Marek Domagalski: Mniej sędziów, więcej wolności

Ministrowi Ziobrze „udało się" zmniejszyć liczbę sędziów o tysiąc, tj. jedną dziesiątą, ale dopiero gdyby spraw ubyło o jedną piątą lub więcej, to byłby sukces. Dlaczego mu to się nie udaje?

Publikacja: 30.11.2021 12:27

Marek Domagalski: Mniej sędziów, więcej wolności

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Przesadziłbym chyba, gdybym napisał, że to z powodu licznych sędziów zatrudnionych w ministerstwie wypełniają się półki niezałatwionych spraw w sądach, ale naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego minister i jego otoczenie nie są w stanie przełamać mentalnej blokady, że to niby sądy najlepiej dbają o porządek w kraju i sprawiedliwość.

W najnowszym raporcie Stowarzyszenie Sędziów Iustitia wskazało 28 rekomendacji, jak usprawnić sądownictwo, z mocnym akcentem na elektronizację sądów, a szczególna pochwała za obronę jawnej rozprawy! Najważniejsza z nich to szukanie sposobu na zmniejszenie liczby spraw przypadających na sędziego, aby mógł orzekać bez opóźnień.

Czytaj więcej

Sądy coraz powolniejsze. Najnowszy raport nie napawa optymizmem

Upatrywanie leku w zwiększaniu kadry to moim zdaniem droga donikąd. Liczba sędziów rosła od lat i nawet przed konfliktem o sądy ich wydajność pozostawiała wiele do życzenia. Należy zatem zmniejszyć zakres rozpatrywanych spraw i tu pomysł sędziów pokoju. Ideowo ciekawy, nie gwarantuje jednak sukcesu, gdyż przesuwa sprawy z jednych sędziów na nowych.

Czytaj więcej

Nowa reforma Ziobry. Co z pracownikami sądów?

Lepszy jest plan spłaszczenia sądów i zmniejszenie ich liczby powiedzmy czterokrotne (po uczciwej dyskusji ze środowiskiem), co powinno pozwolić na lepsze wykorzystanie mocy przerobowych i sądowej infrastruktury. Ale nie zmniejszyłoby i tak liczby spraw.

Nie wiem dlaczego minister sprawiedliwości nie sięga po proste sposoby odciążenia sądów, po pierwsze zniechęcając opłatami sądowymi do wnoszenia spraw błahych. Wiele z nich generuje zresztą samo państwo i samorządy. Uruchamiają sądy do drobnych naruszeń karnych czy cywilnych.

Zupełnie niekontrowersyjna jest droga rozpatrywania przez referendarzy, czyli wykwalifikowanych funkcjonariuszy sądowych, którzy wydają już teraz nakazy zapłaty na bardzo wysokie (być może zresztą za wysokie) kwoty. A ich orzeczenia tylko incydentalnie kontrolują sędziowie.

Ale nie o odciążenie sądów mi tu głównie chodzi, ale o to, aby obywatele, jeśli nie muszą, nie wpadali w ich tryby, często na dodatek niesprawne, i nie tracili spokoju, pieniędzy i wolności, a i wiary w sprawiedliwość.

Przesadziłbym chyba, gdybym napisał, że to z powodu licznych sędziów zatrudnionych w ministerstwie wypełniają się półki niezałatwionych spraw w sądach, ale naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego minister i jego otoczenie nie są w stanie przełamać mentalnej blokady, że to niby sądy najlepiej dbają o porządek w kraju i sprawiedliwość.

W najnowszym raporcie Stowarzyszenie Sędziów Iustitia wskazało 28 rekomendacji, jak usprawnić sądownictwo, z mocnym akcentem na elektronizację sądów, a szczególna pochwała za obronę jawnej rozprawy! Najważniejsza z nich to szukanie sposobu na zmniejszenie liczby spraw przypadających na sędziego, aby mógł orzekać bez opóźnień.

Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?