Chodzi o osoby, które rosyjska prokuratura oskarżała na podstawie znanych represyjnych artykułów kodeksu karnego: „rozpowszechnianie fejków i dyskredytacja armii” albo „popieranie retoryzmu i ekstremizmu”. By trafić do szpitala psychiatrycznego, wystarczy więc, będąc w Rosji, skrytykować działania armii Putina np. w Buczy czy Mariupolu. W ubiegłym roku rosyjskie sądy wysłały do „psychuszki” co najmniej 25 osób.
By trafić do szpitala psychiatrycznego wystarczy więc, będąc w Rosji, skrytykować działania armii Putina np. w Buczy czy Mariupolu. W ubiegłym roku rosyjskie sądy wysłali do „psychuszki” co najmniej 25 osób.
W tym roku zapadło już osiem takich wyroków. Tymczasem przed 2020 rokiem podobne werdykty w Rosji sądy wydawały średnio trzy razy do roku. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę skala zjawiska znacząco wzrosła. Obrońcy praw człowieka podkreślają, że ofiar podobnych represyjnych decyzji może być znacznie więcej, bo nie każda sytuacja trafia do mediów. Nie zawsze krewni represjonowanej w ten sposób osoby szukają pomocy, bo nie chcą pogorszyć jej sytuacji albo narażać się na jeszcze większe prześladowanie ze strony władz.
Aleksander Podrabinek dla „Rzeczpospolitej": To jest znacznie straszniejsze od łagru czy więzienia
– Wysyłają człowieka do szpitala psychiatrycznego po to, by go całkowicie odizolować od świata. Często też w ten sposób pozbawiają możliwości obrony w trakcie procesu sądowego. Terroryzują w ten sposób społeczeństwo, bo to jest znacznie straszniejsze od łagru czy więzienia – mówi „Rzeczpospolitej” Aleksander Podrabinek, rosyjski dysydent i dziennikarz. W latach 70. napisał książkę „Karatielnaja miedicyna” („Medycyna represyjna”), za co został skazany na pięć lat łagrów na Syberii.
Wówczas radzieckiemu KGB nie udało się zmusić go do emigracji. Dzisiaj, po ponad dwóch latach trwającej agresji Rosji na Ukrainę, Podrabinek wciąż mieszka w Moskwie i nawet publikuje artykuły w portalu rosyjskiej redakcji Radia Swoboda. Kilka dni temu skierował otwarty list do dyrekcji Głównego Szpitala Psychiatrycznego w Republice Komi w obronie swojego kolegi, również dysydenta radzieckiego, 66-letniego Aleksandra Skobowa. Mężczyzna kilka dni temu trafił do „psychuszki”, został aresztowany na początku kwietnia i oskarżony o „popieranie terroryzmu”, bo w jednym z wpisów w sieci społecznościowej „niepoprawnie” skomentował ukraińskie uderzenie w most Krymski.
– Szpitale, do których człowiek jest wysyłany decyzją sądu, przypominają bardziej więzienie niżeli szpital. Zazwyczaj mieszczą się w budynkach dawnych więzień, na terenie zamków. Panuje tam twardy reżim, wszędzie są strażnicy. Więźniowie takich „szpitali” są pozbawieni jakichkolwiek praw. Nie mogą nikomu się poskarżyć, żadna instytucja państwowa czy urząd im nie pomoże. Mogą być ofiarami przemocy, mogą się nad nimi znęcać. Ale kto uwierzy takiej „psychicznie chorej” osobie? – opowiada Podrabinek.