Wyrok 2 lat pozbawienia wolności usłyszał z kolei Jacek W., który według sądu utrudniał wykrycie napadu poprzez zacieranie śladów. W konsekwencji został uznany winnym poplecznictwa. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Polaszczyk musi też wypłacić Kwaśniakowi zadośćuczynienie w wysokości 500 tys.
W uzasadnieniu tego wyroku sędzia Edyta Snastin – Jurkun podkreśliła, że motywem pobicia Kwaśniaka było wyeliminowanie go z życia zawodowego na kilka miesięcy. Miało to w konsekwencji spowolnić wprowadzenie przez KNF zarządu komisarycznego do SKOK Wołomin i dać czas na wykupienie przez amerykański bank przeterminowanych w SKOK kredytów.
Polaszczykowi zasądzono w czwartek najwyższy wymiar kary. - Oskarżony działał z niskich pobudek. Próbował ukryć przestępczy proceder rozwijający się na szeroką skalę w SKOK Wołomin. Nie interesowało go, co stanie się z pokrzywdzonym. Ważne było tylko otrzymanie środków pieniężnych i podejmowanie prób uniknięcia odpowiedzialności karnej – argumentowała sędzia.
Według sądu Kwaśniak jest nie tylko ofiarą pobicia, ale też ofiarą wymiaru sprawiedliwości. - Bowiem dopiero po prawie 10 latach doczekał się pierwszego wyroku w tej sprawie, w którym nie osądzono wszystkich sprawców. Powodem tego były przepisy K.p.k., gdy w wyniku zmiany sędziego referenta sprawa musiał być prowadzona od początku, ale także działania skarżonych i obrońców, którzy uniemożliwiali sprawne prowadzenie postępowania – wskazał sąd.