Nie ma wątpliwości, że przypadki wykorzystywania seksualnego małoletnich przez niektórych duchownych trzeba piętnować, a winnych karać. Nie ma też wątpliwości co do tego, że trzeba się domagać tego, by Kościół dokonał rozliczenia z przeszłością. Problem w tym, że skupiliśmy – tak media, jak i politycy – swoją uwagę na pedofilii w Kościele, a przestępstwa te w innych grupach społecznych znikają nam z pola widzenia.
W Szydłowie pod Piłą zatrzymano 39-latka, który nagabywał w internecie 13-letnią dziewczynkę. Mężczyzna rok wcześniej był już zatrzymany przez policję i miał sądowy zakaz kontaktowania się z małoletnimi. W powiecie wołomińskim w ręce policji – dzięki działaczom Fundacji ECPU Polska – wpadł 24-letni mężczyzną, który dopuścił się licznych prób nawiązania kontaktu seksualnego z dziećmi. Jego ofiary miały średnio od 10 do 13 lat. Mężczyzna namawiał je na intymne spotkania, włącznie z propozycją nagrywania scen wspólnego seksu. Wysyłał im także filmy pornograficzne. W Łaziskach Górnych policja zatrzymała 51-latka, który prezentował jedenastoletniej dziewczynce „inne czynności seksualne”, a w jego komputerze znaleziono pornografię dziecięcą. W Warszawie zatrzymano z kolei 50-latka – instruktora z domu kultury „Świt” – któremu zarzucono utrzymywanie stosunków seksualnych z 14-letnia dziewczynką.
Czytaj więcej
Twierdzenia, że po uchwale Sądu Najwyższego biskupi, którzy przed laty ukrywali pedofilię, staną przed sądem, to zaklinanie rzeczywistości i niepotrzebne rozbudzanie nadziei u części ofiar.
To tylko parę przykładów z ostatnich czterech miesięcy, o których na swoich stronach internetowych poinformowali tzw. łowcy pedofilii oraz policja. Krótkie notki zamieściły lokalne portale internetowe, ale część mediów ogólnopolskich, które piętnują pedofilię w Kościele, właściwie milczy. Politycy też nie zabierają głosu. A przecież zostały skrzywdzone niewinne dzieci. Można odnieść wrażenie, że problem nie istnieje. Ale tak nie jest. Sęk w tym, że nie tylko media, ale także instytucje państwowe udają, że go nie ma.
Przykładem chociażby opisana niedawno przez Michała Janczurę na portalu tokfm historia 15-letniej Marysi, która twierdzi, że padła ofiarą przemocy, w tym molestowania. Prokuratura, sąd, pomoc społeczna byli wielokrotnie o tym informowani. Mimo to Marysia nie miała innego wyjścia i musiała wrócić do przyczepy, w której kolejny raz próbowała odebrać sobie życie.