Unia Europejska jest gospodarczym olbrzymem, lecz wojskowym karłem. Słusznie więc Janusz Lewandowski postuluje zwiększenie roli UE w dziedzinie obronności („Rzeczpospolita”, 27 czerwca 2023 r.). Problem w tym, że retoryka „strategicznej suwerenności” Europy jest pusta, a po brexicie Unia straciła państwo członkowskie najlepiej przygotowane do prowadzenia wojny.
Nasz europoseł nie odpowiada na trzy podstawowe pytania. Gdzie jest 60 tysięcy europejskich żołnierzy, które UE obiecała po wojnie w byłej Jugosławii? Czy polityka obronna może funkcjonować bez polityki zagranicznej z prawdziwego zdarzenia? Na czym polega prawdziwa siła zjednoczonej Europy?
Czytaj więcej
Czy partie polityczne nas reprezentują, czy manipulują nami? Gdzie są granice interwencji państwa w nasze życie? Czy internet jest szansą czy zagrożeniem dla demokracji? Dlaczego do polityki garną się miernoty i karierowicze?
Lewandowski ma rację, że trudno być zakładnikiem takich przywódców za oceanem jak Donald Trump. Gdy u steru w Waszyngtonie jest polityk taki jak Joe Biden, to zwiększenie potencjału wojskowego Europy tylko NATO wzmacnia. Jednak skuteczne użycie sił militarnych wymaga jednoznacznych i szybkich decyzji politycznych, na które Europę rzadko kiedy stać. Taka jest już natura tego dziwnego aktora, jakim jest UE, w której skład wchodzi wiele państw o różnym położeniu geograficznym, pamięci historycznej i interesach polityczno-gospodarczych. Pojęcie wspólnego interesu w ramach Unii jest dlatego rozmyte, a procedury podejmowania wspólnych decyzji są skomplikowane i czasochłonne. Szukanie kompromisów jest ważne, lecz prowadzenie skutecznych działań obronnych nie może być zakładnikiem mglistych kompromisów. Komendant na froncie nie może konsultować wszystkich decyzji z chaotyczną Radą UE.
Przejście od zasady jednomyślności do kwalifikowanej większości w sprawach obrony rzeczywiście uczyni UE suwerenną. Oznacza to jednak koniec suwerenności państw członkowskich, na który nie tylko nasz prezydent, lecz nawet Emmanuel Macron się nie zgodzi. Zamiast toczyć jałowy spór o to, kto jest suwerenny, skoncentrujmy się na działaniach, które pomogą Europie ostudzić ambicje geopolityczne takich ludzi jak Łukaszenko czy Putin. Wspólne zakupy uzbrojenia i wspólna produkcja niektórych rodzajów broni już się rozwijają z pożytkiem dla Europy. Wspólne ćwiczenia oddziałów wojskowych też mają sens. UE może też pomagać wojsku w tak ważnych sprawach jak logistyka, komunikacja czy wywiad.