Były prezydent zdecydował się w czwartek na osobiste stawienie się w sądzie w Waszyngtonie. Budynek znajduje się ledwie kilkaset metrów od Kongresu, który tłum zwolenników miliardera zajął 6 stycznie 2021 roku. Prokurator Jack Smith twierdzi, że to był zamach stanu.
Byłemu prezydentowi pobrano odciski palców, ale nie zrobiono zdjęcia sądowego, bo jest osobą tak znaną, że z jego identyfikacją nie będzie problemu. Donald Trump uznał, że jest niewinny.
Czytaj więcej
Spoiwem USA było przywiązanie do demokracji. Ale połowa Amerykanów nie przejmuje się już oskarżeniami Donalda Trumpa o zamach stanu.
W czwartek zaczęła nabierać kształtu linia obrony oskarżonego. Będzie oparta przynajmniej na trzech filarach. Najważniejszym jest wolność wypowiedzi: adwokaci Trumpa będą dowodzić, że głosząc, iż wybór Bidena został sfałszowany, i próbując zablokować jego nominację, odchodzący prezydent jedynie korzystał z prawa, które daje mu konstytucja. Smith już jednak zasygnalizował swoją odpowiedź: głosić można, co się chce, nawet kłamstwa. Jednak podejmowanie działań o wadze państwowej w oparciu o nieprawdę jest już przestępstwem.
Tyle że ekipa adwokacka wskazuje, że miliarder jedynie poszedł za radą swoich prawników, w tym Rudy’ego Giulianiego. Ale znowu: materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę wskazuje, że Trump doskonale wiedział, iż wybory w listopadzie 2020 roku zostały przeprowadzone uczciwie. Takie zapewnienia otrzymał od setek osób pełniących funkcje państwowe.