Jan Zielonka: Niefrasobliwa polityka zagraniczna

Po wyborach, nawet jeśli wygra je opozycja, trudno będzie wytłumaczyć sąsiadom i sojusznikom dzisiejsze agresywne słowa i zachowania.

Publikacja: 02.08.2023 03:00

Jan Zielonka: Niefrasobliwa polityka zagraniczna

Foto: Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Polityka zagraniczna jest domeną państw, a nie partii. Jednak obecna władza wychodzi z założenia, że interes partii jest tożsamy z interesem Polski i Polaków. Jak inaczej wytłumaczyć prowokacje w stosunku do naszych sąsiadów czy UE? Zjednoczona Prawica najwyraźniej uważa, że trzeba wygrać wybory, a później będziemy się martwić, co robić z zewnętrznym otoczeniem. Polska nie jest jednak wyspą daleko na Pacyfiku, a nawet odległe wyspy są dziś ofiarą globalnych zmian klimatycznych, które nasz rząd zdaje się negować.

Cyniczna gra wyborcza przyniesie koszty nie tylko wizerunkowe, lecz również wojskowe i gospodarcze. Retoryczne ataki na Niemcy, które wprowadziły nas do UE i NATO i którym w dużej mierze zawdzięczamy wzrost gospodarczy, są coraz bardziej zjadliwe. Sugestie, że Polska jest w Waszyngtonie ważniejsza od Niemiec, są przejawem megalomanii politycznej.

Czytaj więcej

Polska – Ukraina. Pierwsza kłótnia w czasie wojny

Nasza strategia wobec Ukrainy jest iście schizofreniczna. Nie mówię o trudnych sprawach z odległej historii, lecz o bojkocie zboża. Nie można głosić, że Ukraińcy umierają za naszą wolność i dostatnie życie, a równocześnie pozbawiać ich podstawowych dochodów z eksportu żywności. Rodzimych rolników można i trzeba wspierać, lecz nie kosztem Bogu ducha winnych Ukraińców. Nasz spór z UE jest też zakładnikiem rozgrywek partyjnych. Członkostwo w Unii przynosi ogromne korzyści, ponieważ istnieje wspólny rynek. Prawidłowe funkcjonowanie wspólnego rynku wymaga rządów prawa. Nie ma jednej recepty na uzdrawianie sądów i sądownictwa w Europie, lecz nikt nie będzie inwestował w Polsce bez niezależnej ochrony prawnej.

Polityka migracyjna rządu też jest przejawem zaściankowej ślepoty. Nowa premier Włoch Giorgia Meloni jest sympatyczką PiS, lecz woła o więcej, a nie mniej Europy w polityce migracyjnej. Nasza publiczna dyplomacja również jest w rozsypce. Jesteśmy na ścieżce słownej wojny z ekologami, feministkami, gejami, imamami, a nawet katolikami takimi jak papież Franciszek. Zagraniczni dziennikarze nie wybaczą nam zagrabienia mediów publicznych.

Po wyborach trudno będzie wytłumaczyć sąsiadom i sojusznikom agresywne słowa i zachowania wobec wszystkich. Zostaniemy sami z własnymi żalami i problemami. Nawet Viktor Orbán się za nami nie wstawi, nie mówiąc już o Czechach, Niemcach, Ukrainie, Litwie czy Ameryce. Nawet jeżeli wygra opozycja, to będzie musiała wytłumaczyć, dlaczego chowała ogon pod siebie w sprawach migracji, ekologii czy bojkotu ukraińskiego zboża. Czy chcemy żyć na nielubianej i osamotnionej wyspie?

Autor jest profesorem na uniwersytetach w Wenecji i Oksfordzie

Polityka zagraniczna jest domeną państw, a nie partii. Jednak obecna władza wychodzi z założenia, że interes partii jest tożsamy z interesem Polski i Polaków. Jak inaczej wytłumaczyć prowokacje w stosunku do naszych sąsiadów czy UE? Zjednoczona Prawica najwyraźniej uważa, że trzeba wygrać wybory, a później będziemy się martwić, co robić z zewnętrznym otoczeniem. Polska nie jest jednak wyspą daleko na Pacyfiku, a nawet odległe wyspy są dziś ofiarą globalnych zmian klimatycznych, które nasz rząd zdaje się negować.

Pozostało 80% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki