Śmierć komornika z Łukowa poruszyła wielu. Pora zastanowić się nad stanem polskiej egzekucji, jeżeli nie chcemy, by historia powtórzyła się za jakiś czas. Trwa opiniowanie projektu ustawy o działalności windykacyjnej i zawodzie windykatora. Ma być regulowana i będzie wymagać zgody ministra. Powstanie Rejestr Przedsiębiorstw Windykacyjnych i Windykatorów, a osoby zajmujące się dochodzeniem należności muszą posiadać licencję. Działalność będzie można prowadzić jedynie w formie spółki akcyjnej o kapitale zakładowym co najmniej 5 mln zł.
Gdy czytam projekt, nie mogę wyjść ze zdumienia. Dane mi było pracować kilkakrotnie dla firm windykacyjnych, przyjrzałam się ich działalności od środka. Wszystkie koncentrowały się na kontakcie telefonicznym i e-mailowym z dłużnikiem, wysyłaniu wezwań do zapłaty, a następnie kierowaniu sprawy na drogę sądową.
Czytaj więcej
Trwa spór w doktrynie o to, kiedy finał ma postępowanie egzekucyjne. Prawidłowe wydaje się twierdzenie, że wykonanie czynności zastępowalnej następuje wraz z wydaniem postanowienia zawierającego umocowanie do zastępczego wykonania czynności na koszt dłużnika.
Nigdy w swojej kancelarii nie spotkałam się z dłużnikiem, który byłby pokrzywdzony pracą windykatora. Czy kontakt telefoniczny lub wezwanie do zapłaty może kogokolwiek pokrzywdzić? Sprawę konsultowałam z innymi radcami prawnymi, żaden z nich nie potwierdził, by miał kiedykolwiek do czynienia z dłużnikiem pokrzywdzonym czynnościami windykacyjnymi. Skąd zatem pomysł, by działalność tę skierować na tory rynku regulowanego, podczas gdy największym osiągnięciem rodzącego się kiedyś kapitalizmu była właśnie deregulacja działalności gospodarczej? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pomysł na nową ustawę zrodził się pod wpływem programu interwencyjnego czy też listów zrozpaczonych dłużników wysłanych do ministra sprawiedliwości. Jak śpiewali Skaldowie, „ludzie listy piszą, zwykłe, polecone…” Bo taka ich natura, dodałabym od siebie.
W swojej pracy zawodowej dane było mi pochylać się na pismami od dłużników, osób skazanych, stron procesu… Za tego typu pismami stało często ogólne niezadowolenie z działalności państwa, tj. przegrania procesu, skazania, utraty majątku w egzekucji. Prawa nie można jednak kształtować na podstawie listów, potrzebne jest jeszcze doświadczenie prawnicze i życiowe.