W piątek wicepremier Henryk Kowalczyk został przez Służbę Ochrony Państwa ewakuowany z targów rolniczych w Kielcach. "Oszukana wieś", "judasze" - krzyczeli pod jego adresem rolnicy, którzy protestowali, ponieważ ich zdaniem rząd nie rozwiązuje problemu nadmiaru ukraińskiego zboża w Polsce. W środę minister rolnictwa i rozwoju wsi został na V Europejskim Forum Rolniczym w Jasionce pod Rzeszowem obrzucony jajami. Opozycja zapowiada wniosek o odwołanie Kowalczyka z funkcji ministra.
W czwartek Henryk Kowalczyk był w Polskim Radiu pytany, czy przyznaje się do winy. - Tutaj ponoszę winę za decyzję Komisji Europejskiej, bo to KE podjęła decyzję, zresztą Polska też w tym brała udział, o otwarciu granic Ukrainy, a teraz skutki, które są w związku z tą decyzją, są przerzucane na mnie - odparł minister rolnictwa.
Czytaj więcej
Wprowadzone przez Polskę od 8 marca plombowanie wagonów i naczep przyniesie ochronę polskich rolników dopiero przy kolejnych żniwach.
"Wszystkie kraje przygraniczne poniosły ogromne reperkusje"
- Rynek polski był w miarę stabilny, jeśli chodzi o zboże, natomiast napłynęła bardzo duża jego ilość z Ukrainy, zbagatelizowana przez Ministerstwo Rolnictwa - ocenił w rozmowie z DoRzeczy.pl były szef resortu Jan Krzysztof Ardanowski (PiS).
- Nie zbagatelizowana, tylko że jaki był sposób inny, jeśli mamy otwarte granice? Jesteśmy granicą zewnętrzną Unii Europejskiej - odniósł się do tej opinii Kowalczyk.