wrażliwych, takich jak teren ambasady czy świątyń. Kilka lat temu demonstracje przeniesiono, gdy neonaziści zamierzali zakończyć manifestację blisko synagogi. Jednak nie otrzymali na to pozwolenia. Według niektórych ekspertów przy zmianie miejsc manifestacji nie trzeba by było zmieniać konstytucji, bo właściwie może tu zadziałać prawo odnoszące się do podburzania przeciwko grupom etnicznym. Zdaniem profesora prawa międzynarodowego Ove Bringa zakaz podburzania przeciwko grupom etnicznym warunkuje, że pewna grupa musi być narażona na groźby lub pogardę. Podżeganie przeciwko świętym pismom nie jest zakazane, nawet jeżeli może się ono odbywać poprzez użycie aluzji do wyznania grupy. By zakaz mógł legitymizować palenie Koranu czy innych pism religijnego kultu, wymagana byłaby rozszerzona interpretacja pojęcia: grupa etniczna, co mogłyby zainicjować sądy. Może do tego jednak dojść, gdy powie o tym większość w Riksdagu lub rząd. Zmiana prawa byłaby tu naturalna – tłumaczy Bring.

Zdaniem prawnika Joakima Nergeliusa dramatyczną zmianą byłoby uchwalenie ustawy o wolności wyznania na nowo, co zdelegalizowałoby dewastowanie świętych pism. Eksperci mówią też o możliwości wprowadzenia nowego paragrafu do prawa karnego, by uniemożliwić prawo do niszczenia świętych pism.

W tym roku policja odmówiła zgody na palenie Koranu dwukrotnie, bo wzrosła groźba akcji terrorystycznych przeciw Szwecji. Instancja apelacyjna orzekła jednak, że nie można odmówić zgody na demonstrację ze względu na bezpieczeństwo królestwa. Policja ma prawo to jednak zrobić, jeżeli istnieją obawy, że akcja wywoła zamieszki.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Niedawno fundacja Docu zwróciła się do reprezentantów ponad 30 meczetów w szwedzkich miastach i miejscowościach z następującymi pytaniami: Czy Szwecja powinna zabronić palenia Koranu? Czy powinna zakazać wszelkich akcji, które profanują, prowokują i obrażają islam oraz symbole i święte wartości muzułmanów? Tylko jeden meczet nie odniósł się do ankiety, 31 dało jasną odpowiedź. Przedstawiciel jednego meczetu, który przyznał, że jest w swoich poglądach osamotniony, oświadczył, że palenia Koranu nie należy zakazywać. Ani też kryminalizować bezczeszczenia islamu i jego wartości. Większość zgodnym chórem stwierdziła, że zakaz powinien dotyczyć nie tylko islamu, ale wszystkich religijnych pism i działań, które oburzają, drwią i stanowią obrazę religii i uczuć jej wyznawców. Inny reprezentant uważał, że należy stworzyć prawo, które zabrania kpienia z religii. Wszelkich drwin trzeba nie tylko zakazać, ale także je ukarać – argumentował inny. Wśród odpowiedzi znalazła się też propozycja, by delegalizować wszystko, co powoduje, że człowiek czuje się obrażony i by traktować z respektem wszelkie święte symbole. Do jednych z najciekawszych należało wezwanie, by nienawiść i pogardę dla islamu uczynić zbrodnią przeciwko ludzkości.

Pozostało 80% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?