Prof. Grzegorz Kołodko napisał kolejną książkę, zatytułowaną tym razem „Wojna i pokój” (PWN, Warszawa 2022). Czy podobnie jak tołstojowska „Wojna i pokój”, która jest nie tylko doskonałym utworem epickim, ale też nierzadko przywoływanym dziełem w analizach strategicznych, będzie wzbudzać zainteresowanie i pobudzać do dyskusji analityków bezpieczeństwa? Bo właśnie o bezpieczeństwie, głównie z perspektywy polityczno-ekonomicznej, jest ta książka. Jednocześnie czas jest taki, że w zasadzie trudno oczekiwać, aby o sprawach bezpieczeństwa – i to nie tylko europejskiego, ale też globalnego – nie mówić bez uwzględniania kontekstu wojny w Ukrainie. Jest to zatem książka z wielowątkowymi rozważaniami o bezpieczeństwie w kontekście wojny rosyjsko-ukraińskiej. A przynajmniej ja ją tak postrzegam.
To wszystko sprawia, że kołodkowska „Wojna i pokój” jest niezwykle „gorąca” merytorycznie, a że – jak zwykle u tego autora – jest jednocześnie napisana wartko, niekiedy wręcz zaczepnie, a przy tym ciekawie, zapewne wzbudzi niejedną publiczną refleksję. Jedną z nich jest np. polemika z niektórymi tezami tej książki redaktora Bogusława Chraboty („Rz”, 30.11.2022), która już doczekała się repliki autora, („Rz”, 7.12.2022). Z pewnością też odniesienia do tej pracy pojawiać się będą w niedalekiej przyszłości. Do takiej dyskusji chciałbym dołączyć także swój głos. Nie jestem kompetentny w sprawach ekonomicznych, przeto ograniczę się tylko do politycznego i strategicznego wymiaru „Wojny i pokoju”.
Czytaj więcej
Grzegorz W. Kołodko dowodzi, że wojna jest bez sensu; skoro tak, to dlaczego do niej doszło?
Rozpocznę od najbardziej generalnej refleksji, jaka nasunęła mi się po przestudiowaniu książki. Otóż na poziomie metodologiczno-filozoficznym spostrzegłem ją jako poszukiwanie wyjścia z megakryzysu bezpieczeństwa międzynarodowego spowodowanego agresją rosyjską na Ukrainę przez próbę pogodzenia ognia z wodą: tez twardych realistów stosunków międzynarodowych (J. Mearsheimer, H. Kissinger) z założeniami idealistycznego podejścia do bezpieczeństwa. Ta próba prowadzi do pacyfistycznej recepty na zło wojen. A receptą tą jest: nie zbroić się. Przyznajmy, że jest ona łagodniejszą odmianą bardziej radykalnej recepty pacyfistycznej: rozbroić się. Wojna w Ukrainie sprawia, że pod receptą radykalną trudno byłoby chyba dzisiaj podpisać się jakiemukolwiek lekarzowi bezpieczeństwa. Ale i ta łagodniejsza recepta jest chyba w praktyce też nierealizowalna.
Nowa zimna wojna
Po tej ogólnej refleksji chciałbym podkreślić, że zgadzam się z drugą przewijającą się przez książkę ważną tezą, że już od 2014 roku, od agresji Rosji na Ukrainę i aneksji Krymu, żyjemy w warunkach II zimnej wojny. Sam często o tym piszę i toczę spory z krytykami tej tezy. Uważam, że termin „II zimna wojna” jest jak najbardziej trafny, bo obecna konfrontacja Rosji z Zachodem jest co do swej istoty podobna do zimnej wojny z XX wieku, choć oczywiście różna co do charakteru.