Marcin Mrowicki: Niewybredne żarty i przeciwnicy systemu

Dowcipów lepiej nie opowiadać w sądzie, a jeśli sprzeciwiać się autorytarnemu systemowi, to niekoniecznie w Turcji.

Publikacja: 14.06.2022 11:24

Marcin Mrowicki: Niewybredne żarty i przeciwnicy systemu

Foto: Adobe Stock

Podczas przesłuchania przez policję syn skarżących został poddany szeregowi środków i technik mających na celu uzyskanie przyznania się do rozboju. Co to były za techniki? Zaklejenie ust taśmą, polewanie go wodą, bicie i kopanie, uderzanie pałkami w głowę i ciało, zniewagi ustne, wyszydzanie, groźby, że jego genitalia zostaną wciśnięte do szuflady. Podczas przesłuchania syn skarżących słyszał krzyki podejrzanych kolegów, którzy byli poddawani podobnemu traktowaniu. To nie wszystko. Skarżącego rażono paralizatorem w okolice genitaliów, które w rzeczywistości, zdaniem jego rodziców, zostały wciśnięte w szufladę. Ich syn, mimo że dobrze zbudowany, silny i wysportowany, kilkakrotnie zemdlał podczas przesłuchania i upadł na podłogę.

Tortury na posterunkach

Gdzie się stosuje takie metody? W Rosji, Turcji a może w Azerbejdżanie? Nie, sprawa miała miejsce w 2012 r. na komisariacie w Siedlcach. Dodajmy, że syn wrócił do domu wyczerpany, zdruzgotany i wycofany. Dodajmy, że z obdukcji lekarskiej wynikało, że nosił ślady pobicia: miał widoczne otarcia lub ślady po oparzeniach na szyi, na udach i na genitaliach; miał otarcia wokół nadgarstków; i nie miał czucia w jednym kciuku. Kilkanaście dni po zdarzeniu syn skarżących się powiesił.

Czytaj więcej

Marcin Mrowicki: Praworządność, religia i przemoc domowa

Mimo że w postępowaniu karnym doszło do skazania policjantów za przekroczenie uprawnień (techniki stosowane przez nich sąd określił jako tortury), Trybunał, komunikując sprawę Kryszkiewicz przeciwko Polsce (nr 17912/21) przyjrzy się czy wszystkie standardy skutecznego śledztwa w sprawie ochrony życia i złego traktowania zostały przeprowadzone. Sprawa z 2012 r., a więc na kilka lat przed podobnymi technikami użytymi wobec Igora Stachowiaka, pokazuje, że w Polsce wciąż mamy problem ze stosowaniem tortur wobec zatrzymanych na posterunkach przez policję. Wystarczy poczytać raport Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur z 2020 r., z którego wynika, że ryzyko znęcania się nad osobami zatrzymanymi przez polskich funkcjonariuszy policji jest bardzo duże. Wciąż osoby zatrzymywane nie są badane przez lekarzy ani nie mają dostępu do adwokata. To sprzyja stosowaniu przez funkcjonariuszy technik takich jak w sprawie Kryszkiewicza czy Stachowiaka.

Inna ciekawa komunikacja przeciwko Polsce (Patoleta, nr 31292/17) dotyczy kwestii problemu systemowego, czyli skazania oskarżonego na podstawie zeznań świadka – współoskarżonego, którego sprawę wyłączono do odrębnego postępowania i który został skazany. W postępowaniu, w którym występował jako świadek, współoskarżony obciążając skarżącego zasłonił się prawem do milczenia. Trybunał pyta więc, czy zeznania złożone przez głównego świadka oskarżenia podczas śledztwa były jedynym czy głównym dowodem przeciwko zainteresowanej osobie? Jeśli tak, czy niedogodność spowodowana dla prawa skarżącego do obrony w wyniku dopuszczenia jako dowodu przeciwko niemu zeznań złożonych przez świadka, którego skarżący nigdy nie miał okazji przesłuchać, została wystarczająco zrekompensowana przez zapewnienie odpowiednich gwarancji proceduralnych? Sprawa ta powinna stanowić podstawę do nowelizacji kodeksu postępowania karnego tak, by wyeliminować możliwość zasłaniania się prawem do milczenia w sytuacji składania przez współoskarżonych w innych postępowaniach zeznań obciążających jako świadkowie.

