Znaczące spadki cen zbóż wywołały ostre protesty rolników. Winą oni obarczają niekontrolowany napływ na nasz rynek zboża z Ukrainy po wybuchu wojny w tym kraju. Ukraińskie zboże bez przeszkód miało przejeżdżać tranzytem przez Polskę w drodze do krajów trzecich. Okazuje się jednak, że część ziarna została w naszym kraju.
Czytaj więcej
Ogromny import zboża z Ukrainy doprowadził do spadku jego cen i protestów rolników.
Artur Waraksa, ekspert ekonomiczny, specjalista sektora agro w ING Banku Śląskim w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że wskazuje, że według wstępnych danych Ministerstwa Rolnictwa import pszenicy do Polski wyniósł w zeszłym roku blisko 952 tys. ton. To o 56 proc. więcej niż w 2021 r. Ponad połowa tego importu pochodziła z Ukrainy. Import kukurydzy to z kolei ponad 2 mln ton w 2022 r. To aż o blisko 900 proc. więcej niż w 2021 r. Tu ponad 91 proc. stanowiło ziarno ukraińskie. W przypadku rzepaku import do Polski przekroczył w zeszłym roku 1 mln ton i był dwukrotnie większy niż w 2021 r. Z Ukrainy pochodziło 64 proc. sprowadzonego rzepaku.
Grzegorz Kozieja, dyrektor Biura Analiz Sektora Food & Agri Banku BNP Paribas wyliczał z kolei, że skumulowana różnica między zwiększeniem napływu pszenicy i kukurydzy z Ukrainy, a zwiększeniem eksportu tych zbóż z Polski, wyniosła odpowiednio blisko 0,5 mln i 0,3 mln ton. - To 3,5-4 proc. krajowej produkcji z 2022 r. – mówił ekspert BNP Paribas.
Sytuację pogorszył fakt, że wielu polskich producentów wstrzymało się w zeszłym roku ze sprzedażą zboża w okresie żniw. Namawiał ich do tego minister rolnictwa Henryk Kowalczyk mówiąc, że w kolejnych miesiącach zboże na pewno nie będzie tanie. Stało się inaczej, ceny zboża spadły.