Małgorzata Kidawa-Błońska z KO, Włodzimierz Czarzasty z Lewicy, Piotr Zgorzelski z PSL oraz Małgorzata Gosiewska i Ryszard Terlecki z PiS – to nazwiska wicemarszałków, których Sejm wybrał 12 listopada. Już dzień później szefowa izby Elżbieta Witek z PiS wydała postanowienie w sprawie upoważnienia ich do wykonywania niektórych zadań marszałka.
Taki akt marszałkowie wydają rutynowo po każdej zmianie na stanowiskach wicemarszałków. Jednak treść postanowienia, do którego dotarła „Rzeczpospolita", może zaskakiwać. Powodem jest dysproporcja w zadaniach, które przypisano Terleckiemu, w stosunku do innych wicemarszałków.
Terlecki ma zajmować się zagranicznymi podróżami posłów, przyjmowaniem delegacji, współpracą międzynarodową Sejmu, poselskimi paszportami dyplomatycznymi i warunkami wykonywania mandatu poselskiego. W dodatku formalnie został mianowany pierwszym zastępcą Witek, czyli dostał zadanie kierowania Sejmem podczas jej nieobecności.
Na tym tle kompetencje innych wicemarszałków prezentują się skromnie. Zgorzelski ma zająć się interpelacjami i zapytaniami poselskimi, Czarzasty petycjami, a Kidawa-Błońska Polską Grupą Unii Międzyparlamentarnej i pomocą socjalną. Nawet drugi wicemarszałek z PiS, Małgorzata Gosiewska, nie może narzekać na nadmiar pracy. Powierzono jej sprawy związane z realizacją decyzji prezydium Sejmu oraz nieobecnością posłów.
Skąd ta dysproporcja? „Wnioski z lektury postanowienia marszałka Sejmu z 13 listopada 2019 roku można wyciągnąć po porównaniu z poprzednim aktem prawnym regulującym tę materię" – pisze Centrum Informacyjne Sejmu. Wyjaśnia, że w październiku 2017 roku przyznano Terleckiemu, który również wtedy był wicemarszałkiem Sejmu, zestaw zadań podobnych do obecnego, a w tej kadencji doszły tylko sprawy związane ze współpracą międzynarodową.