Agnieszka Lisak: Polska to raj dla dłużników

Prawa nie można kształtować na podstawie listów.

Publikacja: 06.12.2022 06:00

Agnieszka Lisak: Polska to raj dla dłużników

Foto: Adobe Stock

Śmierć komornika z Łukowa poruszyła wielu. Pora zastanowić się nad stanem polskiej egzekucji, jeżeli nie chcemy, by historia powtórzyła się za jakiś czas. Trwa opiniowanie projektu ustawy o działalności windykacyjnej i zawodzie windykatora. Ma być regulowana i będzie wymagać zgody ministra. Powstanie Rejestr Przedsiębiorstw Windykacyjnych i Windykatorów, a osoby zajmujące się dochodzeniem należności muszą posiadać licencję. Działalność będzie można prowadzić jedynie w formie spółki akcyjnej o kapitale zakładowym co najmniej 5 mln zł.

Gdy czytam projekt, nie mogę wyjść ze zdumienia. Dane mi było pracować kilkakrotnie dla firm windykacyjnych, przyjrzałam się ich działalności od środka. Wszystkie koncentrowały się na kontakcie telefonicznym i e-mailowym z dłużnikiem, wysyłaniu wezwań do zapłaty, a następnie kierowaniu sprawy na drogę sądową.

Czytaj więcej

Kulikowska-Siewruk: Czy powód może stać się wierzycielem, a pozwany dłużnikiem

Nigdy w swojej kancelarii nie spotkałam się z dłużnikiem, który byłby pokrzywdzony pracą windykatora. Czy kontakt telefoniczny lub wezwanie do zapłaty może kogokolwiek pokrzywdzić? Sprawę konsultowałam z innymi radcami prawnymi, żaden z nich nie potwierdził, by miał kiedykolwiek do czynienia z dłużnikiem pokrzywdzonym czynnościami windykacyjnymi. Skąd zatem pomysł, by działalność tę skierować na tory rynku regulowanego, podczas gdy największym osiągnięciem rodzącego się kiedyś kapitalizmu była właśnie deregulacja działalności gospodarczej? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pomysł na nową ustawę zrodził się pod wpływem programu interwencyjnego czy też listów zrozpaczonych dłużników wysłanych do ministra sprawiedliwości. Jak śpiewali Skaldowie, „ludzie listy piszą, zwykłe, polecone…” Bo taka ich natura, dodałabym od siebie.

W swojej pracy zawodowej dane było mi pochylać się na pismami od dłużników, osób skazanych, stron procesu… Za tego typu pismami stało często ogólne niezadowolenie z działalności państwa, tj. przegrania procesu, skazania, utraty majątku w egzekucji. Prawa nie można jednak kształtować na podstawie listów, potrzebne jest jeszcze doświadczenie prawnicze i życiowe.

Osoby, które pracują nad projektem ustawy, zapraszam na pierwszą linię frontu, to jest do kancelarii komorniczych, by zobaczyły, jak wygląda świat odzyskiwania należności w naszym kraju. Wyzwiska dłużników, znieważanie policjantów, szarpaniny, straszenie komorników sprawami karnymi, pozbawieniem życia. A do tego przepisywanie majątków na rodzinę, zakładanie nowych spółek pod tym samym adresem, by dalej prowadzić firmę, nie przejmując się egzekucją. Ilu komorników musi jeszcze stracić życie, by ktoś się otrząsnął?

Walka z wyimaginowanym wrogiem

Nie można legalnej działalności windykacyjnej wrzucać do jednego worka z tym, co robią osoby wymuszające długi i haracze, które nie zakładają spółek i nie płacą podatków. W efekcie rynek regulowany tych ostatnich i tak nie obejmie, utrudni natomiast życie podmiotom działającym uczciwie. Legalnie działające firmy windykacyjne nie utrzymują dziś osobistych kontaktów z dłużnikami. Prowizje, jakie pobierają od odzyskanych należności na poziomie często kilkunastu procent, są zbyt niskie, by pozwolić sobie na zatrudnianie pracowników jeżdżących w teren. Tym bardziej że każdy dłużnik doskonale wie, że nie ma obowiązku rozmawiać z windykatorem. Tak więc regulowanie rynku windykacji, by chronić osoby przed nachodzeniem, jest walką z wyimaginowanym wrogiem.

Jak wcześniej pisałam, nigdy nie spotkałam się w kancelarii z osobą pokrzywdzoną pracą firmy windykacyjnej, za to wielokrotnie miałam do czynienia z dłużnikami, którzy przeczytali w internecie, jak udaremnić egzekucję, przepisując majątek na córkę czy też kreując nieistniejące zobowiązania alimentacyjne. I właśnie proszą o pomoc w tej sprawie. Z przyczyn oczywistych odmawiałam pomocy.

