Sprawa "Skóry" to jedna z największych "niewyjaśnionych" polskiej kryminalistyki.
Do zabójstwa młodej studentki Katarzyny Z. miało dojść w bliżej nieokreślonym czasie między 12 listopada 1998 a 14 stycznia 1999 roku. Fragmenty jej ciała oraz skóry wyłowiono z Wisły pod koniec lat 90. Z ustaleń śledczych wynika, że przed śmiercią kobieta miała przeżywać horror - oprawca pozbawił ją wolności, stosował przemoc fizyczną oraz psychiczną, podawał szereg leków, miał ją kopać oraz okaleczać nożem. Po zabójstwie Robert J. pozbył się rozkawałkowanego ciała wyrzucając je do rzeki. Skazany zdjął ze zwłok skórę i odpowiednio ją wypreparować.
Sąd nie był w stanie przedstawić jednoznacznej motywacji działania mężczyzny, przyznał jednak, że zasługuje ona na szczególne potępienie. Śledzczy wskazują, że zbrodnię mógł popełnić ze względu na zaburzenia preferencji seksualnych o cechach sadystycznych oraz fetyszystycznych.
Na sali poczas ogłaszania wyroku był obecny skazany oraz matka zabitej kobiety. Jak przekazał jej pełnomocnik ogłoszenie wyroku było dla niej bardzo wyczekiwanym momentem - ona żyje w stanie niepewności przez ponad 20 lat. Obrońca Roberta J. zapowiedział, że od wyroku zostanie złożona apelacja oraz, że w jego ocenie decyzja sądu pierwszej instancji oznacza jedynie odsunięcie wyroku uniewinniającego w czasie.
Mężczyzny broni także jego ojciec Józef J., krakowski literat i poeta, który jeszcze w rozmowach z mediami podkreślał, że jego syn jest niewinny, a policja miała wykorzystać jego chorobę psychiczną przeciwko niemu - - Boję się, że razem z żoną nie doczekamy się sprawiedliwości i chwili, gdy syn odzyska wolność. Bardzo wielką krzywdę poczyniła nam prokuratura nie mówiąc o poniesionych szkodach materialnych, a też winne są media, które komentowały sprawę zniekształcając fakty i niszcząc naszą godność. Kończę 80. rok życia, czas mija – mówił dziennikarzom.