Prezydent Abd al-Fatah Sisi osobiście, co wyjątkowe, udał się w środę na lotnisko w Kairze, by powitać Recepa Erdogana, niewidzianego w Egipcie od 12 lat. Podczas konferencji padły słowa o otwarciu nowego rozdziału w relacjach i o dumie z „cywilizacyjnego i kulturowego dziedzictwa”, które łączą oba kraje.
Przez ponad dekadę dzieliły je jednak podejście do Bractwa Muzułmańskiego oraz do konfliktów w kilku krajach Bliskiego Wschodu, zwłaszcza w Libii. Teraz w szczególności połączyły je wysiłki na rzecz zakończenia wojny w Strefie Gazy, rozpoczętej od ataku terrorystycznego Hamasu na Izrael 7 października.
Wojna w Gazie. Egipt odrzuca przesiedlenie Palestyńczyków
Do wizyty doszło w momencie, gdy Izrael szykuje się do operacji militarnej w pełnym uchodźców mieście Rafah na południu strefy. Rosną obawy, że Izraelczycy mają zamiar wypchnąć dziesiątki tysięcy Palestyńczyków na stronę egipską, na półwysep Synaj. – Doceniamy stanowisko Egiptu, który odrzuca przesiedlanie mieszkańców Gazy – podkreślił Erdogan.
– Egipt odrzuca to od początku wojny. Nie chce, by Izrael zepchnął na niego problem palestyński, zamiast samemu go rozwiązać poprzez utworzenie państwa palestyńskiego – mówi „Rzeczpospolitej” Said Sadek, politolog z Uniwersytetu Egipsko-Japońskiego w Aleksandrii.
Jak podkreśla, wojna w Gazie jest bardzo ważna dla jego kraju i dla równowagi sił na Bliskim Wschodzie, a zbliżenie Egiptu i Turcji w tej sprawie „może się nie spodobać Izraelowi”.