Sądy to nie miejsce na dowcipy

Czy opowiedzenie żartu w sądzie może stanowić obrazę sądu? Tak uznał bośniacki sąd w sprawie Simić p. Bośni i Hercegowinie (skarga nr 39764/20). Sprawa dotyczyła żartu, który skarżący, prawnik, opowiedział w sądzie, aby zilustrować swoją krytykę postępowania, w którym reprezentował klienta. Skarżący opowiedział dowcip o profesorze, który oczekiwał od swoich uczniów podania nie tylko liczby, ale także nazwisk ofiar bombardowania Hiroszimy i porównał sposób, w jaki potraktował go sąd drugiej instancji, do sposobu, w jaki ci studenci zostali potraktowani przez profesora. Sąd uznał uwagi skarżącego za obraźliwe i ukarał go grzywną w wysokości ok. 510 euro.

Trybunał, stwierdzając naruszenie art. 10 Konwencji (wolność wypowiedzi), uznał, że sądy krajowe nie przywiązały wystarczającej wagi do kontekstu, w którym żart i uwagi zostały sformułowane, oraz nie przedstawiły odpowiednich i wystarczających powodów uzasadniających ingerencję w prawo skarżącego do wolności wypowiedzi. Żart, wygłoszony jedynie na sali sądowej, a nie w mediach, miał na celu krytykę sposobu, w jaki zasady dowodowe zostały zastosowane w sprawie, której bronił, i nie miał na celu obrażania sędziów.

Zamykanie ust przeciwnikom

Turcja wie jak postępować z przeciwnikami autorytarnego systemu stworzonego przez prezydenta Erdogana. Jednym z nich jest zatrzymywanie osób udających się na demonstrację w celu kontroli tożsamości. Tak było w sprawie Alıcı i inni przeciwko Turcji (skarga nr 70098/12) dotyczącej skarżących, którzy zostali zatrzymani podczas podróży autobusem z Adany do Ankary w celu wzięcia udziału w demonstracji i ukaranych grzywną za zatajenie swojej tożsamości policji, która zatrzymała ich autobus. Trybunał stwierdzając naruszenie art. 5 ust. 1 Konwencji (prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego) stwierdził, że głównym powodem aresztowania i zatrzymania skarżących było uniemożliwienie im podróży do Ankary, a tym samym udziału w demonstracjach, które zostały uznane za niezgodne z prawem. W szczególności Trybunał zauważył, że skarżący nie zostali zwolnieni przed godziną 14:50 w dniu 28 marca 2012 r., podczas gdy ich tożsamość została ustalona do godziny 4:50. Nic nie uzasadniało ich zatrzymania po ustaleniu ich tożsamości. W każdym razie ich zatrzymanie przestało być uzasadnione w celu zapewnienia spełnienia obowiązku identyfikacji i nie podlegało już art. 5 ust. 1 lit. b) Konwencji. Trybunał powtórzył, że zatrzymanie byłoby dopuszczalne tylko wtedy, gdy wypełnienie „obowiązku przewidzianego przez prawo” nie może być zapewnione łagodniejszymi środkami. Doszło do naruszenia również art. 11 (wolność zgromadzeń i zrzeszania się). Trybunał powtórzył, że władze mają obowiązek podjęcia odpowiednich środków w odniesieniu do zgodnych z prawem demonstracji, aby zapewnić ich pokojowy przebieg i bezpieczeństwo wszystkich obywateli. W tej sprawie wydawało się, że jedynym środkiem faktycznie podjętym wobec skarżących i innych demonstrantów było uniemożliwienie im bezpośredniego wyjazdu do Ankary, co Trybunał uznał za nieproporcjonalne i niepotrzebne, by zapobiec nieporządkom i ochronić prawa innych osób.

Drugim sposobem są bezprawne i arbitralne aresztowania przeciwników systemu. Ofiarą tej metody padł przewodniczący tureckiego oddziału Amnesty International (Taner Kılıç przeciwko Turcji nr 2, skarga nr 208/18). Pan Kılıç został aresztowany w czerwcu 2017 r. pod zarzutem przynależności do organizacji terrorystycznej. Władze oskarżyły go o korzystanie z usługi przesyłania wiadomości ByLock oraz o inne przestępstwa.

