Wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk mówił w radiowej „Jedynce” o planach relokacji migrantów. Jak mówił polityk, to głównie wynik działań Niemiec.
- W Niemczech mamy nadwymiar migrantów, których nie zaabsorbował niemiecki rynek pracy, którzy nie chcą pracować, którzy stwarzają problemy, nie chcą się asymilować, rośnie przestępczość. W związku z tym rośnie poparcie dla partii AfD, która jest antyimigrancka - stwierdził Mularczyk. - Tych wszystkich migrantów, którzy nie chcą pracować i się asymilować będzie się relokowało do innych krajów, w tym do Polski i mają tu być w obozach, a jeśli ich nie przyjmiemy, mamy zapłacić 22 tys. euro. Co więcej, jeśli oni uciekną z obozu znów do Niemiec, to i tak musimy zapłacić i z powrotem ich wziąć do Polski - dodał polityk.
Czytaj więcej
- Ta sprawa musi być przedmiotem referendum i my to referendum zorganizujemy - oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas sejmowej debaty nad złożonym przez PiS projektem uchwały ws. propozycji unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów.
Mularczyk: Przyjęliśmy ponad 10 mln osób z Ukrainy
Mularczyk powiedział także, że nie należy mieć złudzeń "KE dziś realizuje politykę niemiecką". - Oczywiście część tej polityki jest wspierana przez kraje południa, które również mają potężne problemy z imigrantami, to Grecja, Włochy, Hiszpania - stwierdził.
Arkadiusz Mularczyk podczas rozmowy mówił także o propozycji referendum, którego wyników może obawiać się UE i opozycja. - Nie ma zgody naszej formacji na taki model polityki UE, ten brak solidarności w tym przypadku, bo nie trzeba przypominać, że ponad 10 mln osób z Ukrainy przekroczyło polską granicę, wielu z nich korzysta z gościnności naszego państwa, ponosimy gigantyczne koszty dla naszego PKB, liczone w miliardy euro i UE nam tego nie wynagrodziła - powiedział wiceminister spraw zagranicznych w radiowej „Jedynce”.