Pragnę przypomnieć kilka faktów i zasad dotyczących oskarżeń o protekcjonizm padających pod adresem Francji.
Czytaj także: Atak Francuzów na polskich przedsiębiorców
W pierwszym rzędzie artykuł nie może bez dowodów powoływać się na istnienie zaleceń wydawanych francuskim inspektorom pracy, a dotyczących firm z Europy Środkowej i Wschodniej. Oskarżenia takie insynuują, jakoby Francja miała nie przestrzegać ani prawa europejskiego, ani własnego prawa, którego stosowanie zakazuje jakiejkolwiek dyskryminacji odnoszącej się do pochodzenia czy narodowości kontrolowanych osób. Żaden wyrok nie potwierdza istnienia podobnych nadużyć władzy. Liczba firm polskich poddanych kontroli odzwierciedla ich obecność na rynku pracy. W porównaniu z 2015 rokiem kontroli jest czterokrotnie więcej (ich liczba wzrosła z 500 do 2000 rocznie), ale nie stwierdzono żadnej dyskryminacji (obywatele polscy stanowią 15 proc. pracowników delegowanych do Francji, a 14 proc. kontrolowanych firm to firmy polskie).
Czytaj także: Atak Francuzów na polskich przedsiębiorców
Poza tym surowość przewidzianych ustawą kar w przypadku nielegalnej pracy jest proporcjonalna do wagi naruszeń prawa. Czy trzeba przypominać, że prowadzone kontrole ujawniły przypadki, kiedy warunki pracy i zakwaterowania były krańcowo niegodziwe? Chodzi o pracowników zagranicznych nocujących na placu budowy, niektórzy pozbawieni byli jakiegokolwiek zabezpieczenia socjalnego, jeszcze inni byli wykorzystywani w ramach oszukańczych praktyk, wskutek czego nie byli objęci ochroną przed wypadkami w pracy.