Po internecie krążą dziesiątki porad, jak paraliżować egzekucję, z których można by uskładać „Encyklopedię kreatywnego dłużnika”. Są nawet kancelarie specjalizujące się w tym temacie. Czy ktoś w końcu dostrzeże ten problem? Polska to raj dla dłużników przyjeżdżających pod kancelarie komornicze drogimi samochodami, prowadzących działalność gospodarczą pod nową firmą, mieszkających w mieszkaniu przepisanym na bliskich. Do tego nieskuteczne prawo karne, bo pomimo oczywistych dowodów udaremniania egzekucji prokurator odmawia wszczęcia dochodzenia z art. 300 kodeksu karnego. I właśnie takie osoby zamierza brać pod swoje skrzydła prawodawca, bo przecież niejeden z nich mógłby czuć się pokrzywdzony zbyt częstym kontaktem telefonicznym, czy też wysyłaniem wezwań do zapłaty przez firmę windykacyjną.

Praworządność umiera po cichu…

Skąd u ustawodawcy tak jednostronne podejście do zagadnienia odzyskiwania należności? Gdy śledzę kolejne zmiany przepisów, mam wrażenie, że zmierzają one do tego, by dłużnikom żyło się jeszcze lepiej. Tak jak gdyby wierzyciel był zawsze osobą majętną. Mogę tylko podejrzewać, że tak jednostronne podejście wynika z faktu, że zobowiązani do płacenia są zdecydowanie bardziej widoczną grupą społeczną. Dłużnik, który nie pracuje, ma czas, pisze więc listy do ministra sprawiedliwości, prezydenta, premiera, znieważa komornika, windykatora wierzytelności, sędziego, który wydał niekorzystny wyrok. Wierzyciele, sędziowie, prawnicy czasu nie mają, są zbyt zapracowani. Niczego nie piszą, obserwują za to pełni rezygnacji, jak praworządność w ich kraju umiera po cichu.

Legislacyjny populizm

W hasłach pomocy dłużnikom jest sporo populizmu, chęci grania na społecznych emocjach. Pojawia się jednak pytanie, czy aby nie zbyt wąską grupę Ministerstwo Sprawiedliwości stara się brać pod swoje skrzydła, nie licząc się z konsekwencjami i interesem ogółu. Nie ma nic gorszego niż dawanie do zrozumienia obywatelom, że zobowiązań można nie regulować (czytaj: prawa nie trzeba przestrzegać), a wyroków sądowych można nie wykonywać. Uczy to braku szacunku do państwa i prawa, wyrabia w społeczeństwie poczucie bezkarności, a często wręcz pieniactwo.

Brakuje szacunku do prawa. Nie respektujemy działań policji, strażników miejskich, sądów, komorników, prokuratury. Sąd wydał wyrok – skandal, sąd nie wydał wyroku – skandal.

Dłużnikom należy pomagać mądrze

Dłużnikom bez wątpienia należy pomagać, ale mądrze. Trzeba chronić ich przed umowami kredytowymi, które dają możliwość podnoszenia rat o kilkadziesiąt procent, podczas gdy inflacja wynosi zaledwie kilkanaście. Dobrze by było pochylić się w końcu nad przepisami kodeksu cywilnego, które dają możliwość jednostronnej zmiany umowy poprzez wprowadzanie nowej wersji regulaminu (najczęściej nieczytelnego i pisanego mikroskopijną czcionką).

Zmian wymagają umowy pisane takim językiem, że nawet prawnik nie jest w stanie ich zrozumieć, tymczasem wiążą one stronę przeciwną (w tym konsumentów) i rodzą dla nich zobowiązania finansowe. Należy wyciągać konsekwencje wobec nieuczciwie działających komorników i syndyków. Nie można jednak w nieskończoność uchwalać przepisów, które zmierzałyby do utrudniania egzekucji oraz dochodzenia należności.

Autorka jest radcą prawnym

Śmierć komornika z Łukowa poruszyła wielu. Pora zastanowić się nad stanem polskiej egzekucji, jeżeli nie chcemy, by historia powtórzyła się za jakiś czas. Trwa opiniowanie projektu ustawy o działalności windykacyjnej i zawodzie windykatora. Ma być regulowana i będzie wymagać zgody ministra. Powstanie Rejestr Przedsiębiorstw Windykacyjnych i Windykatorów, a osoby zajmujące się dochodzeniem należności muszą posiadać licencję. Działalność będzie można prowadzić jedynie w formie spółki akcyjnej o kapitale zakładowym co najmniej 5 mln zł.

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?