Kiedy otrzymał pan do podpisania dokument o powołaniu od ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara?
Odbyło się to tego samego dnia, kiedy wręczono mi powołanie. Czyli 12 stycznia br.
Czy wówczas miał już pan opinie, że Dariusz Barski nie jest szefem Prokuratury Krajowej?
Nie, nie miałem wówczas takich opinii.
Jak pan zamierza rozwiązać sytuację, w której prokuratorzy mają wątpliwości prawne co do tego, kto jest szefem prokuratury i boją się podejmować decyzje procesowe w obawie o zarzuty przekroczenia uprawnień?
Na czele Prokuratury Krajowej stoję teraz ja, pełniący obowiązki prokuratora krajowego. Powierzono mi tę funkcję na dwa miesiące. Potem rozpocznie się wybór nowego szefa Prokuratury Krajowej w drodze konkursu. Moja sytuacja nie jest odosobniona. Przykłady? Mogę podać kilka nazwisk prokuratorów, którzy już są w stanie spoczynku, a którzy byli wcześniej powoływani na to stanowisko. Na przykład przez pełniącego obowiązki pana Zbigniewa Wassermana. Ich nominacje podpisywał Lech Kaczyński i nikt statusu tych prokuratorów nie kwestionował. A pan Zbigniew Wassermann także miał funkcję pełniącego obowiązki prokuratora krajowego.