Zaraz półmetek igrzysk olimpijskich, a Polska z jednym brązem tkwi w klasyfikacji medalowej gdzieś koło połowy setki. W dzisiejszych gazetach o słabości (miejmy nadzieję – czasowej) polskich olimpijczyków czytamy raczej między wierszami.
Są i aluzje. Czołówkowy materiał „Gazety Wyborczej” ma w nadtytule RIO, a nawet „Rządowy doping w RIO”, a wydźwięk – negatywny. Chodzi jednak o Regionalne izby obrachunkowe, które chce zaatakować rząd (odbierając im samodzielność i dając sobie „możliwość bezpośredniej ingerencji w działania samorządów”).
W „Rzeczpospolitej” rzuca się w oczy olimpijski tytuł „Coraz większy wstyd” (bo zamiast medali – afera dopingowa u sztangistów), a w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, który nie specjalizuje się w sprawach sportowych, pełen nadziei „Kolejny krok do wykucia medalu (to o siatkarzach). Bo medale teraz już trzeba wykuwać.
Z tymi siatkarzami nadzieje wiąże i „Wyborcza”, wywiad z byłym mistrzem olimpijskim Ryszardem Boskiem jest zatytułowany „Polska na dobrej drodze do medalu”. Ta sama gazeta na drugiej stronie delikatnie wypomina, że jeden Michael Phelps zdobył tyle złotych medali olimpijskich, ile wszyscy polscy sportowcy od igrzysk w Atlancie (a odbyły się 20 lat temu).
Główny temat w „Dzienniku Gazecie Prawnej” też mówi o słabościach, tym razem państwa, a ściślej kolejnych rządów, wobec rolników („Nie ma rządu na rolnika”). Nadal wielu z nich (800 tysięcy) nie płaci żadnych składek na ubezpieczenia zdrowotne, choć powinni. Na dodatek to im nie wystarcza – pisze gazeta i cytuje szefa Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, który uważa, że chłopi mający gospodarstwa do 6 ha powinni „mieć poczucie stabilności”, czyli pewność, że nigdy nie zapłacą. No, przynajmniej jakaś grupa zawodowa miałaby poczucie stabilności.