59-letni polityk i były dziennikarz śledczy nie miał żadnych szans ujść z życiem. Gdy w środę wieczorem (czwartek nad ranem czasu warszawskiego) wychodził ze spotkania z młodzieżą w liceum Anderson w położonym na wysokości 2800 metrów nad poziomem morza stołecznym Quito, zabójca oddał w jego stronę przynajmniej kilkanaście strzałów w głowę, nim sam nie został zabity przez siły porządkowe.
– Radzą mi, abym nosił kamizelkę kuloodporną, ale ja się śmierci nie boję, pokonałem strach. Stoję przed wami w samej koszuli – mówił dzień wcześniej w swoim ostatnim wywiadzie. – Tak, wymieniam z imienia Fito. Czas zastraszania minął – dodał.
Czytaj więcej
Fernando Villavicencio, kandydat na prezydenta Ekwadoru, został zastrzelony w czasie kampanijnego wydarzenia w stolicy kraju, Quito - informuje Reuters.
W samej koszuli
Miesiąc temu wywodzący się z portowego miasta Manta gang narkotykowy Los Choneros, na którego czele stoi wspomniany Fito, ostrzegł Villavicencia, że jeśli nie przestanie o tym mówić, zostanie zabity.
– Fernando Villavicencio był weteranem walki o demokrację w Ekwadorze. Zaczynał 20 lat temu, gdy jako dziennikarz wytykał powiązanie korupcyjne lewicowego prezydenta Rafaela Correi. To były jednak czasy, gdy musiał za to zapłacić tylko wygnaniem do Peru. Teraz za coś podobnego spotkała go śmierć – mówi „Rz” Carlos Malamud, znawca Ameryki Łacińskiej w madryckim instytucie Real Elcano.