Rzeczpospolita: Gdy patrzy pan dziś na polską scenę polityczną to ma pan wrażenie, że hasło „Dość kłótni i do przodu” Trzeciej Drogi się sprawdza?
Musi nastąpić akceptacja wyniku wyborczego przez wszystkie strony. Mam wrażenie, że ci, którzy po 8 latach odchodzą, nie potrafią tego zaakceptować. Frustracja, którą emanują, sprawia, że proces dochodzenia do normalności musi trwać, choć chciałbym, by relacje między rządzącą większością, a opozycją były bardziej poprawne. Ale tego muszą chcieć dwie strony. Dopóki w PiS nie nastąpi akceptacja decyzji wyborców, to o normalność tych relacji będzie trudno. My nie ustaniemy w zabieganiu o to, by skończyć wojnę polsko-polską.
Mówił pan o inicjatywie zmiany Konstytucji. Na czym ona miałaby polegać?
Wychodzimy z taką inicjatywą i uważamy, że jest potrzebny rozdział dotyczący Trybunału Konstytucyjnego w Konstytucji, gdyż to od TK zaczynają się wszystkie wady systemowe, z którymi mamy do czynienia. Nie byłoby dywagacji na temat zmian w prokuraturze czy w telewizji, gdyby nie było grzechu popełnionego zaraz po przejęciu władzy przez PiS – zniszczenia wiarygodności i niezależności Trybunału. By naprawić wymiar sprawiedliwości, kompleksowo trzeba stworzyć nowe przepisy dotyczące TK – tak, by spełniały zasady związane z reprezentatywnością, głosem wyborczym, niezależnością i pewnością obywateli, że mogą dochodzić tam swoich praw. Przykład: Jeden wniosek jest rozpatrywany w ciągu kilku godzin, inny, np. od roku pilny wniosek prezydenta RP, dotyczący środków z KPO, nie został rozpatrzony. To pokazuje, jak wadliwy jest ten system, jak patologicznie działa i jaki jest w nim bałagan. Trzeba to zmienić, zmieniając w tym zakresie Konstytucję.