Trybunał uznał, że turecki rząd nie był w stanie wykazać, że w dniu, w którym skarżący był tymczasowo aresztowany ani w kolejnych fazach aresztowania, dowody przytaczane przez sędziów krajowych spełniały standard „uzasadnionego podejrzenia” wymaganego przez art. 5 Konwencji, tak aby przekonać obiektywnego obserwatora, że skarżący mógł popełnić przestępstwa, za które został aresztowany. Dodatkowo, stwierdził także naruszenie art. 10 (wolność wypowiedzi) z uwagi na to, że wstępne umieszczenie Kılıça w areszcie tymczasowym w kontekście drugiego postępowania karnego wszczętego przeciwko niemu, ze względu na czyny, które były bezpośrednio związane z jego działalnością jako obrońcy praw człowieka, stanowiło rzeczywiste i skuteczne ograniczenie, a tym samym „ingerencję” w korzystanie z jego prawa do wolności wypowiedzi. Taka ingerencja nie może być uzasadniona, ponieważ nie była przewidziana przez prawo.

Kolejna sprawa dotyczyła tego, czy związki zawodowe mogą kontrolować, kto będzie ich członkiem? Mowa o Vlahov przeciwko Chorwacji (skarga nr 31163/13). Chodziło o prawo związków zawodowych do kontrolowania swojego członkostwa wobec prawa do wolności zrzeszania się potencjalnych członków. Skarżący, przedstawiciel związku zawodowego, zarzucił, że został skazany w 2010 r. za uniemożliwienie przystąpienia 15 niedoszłym członkom do jego związku zawodowego. Trybunał uznając, że doszło do naruszenia art. 11 (wolność zrzeszania się) Konwencji, powtórzył, że związki zawodowe mają prawo do kontrolowania swojego członkostwa. Jednocześnie jednak należy osiągnąć równowagę, aby zapewnić sprawiedliwe traktowanie i uniknąć nadużywania pozycji dominującej. Stwierdził, że sądy krajowe nie wyjaśniły, w świetle tych zasad, w jaki sposób można uznać, że skarżący postąpił w sposób obraźliwy, odmawiając członkostwa. W szczególności, orzeczenia były pozbawione szczegółowych uzasadnień i nie odnosiły się do argumentu skarżącego, że miał on prawo jako przedstawiciel związków zawodowych do podejmowania działań w celu ochrony interesów obecnych członków, którzy nie życzyli sobie wówczas przedłużenia członkostwa, i odrzucenie jako nieistotnej jego prośby o przesłuchanie świadków w wewnętrznym sporze związku.

Angażowanie dziecka w religię rodzica

Sprawa T.C. przeciwko Włochom (skarga nr 54032/18) dotyczyła sporu między skarżącym a matką jego córki z poprzedniego związku o wychowanie religijne ich dziecka. Skarżący został świadkiem Jehowy już po rozstaniu. W następstwie postępowania wszczętego przez matkę przed sądem, skarżącemu nakazano powstrzymanie się od aktywnego angażowania córki w jego wyznanie.

Trybunał stwierdził, że nie doszło do naruszenia art. 14 (zakaz dyskryminacji) Konwencji w związku z art. 8 (prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego) w świetle art. 9 (wolność wyznania) z uwagi na to, że nie było różnicy w traktowaniu skarżącego i matki ze względu na wyznanie w decyzjach prowadzących do wydania tego postanowienia sądu. Orzeczenia sądów miały na celu wyłącznie rozwiązanie konfliktu, skupiając się na interesie dziecka - dorastaniu w otwartym i spokojnym środowisku, przy jednoczesnym jak najszerszym pogodzeniu praw i przekonań obojga rodziców.

Autor jest adiunktem w Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego

Podczas przesłuchania przez policję syn skarżących został poddany szeregowi środków i technik mających na celu uzyskanie przyznania się do rozboju. Co to były za techniki? Zaklejenie ust taśmą, polewanie go wodą, bicie i kopanie, uderzanie pałkami w głowę i ciało, zniewagi ustne, wyszydzanie, groźby, że jego genitalia zostaną wciśnięte do szuflady. Podczas przesłuchania syn skarżących słyszał krzyki podejrzanych kolegów, którzy byli poddawani podobnemu traktowaniu. To nie wszystko. Skarżącego rażono paralizatorem w okolice genitaliów, które w rzeczywistości, zdaniem jego rodziców, zostały wciśnięte w szufladę. Ich syn, mimo że dobrze zbudowany, silny i wysportowany, kilkakrotnie zemdlał podczas przesłuchania i upadł na podłogę.

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian