Walka o klienta i udział w rynku staje się coraz ostrzejsza. Zjawisko to nie dotyczy już wyłącznie wielkich koncernów i korporacji, ale coraz częściej spotykane jest wśród mniejszych, lokalnych przedsiębiorców. Walka ta, niestety, nie zawsze jest czysta.
Odszkodowanie za naruszenie dóbr
Kiedy przedsiębiorca poweźmie wiedzę, że ktoś, przeważnie konkurent, rozpowszechnia o nim informacje nieprawdziwe lub mające stworzyć o nim mylne wyobrażenie, ma kilka możliwości obrony.
Naturalną formą obrony jest podjęcie działań na drodze cywilnej. Wchodzi wówczas w grę złożenie pozwu o naruszenie dóbr osobistych lub wytoczenie powództwa na podstawie ustawy o zwalczaniu czynów nieuczciwej konkurencji. Powództwa te mogą zapewnić najszerszą obronę poszkodowanemu przedsiębiorcy. W postępowaniu cywilnym można domagać się od sprawcy przeprosin, w tym wyrażonych publicznie oraz zaniechania naruszeń. Możliwe jest dochodzenie naprawienia szkody, jeśli taka na skutek rozpowszechniania informacji powstała. Postępowania te mają swoje minusy. Wymagają uiszczenia opłaty sądowej od pozwu, w razie konieczności powołania biegłego także poniesienia dalszych wydatków, a wydanie rozstrzygnięcia może nastąpić nawet dopiero po kilku latach. Najistotniejszą wadą postępowań cywilnych z perspektywy poszkodowanego jest jednak to, że to osoba wytaczająca powództwo musi udowodnić, że doszło do rozpowszechniania nieprawdziwych wiadomości oraz że miały one negatywny wpływ na prowadzone przez nią przedsiębiorstwo. Co więcej, jeśli domaga się zapłaty odszkodowania, musi udowodnić powstanie szkody oraz jej rozmiar.
Łatwiej w postępowaniu karnym
Alternatywą dla drogi cywilnej jest postępowanie karne. Chodzi o przestępstwo zniesławienia, które polega na pomawianiu innej osoby lub podmiotu o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności. Przestępstwo to jest ścigane z oskarżenia prywatnego, co oznacza, że to poszkodowany jest zmuszony działać niejako za prokuratora. Musi on zatem zebrać dowody, wystąpić z prywatnym aktem oskarżenia do sądu, a następnie udowodnić sprawcy, że to on rozpowszechniał nieprawdziwe informacje, a nadto że robił to w sposób zawiniony. Prywatny akt oskarżenia wymaga uiszczenia opłaty oraz ewentualnie poniesienia dalszych wydatków. Jest to zatem kolejne postępowanie, które wiąże się z relatywnie dużym zaangażowaniem czasowym oraz kosztami.
Niewielu przedsiębiorców wie, że zachowanie polegające na rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji lub wprowadzających w błąd o danym przedsiębiorstwie może też być zakwalifikowane jako wykroczenie, o którym mowa w art. 26 ust. 1 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Wykroczenie to ścigane jest z oskarżenia publicznego. Oznacza to, że to organy ścigania, w tym policja, po zgłoszeniu takiego zachowania muszą podjąć stosowne działania dowodowe, np. przesłuchiwać świadków, powołać biegłych itp. One też ponoszą związane z tym koszty. Jeśli organ uzna, że zgłoszone mu zachowanie wypełniło znamiona wykroczenia, wnosi do sądu wniosek o ukaranie i występuje w procesie w roli oskarżyciela.