Prawie 36 proc. freelancerów, czyli niezależnych profesjonalistów, którzy zdalnie świadczą swoje usługi, przyznaje, że w ostatnich miesiącach odczuli spadek liczby klientów i zleceń, w tym prawie 15 proc. mówi o znaczącym spadku– wynika z czerwcowego sondażu platformy Useme.eu, którego wyniki „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza.
Widać w nich wyraźne pogorszenie sytuacji części wolnych strzelców w porównaniu z ubiegłym rokiem. Wówczas, w podobnym czerwcowym badaniu Useme.eu (która specjalizuje się w obsłudze freelancerów), o spadku liczby klientów i zleceń mówiło zdecydowanie mniej, bo 28 proc. ankietowanych, którzy rzadziej też oceniali ten spadek jako znaczący (11 proc.).
Przemysław Głośny, prezes Useme.eu, zwraca uwagę, że freelancerzy – wśród których jest wielu grafików, fotografów, kamerzystów czy specjalistów IT – często realizują krótkoterminowe projekty związane z działaniami marketingowymi firm. Tymczasem padają one ofiarą cięć kosztów w czasach spowolnienia. W lepszej sytuacji są wolni strzelcy, którzy mają długoterminowe zlecenia. Wiele jednak zależy od branży; niektóre, w tym OZE, nieruchomości radzą sobie całkiem dobrze, nie wspominając o projektach z obszaru AI. Być może to tam działa prawie 18 proc. wolnych strzelców, którzy notują w ostatnich miesiącach wzrost liczby klientów i zleceń.
Jednak widoczne w wielu branżach pogorszenie koniunktury sprawiło, że rok do roku wzrósł odsetek badanych, którzy oceniają freelancing jako bardziej niepewny (z 17 do 25 proc.). Jednocześnie 32 proc. uważa go teraz za bardziej atrakcyjną ścieżkę kariery niż wcześniej. Jak zaznacza Przemysław Głośny, pomimo notowanego przez część freelancerów spadku liczby zleceń, ten rynek nadal rośnie. Widać na nim bowiem nową grupę profesjonalistów, których wysokie koszty życia zmuszają do szukania dodatkowych dochodów.