Dmitrij Bykow – znany rosyjski pisarz, poeta i satyryk – napisał niedawno wiersz o tematyce morskiej. Opowiada w nim o kapitanach.
Pierwszy to Włoch, który wprowadził liniowiec "Costa Concordia" na mieliznę i uciekł z mostka – choć wszyscy żądali, by na pokładzie został do końca. Drugi to wilk morski z Leningradu. Też wprowadził statek na mieliznę. Dla odmiany wszyscy błagają go, by wreszcie zszedł na ląd, ale on nie ustępuje. Twardo dzierży koło steru, twierdząc, że mielizna to żadna mielizna, a wyspa stabilności.
Wiersze Bykowa czyta w Radiu Echo Moskwy popularny aktor Michaił Jefremow. Audycja nazywa się "Obywatel poeta" – Moskwa słucha i chichocze.
Ale, jeśli ktoś sądzi, że te salwy śmiechu już w marcu zmiotą Władimira Władmirowicza z kapitańskiego mostka, srodze się myli. Niezależne badania opinii publicznej pokazują, że o istnieniu "Obywatela poety" w ogóle nie słyszało 82 procent Rosjan.
Prokremlowscy politolodzy w takich razach triumfują – twierdzą, że w Rosji mamy do czynienia z "rewolucją norkowych futer", ludzi, którym od kasy zarobionej na "wyspie stabilności" poprzewracało się w głowach. Na szczęście zdrowe jądro narodu wie swoje i żaden obywatel: poeta czy aktor, uczyć go nie będzie.
Problem w tym, że coś się zmieniło. Dotychczas patent na rozweselanie Rosji miał sam Władimir Putin. A to nazwał kogoś impotentem, a to pogratulował jurności politykowi oskarżanemu o gwałty. En passant zaproponował wścibskiemu dziennikarzowi, że pomoże mu się obrzezać, albo zapewnił publiczność, że utopi kogoś w kiblu – i od razu było zabawnie.
Tyle że ostatnio dowcipy wychodzą mu słabo. Porównał białe wstążki noszone przez dysydentów do prezerwatyw. A kilka dni później mógł zobaczyć paradujących po Moskwie przebranych za kondomy młodzieńców, którzy udawali gorących zwolenników premiera, a nawet nosili jego fotografie z – wiadomo czym – zamiast czapki na głowie.
I znów było wesoło, tylko w drugą stronę.
Potem znów historia z botoksem: "W Moskwie mrozy, a botoks nie grzeje". Internet kipi od rozważań: Putin wstrzyknął czy nie wstrzyknął? To ciągłe porównywanie starych i nowych fotografii, tych sprzed poprawek i tych po. Wymyślił sam czy namówił go Berlusconi?
Dziś botoks. A jeszcze wczoraj Putin był pilotem odrzutowca, obnażonym do pasa sexy wędkarzem, niezwyciężonym judoką albo nurkującym w morskich odmętach archeologiem. Zadziwiał wszystkich, a teraz poszarzał. Rosjanie śmieją się nie z dowcipów Putina, ale z dowcipów o Putinie.