Jednym z największych problemów sądownictwa są pomyłki. Te duże bulwersują opinię publiczną i na długo pozostają argumentem za zmianami. Mogą też prowadzić do odpowiedzialności Skarbu Państwa i tkwić we wspólnej pamięci.
Niestety czasami takich pomyłek nie da się naprawić. Można ewentualnie minimalizować ich skutki, co jest jedynie iluzoryczną rekompensatą.
W hierarchii sądowych pomyłek są też błędy średniej rangi. W większości naprawiane przez kontrolę instancyjną (niezależnie od prawidłowości obsady składu sądu). I znowu – czasami obywatel zmęczony procesem przed sądem pierwszej instancji nie odwoła się od błędnego orzeczenia i ono stanie się prawomocne. Bywa i tak.
Czytaj więcej
Jeśli coś chcemy ułatwić, spójrzmy na to oczyma klienta wymiaru sprawiedliwości – obywatela.
Powodów na pozostawanie w systemie błędnych wyroków można znaleźć kilka. „Zmęczenie materiału” (zwłaszcza tego ludzkiego) jest zdecydowanie jednym z nich. Innym może być po prostu wyczerpanie się funduszy czy nerwów na kontynuowanie sądowych batalii.