Jarosław Gwizdak: Standardowy początek roku

Wymiar sprawiedliwości wrócił na pozycję wielkiego niemowy. A może nigdy jej nie opuścił?

Publikacja: 11.01.2022 11:22

Jarosław Gwizdak: Standardowy początek roku

Foto: Adobe Stock

Posiedzenie „aresztowe" przed sądem wyznaczono na niedzielę 3 stycznia 2022 r. o godzinie 11:00. Zakończyło się tym, czym kończy się dziewięć na dziesięć takich posiedzeń przed polskimi sądami.

Sąd zastosował najsurowszy, izolacyjny środek zapobiegawczy – tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Kto stanął przed sądem w tej sprawie? To podejrzany o pomalowanie zabytkowej fasady kościoła Świętego Krzyża w Warszawie. Jako dowody wykorzystano nagrania z monitoringu. Do zdarzenia miało dojść w noc wigilijną.

Sąd zastosował areszt, bo - jak miał stwierdzić w uzasadnieniu - podejrzany się nie przyznał i odmówił składania wyjaśnień. W dodatku zachodziła obawa matactwa, a za zarzucane mu przestępstwo grozi surowa kara.

Wszystko, co w chwili pisania felietonu wiem o sprawie, pochodzi z mediów społecznościowych. W dodatku dostała się do nich wyłącznie wersja Kolektywu Szpila, czyli organizacji określającej się jako „kolektyw antyrepresyjny".

W swojej działalności, poza solidarnościowymi demonstracjami pod sądami czy komisariatami, zapewniają także profesjonalnych pełnomocników zatrzymanym – jak w tym przypadku.

Czytaj więcej

Trzy miesiące aresztu tymczasowego za malowanie haseł na kościele

Sądowa cisza

Zadaję sobie pytanie, dlaczego nie wiem o decyzji sądu z innych źródeł. Na stronie www Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie nie znalazłem o tym żadnej informacji.

Podobnie na stronie Sądu Okręgowego w Warszawie. Nota bene ostatnie informacje „dla mediów" tego sądu pochodzą z kwietnia 2021 r. (o wstrzymaniu zakupu Polska Press spółki z o.o. w Warszawie przez Orlen) i września - o zawieszeniu w czynnościach sędziego Piotra Gąciarka. Obie z ubiegłego roku.

Wiadomo, przed największym sądem okręgowym w Europie nie toczą się od ponad kwartału żadne istotne dla opinii publicznej sprawy. Nie wydarzyło się nic, o czym należałoby poinformować.

Byłoby wielkim uproszczeniem uznanie, że mają na to wpływ prezesi – zarówno Sądu Rejonowego - w osobie dr. Macieja Mitery czy prezesów Sądu Okręgowego – Piotra Schaba z wspierającym go wiceprezesem do spraw karnych Przemysławem W. Radzikiem.

Niezorientowanym w sądowych kadrach przypomnę, że mamy tu tercet chorążych dobrej zmiany w wymiarze sprawiedliwości – wzmiankowany prezes Sądu Rejonowego jest członkiem Krajowej Rady Sądownictwa i byłym jej rzecznikiem prasowym (sic!), a prezesi okręgu to rzecznicy dyscyplinarni wszystkich sędziów sądów powszechnych.

Narracja oddana walkowerem

Wyznaję prostą prawdę o komunikacji: „jeśli ty nie zabierzesz głosu, ktoś zrobi to za ciebie". Tak oczywiście się stało, po raz nie wiadomo który. Wymiar sprawiedliwości wrócił na pozycję wielkiego niemowy. A może nigdy jej nie opuścił?

O motywach rozstrzygnięcia dowiadujemy się od strony zainteresowanej, bo od pełnomocnika podejrzanego. Ma pełne prawo do krytyki orzeczenia, da jeszcze temu wyraz w zapowiedzianym zażaleniu na postanowienie.

Nie można oczywiście przyjmować, że relacja zamieszczona w mediach społecznościowych jest obiektywna i w pełni przekazuje motywy postanowienia. Ale innej wersji i innej argumentacji nie ma i zapewne już jej nie poznamy. W momencie, gdy sąd okręgowy rozpozna zażalenie, uwaga opinii publicznej będzie już zupełnie gdzie indziej.

Jak grzyby po deszczu

Truizmem będzie, że na skutek braku informacji ucierpiał wizerunek sądów. Mam wrażenie, że mityczny „wizerunek" od dłuższego czasu pogrąża się w niebycie. Skutecznie zniszczono go haniebnymi kampaniami medialnymi. Więcej, od pewnego czasu jest oklejony łatką „polityczności", którą określa się niemal każdą aktywność sędziowskich stowarzyszeń.

Dodatkowo jak grzyby po deszczu w publicznej przestrzeni pojawiają się pełne przekłamań komentarze prawnych laików – czytam na przykład o „skazaniu bez procesu graficiarza". W tym stwierdzeniu nie ma przecież grama prawdy.

Obywatel, który zainteresował się kontrowersyjną decyzją sądu (taką jak na przykład opisywane zastosowanie tymczasowego aresztowania), traci szanse na poznanie jej motywów, zdany jest na przekaz jednostronny.

I jeszcze jedno: dwa dni po pierwszym posiedzeniu odbyło się drugie, dotyczące drugiej osoby podejrzanej. Wobec niej tymczasowego aresztowania nie zastosowano. Komunikacji tej decyzji również nie zauważyłem.

Wszystko jest teraz jasne, prawda? Lśnij nadal, nieskalany wizerunku Temidy!

Autor jest byłym sędzią, byłym prezesem sądu, członkiem zarządu Fundacji Inpris, Obywatelskim Sędzią Roku 2015

Posiedzenie „aresztowe" przed sądem wyznaczono na niedzielę 3 stycznia 2022 r. o godzinie 11:00. Zakończyło się tym, czym kończy się dziewięć na dziesięć takich posiedzeń przed polskimi sądami.

Sąd zastosował najsurowszy, izolacyjny środek zapobiegawczy – tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Kto stanął przed sądem w tej sprawie? To podejrzany o pomalowanie zabytkowej fasady kościoła Świętego Krzyża w Warszawie. Jako dowody wykorzystano nagrania z monitoringu. Do zdarzenia miało dojść w noc wigilijną.

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?