Robert Krasowski popełnił bardzo ciekawą książkę – „O Michniku”. To zniuansowana pozycja, autor nie zajmuje się zarzutami, które wobec Adama Michnika formułowali (i formułują) jego polityczni oponenci – te wszak są znane i przewidywalne. Krasowski przyjmuje perspektywę ludzi przychylnych wobec naczelnego „Gazety Wyborczej”, którzy często dzielą z nim biografię lub długo współpracowali, co – jak dowodzi autor – zazwyczaj kończyło się konfliktami.
Dla mojego, wchodzącego w dorosłość, pokolenia Adam Michnik to osoba-pomnik, ale znana głównie z lekcji historii (choć bardzo szczątkowo). Jeśli dla dzisiejszych 40- i 50-latków mógł być ważnym punktem odniesienia, to dla współczesnej młodzieży – z pewnością nie. Najbardziej moją uwagę podczas lektury przykuł pewien schemat zachowań, który u osób z solidarnościowego pokolenia powtarza się bardzo często, a Adam Michnik jest tego świetnym przykładem.
PRL-owskie schematy nie miały kiedy się w nas zakorzenić. Wychowaliśmy się w zupełnie innych czasach
Mianowicie przywódców dawnej opozycji charakteryzuje skrajna bezkompromisowość i plemienne myślenie, powodujące natychmiastowe odrzucanie z towarzystwa tych, którzy „zdradzili”. Przykład? Gdy w połowie lat 80. prof. Marcin Król poszedł do Jerzego Urbana, by toczyć rozmowy w sprawie wznowienia wydawania pisma „Res Publica”, z miejsca stał się zdrajcą w oczach dawnych kolegów, z bohaterem książki Krasowskiego na czele. I można by na to wszystko przymknąć oko jako na pozbawione znaczenia historyczno-towarzyskie ciekawostki, gdyby nie jeden istotny fakt. Otóż postawy, które być może pozwoliły w tamtych warunkach działać pomimo panującej beznadziei, rezonują również teraz, w diametralnie innej sytuacji – kraju demokratycznego.
Politycy i publicyści z różnych stron barykady – albo pamiętający czasy antykomunistycznej opozycji, albo wychowujący się w kulcie jej wielkich postaci – przejęli zapiekłość tamtych lat i implementują ją dziś, czego skutki widzimy nie tylko podczas sejmowych i medialnych debat, ale również, co gorsze, w społeczeństwie, które jest podzielone jak nigdy. To jeden z najbardziej dojmujących problemów trawiących Polskę, którego jednak nikt nie chce rozwiązać.