Ale PT nie jest jedynym winnym. Następca Rousseff, prezydent Michel Temer, też powszechnie jest oskarżany o korupcję, a zamiast trafić do więzienia jak Lula, jest typowany na ambasadora w Rzymie, bo jest z prawicy, a nie lewicy.
Powtarzam: nigdy w naszej historii nie zbudowano takiego systemu korupcyjnego jak za PT! On zniszczył nawet Petrobras, jeden z największych koncernów naftowych świata. Brazylia to ogromny kraj, 210 mln mieszkańców, który zdołał zbudować stabilne instytucje państwa. Mamy więc całkowicie niezależny wymiar sprawiedliwości: właśnie dlatego Lula, choć był prezydentem, jest w więzieniu. I jego los podziela wielu innych ważnych polityków, którzy wcale nie wywodzili się z PT. Jednym z nich jest Eduardo Cunha, były przewodniczący izby deputowanych, człowiek niezwykle błyskotliwy, który też miał wszelkie warunki, aby zostać prezydentem, a skończył za kratkami z powodu korupcji. Inny Sergio Cabral Filho, były gubernator prowincji Rio de Janeiro, też zakończył wielką karierę w więzieniu. Nie sądzę, aby większość skazanych za korupcję wywodziła się z PT.
Jednego Luli nie można odmówić: wyrwania z nędzy 35–40 mln Brazylijczyków. Państwo po raz pierwszy dostrzegło potrzeby ludzi z marginesu.
To nieprawda! Metodologia ONZ zakłada, że przestaje żyć w nędzy ten, który zarabia 110 dol. miesięcznie. Ale w Brazylii to wciąż skrajna nędza. Program socjalny Luli miał głównie zapewnić kontrolę nad krajem, to nie miało nic wspólnego z rządzeniem w interesie wszystkich. Celebryci, którzy atakują Bolsonaro, nie mają pojęcia, jak wygląda życie normalnego Brazylijczyka, który na każdym kroku, jadąc do pracy czy idąc po zakupy, żyje w strachu. Krytycy nowego prezydenta mieszkają za murami, mają swój świat.
Brazylijskie społeczeństwo jest dziś bardzo spolaryzowane, umiarkowani politycy wywodzący się z partii wybitnego prezydenta Fernanda Henrique’a Cardoso zostali zmarginalizowani. Dla przyszłości kraju nie byłoby lepiej, aby błędy PT naprawił bardziej centrowy polityk, jak Geraldo Alckmin, były gubernator Sao Paulo?
Bez wątpienia w ostatnich wyborach bardzo wielu Brazylijczyków głosowało nie tyle na Bolsonaro, ile przeciw PT. Ale jedna rzecz to świat idealny, inna – realny. A w świecie realnym stało się to, że od pierwszego dnia prezydentury najpierw Lula, a potem Dilma podzielili społeczeństwo na tych, co są z nami, i tych, co przeciw nam, dobrych i złych. To zapoczątkowało polaryzację.