Polityka zagraniczna jest domeną państw, a nie partii. Jednak obecna władza wychodzi z założenia, że interes partii jest tożsamy z interesem Polski i Polaków. Jak inaczej wytłumaczyć prowokacje w stosunku do naszych sąsiadów czy UE? Zjednoczona Prawica najwyraźniej uważa, że trzeba wygrać wybory, a później będziemy się martwić, co robić z zewnętrznym otoczeniem. Polska nie jest jednak wyspą daleko na Pacyfiku, a nawet odległe wyspy są dziś ofiarą globalnych zmian klimatycznych, które nasz rząd zdaje się negować.
Cyniczna gra wyborcza przyniesie koszty nie tylko wizerunkowe, lecz również wojskowe i gospodarcze. Retoryczne ataki na Niemcy, które wprowadziły nas do UE i NATO i którym w dużej mierze zawdzięczamy wzrost gospodarczy, są coraz bardziej zjadliwe. Sugestie, że Polska jest w Waszyngtonie ważniejsza od Niemiec, są przejawem megalomanii politycznej.
Czytaj więcej
Relacje pomiędzy Kijowem a Warszawą przeżywają kryzys. Najpoważniejszy od początku wojny nad Dnieprem.
Nasza strategia wobec Ukrainy jest iście schizofreniczna. Nie mówię o trudnych sprawach z odległej historii, lecz o bojkocie zboża. Nie można głosić, że Ukraińcy umierają za naszą wolność i dostatnie życie, a równocześnie pozbawiać ich podstawowych dochodów z eksportu żywności. Rodzimych rolników można i trzeba wspierać, lecz nie kosztem Bogu ducha winnych Ukraińców. Nasz spór z UE jest też zakładnikiem rozgrywek partyjnych. Członkostwo w Unii przynosi ogromne korzyści, ponieważ istnieje wspólny rynek. Prawidłowe funkcjonowanie wspólnego rynku wymaga rządów prawa. Nie ma jednej recepty na uzdrawianie sądów i sądownictwa w Europie, lecz nikt nie będzie inwestował w Polsce bez niezależnej ochrony prawnej.
Polityka migracyjna rządu też jest przejawem zaściankowej ślepoty. Nowa premier Włoch Giorgia Meloni jest sympatyczką PiS, lecz woła o więcej, a nie mniej Europy w polityce migracyjnej. Nasza publiczna dyplomacja również jest w rozsypce. Jesteśmy na ścieżce słownej wojny z ekologami, feministkami, gejami, imamami, a nawet katolikami takimi jak papież Franciszek. Zagraniczni dziennikarze nie wybaczą nam zagrabienia mediów publicznych.