Norbert Kaczmarczyk wziął ślub w Bobinie w województwie małopolskim. W weselu uczestniczyło 500 gości, a dealer sprzętu rolniczego wręczył panu młodemu kluczyki do ciągnika o wartości 1,5 mln zł jako prezent od brata pana młodego, Konrada. Akt wręczenia prezentu został sfilmowany, bo, jak tłumaczył brat, taka jest polityka tego dystrybutora, zaś samo przekazanie ciągnika miało charakter „symboliczny”, bo właścicielem maszyny pozostaje Konrad Kaczmarczyk.
„Symbolicznie obdarowany” pan młody w opublikowanym w mediach społecznościowych oświadczeniu napisał w czwartek, że „jedna z najpiękniejszych chwil w życiu dwojga kochających się ludzi” została wykorzystana przez „polityków opozycji i niektóre media” do „brutalnej i kłamliwej gry politycznej”. Kaczmarczyk zapewniał, że jego rodzina od lat „zajmuje się ciężką pracą rolniczą” i podobnie jak wielu polskich rolników woli inwestować w maszyny, a nie „w drogie limuzyny, zegarki czy ośmiorniczki tak bliskie naszym politycznym oponentom”.
Czytaj więcej
Wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk, który stal się bohaterem medialnej awantury z powodu hucznego wesela i podarowanego mu w prezencie ślubnym ciągnika wartego 1,5 mln zł, wydał oświadczenie.
Patryk Jaki pytany w Polsat News o wesele wiceministra rolnictwa stwierdził, że również on sam dostał na nie zaproszenie. - Ale akurat w tym czasie byłem na urlopie z rodziną na Mazurach. Dlatego nie mogłem być - tłumaczył.
- Rzeczywiście w Polsce bardzo często jest tak, że z igły robi się widły. Jak już chcą uderzyć, to szukają, bo gdzie tam jest naprawdę problem? To znaczy było duże wesele. Zdarza się, że na wsiach są duże wesela - mówił Jaki. - Na pół tysiąca osób - dopytywał prowadzący rozmowę redaktor. - Zdarza się. Nie zaprzeczy pan, że się zdarza, że są - odparł eurodeputowany.