W ostatnich tygodniach rządzące Prawo i Sprawiedliwość z różnym skutkiem buduje większość parlamentarną w kolejnych kwestiach. Władza zmuszona była przełożyć rozpatrywanie tzw. lex Czarnek, projektu wzmacniającego podporządkowanie dyrektorów szkół i nauczycieli ministerialnym kuratorom, po przegranej w sejmowej komisji edukacji. PiS nie jest też w stanie samodzielnie przyjąć projektu dotyczącego paszportów covidowych, ani żadnych innych regulacji wprowadzających obostrzenia antypandemiczne.
Jednak podczas posiedzeń plenarnych PiS głosowania wciąż wygrywa, dzięki wsparciu posłów Kukiz’15 i urlopowanemu po doniesieniach medialnych wiceministrowi sportu Łukaszowi Mejzie. Czy ta sytuacja ma wpływ na sondażowe poparcie dla partii rządzącej?
Notowania PiS od zeszłego miesiąca stoją w miejscu. W sondażu IBRiS, przeprowadzonym na zlecenie „Rzeczpospolitej” w dniach 19–20 listopada, partię Jarosława Kaczyńskiego wskazało 30,2 proc. badanych. W grudniu (w dniach 17–18) było to 30,8 proc. respondentów. To jednocześnie zła i dobra wiadomość dla PiS, które nie jest w stanie odzyskać poparcia z ostatnich wyborów, ale jednocześnie – mimo inflacji, podwyżek cen energii i kłopotów na forum międzynarodowym – nie traci pozycji lidera.
Zyskuje za to Koalicja Obywatelska. Poparcie dla niej zwiększyło się o 3 pkt proc. – z 21,2 do 24,1 proc. Inaczej też wygląda sytuacja PSL-KP. W przypadku ludowców różnica 1 pkt stanowi o parlamentarnym być albo nie być tego ugrupowania. W listopadzie PSL znalazło się pod kreską (4,6 proc.), a miesiąc później jest to już 5,9 proc., które gwarantuje sejmową reprezentację. Przekroczenie progu wyborczego to ważna informacja dla całej opozycji – obecność PSL w Sejmie zwiększa zdolność wszystkich ugrupowań opozycyjnych do stworzenia rządu w kontrze do PiS.