Wyrok sądu apelacyjnego jest odmienny niż ten, który ponad dwa lata temu wydał sąd pierwszej instancji, skazując wówczas Roberta J. na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
- Wyrok uniewinniający nie oznacza, że sąd jest absolutnie przekonany, iż oskarżony nie popełnił zbrodni, którą mu zarzucono – oświadczył jednak przewodniczący składu sędzia Marek Długosz. - Wyrok uniewinniający w tej sprawie zapadł, bo musiał taki zapaść w świetle reguł prawa procesowego, ponieważ sąd nie jest również absolutnie przekonany, że oskarżonemu wina została udowodniona i że możemy w sposób absolutnie pewny przyjąć, że dokonał on zabójstwa pokrzywdzonej – uzasadnił.
Sąd: włosy w mieszkaniu Roberta J. nie musiały pochodzić od ofiary
A wątpliwości w tym głośnym procesie poszlakowym były liczne. Jednak zdaniem sądu poszczególne kwestie nie złożyły się w całość, na podstawie której z pełnym przekonaniem mógłby skazać Roberta J. O jego winie nie przesądził fakt, że w zajmowanym przez niego mieszkaniu znaleziono włosy, które według hipotez miały należeć do Katarzyny Z. (teza ta nie została potwierdzona w rozbieżnych opiniach biegłych).
Sądu nie przekonały też zeznania kluczowego zdaniem prokuratury świadka, który jako kilkuletnie dziecko miał zauważyć, jak Robert J. prowadzi do swojego mieszkania zamordowaną później młodą kobietę. Zdaniem SA nieprawdopodobne jest, by po wielu latach osoba już dorosła mogła przywołać dziecięce wspomnienie na tyle wyraźnie, by jednoznacznie zidentyfikować kobietę jako zabitą studentkę. Nieprawdopodobny jest również scenariusz, jakoby Robert J. – wiedząc, że widziany był w jej towarzystwie – dokonał później jej zabójstwa.
Robert J. nigdy nie przyznał się do winy, a przed sądem przekonywał, że nie jest „bestią”, „Skórą” i „potworem”. Jego obrońca, mec. Łukasz Chojniak, po wydaniu prawomocnego wyroku ocenił, że sprawiedliwość dokona się dopiero, kiedy polskie państwo odpowie za wieloletni areszt niewinnego.