Na wieczorne spotkanie z radnymi i działaczami PiS z Warszawy i okolicznych gmin prezes przybył już porządnie rozzłoszczony. Ten nastrój towarzyszył mu do końca dnia. Efekt? Już we wtorek rzeczniczka PiS Beata Mazurek i szef klubu, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zapowiedzieli, że ustawa pozwalająca na wycinkę zostanie znowelizowana.
W PiS panuje powszechne przekonanie, że ministra Szyszkę wyraźnie szczęście opuściło. Awantura o wycinkę zrobiła się bardzo głośna, gdy media obiegły zdjęcia kikutów drzew z centrów miast, na działkach, gdzie deweloperzy chcą budować nowe biurowce, a także na prywatnych posesjach będących do tej pory „zielonymi płucami" aglomeracji. I na takich działkach jak ta przed Urzędem Dzielnicy Śródmieście rządzonej przez Prawo i Sprawiedliwość. Tu sprawa jest zresztą wyjątkowo bolesna dla partii Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ jak podkreśla stowarzyszenie „Miasto Jest Nasze", deweloper, który przejął działkę dzięki dzikiej reprywatyzacji, zamierza postawić na niej wieżowiec. To logiczne, że skorzystał teraz z „lex Szyszko", by pod samym nosem samorządowej władzy PiS wyciąć przeszkadzających mu 10 starych drzew. W dodatku to właśnie na władze lokalne minister zrzucił wcześniej odpowiedzialność za pilnowanie, czy wycinka przebiega zgodnie z prawem i czy nie odbywa się „na cele gospodarcze". Będzie więc miała dzielnica problem, jak się przed tą odpowiedzialnością uchronić. Przedstawiciele stowarzyszenia przynieśli w poniedziałek przed Urząd Dzielnicy kartony z napisem „państwo z kartonu" oraz transparenty: „Polska w trocinach".
Minister Szyszko raczej się nie spodziewał kulminacji „wycinkowej afery" we własnym środowisku. A to właśnie Paweł Lisiecki, jeden z posłów, którzy zresztą podpisali się pod poselskim projektem ustawy, ujawnił mediom, że prezes jest niezadowolony. W spotkaniu ze strukturami partyjnymi uczestniczyli m.in. szef MSWiA Mariusz Błaszczak i minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, który jest szefem warszawskiego PiS. – Prezes powiedział, że jest przeciw tym rozwiązaniom i będzie ich zmiana. Stwierdził, że widać w tym prawie lobbing – ujawnił poseł Lisiecki. Przyznał jednak, że przyjęcie ustawy w takim pośpiechu było błędem. O jaki lobbing może chodzić? Tego prezes nie ujawnił.
Minister nie spodziewał się też pewnie, że za jego sprawą powróci temat kontrowersyjnych głosowań, które przeprowadzono 16 grudnia w Sali Kolumnowej i które stały się początkiem parlamentarnego kryzysu. Opozycja podważała legalność tych głosowań, głównie dotyczących przyjęcia budżetu, teraz jednak się okazało, że brak debaty zaszkodził też drzewom. – Politycy PiS wiedzą, nad czym głosują – skwitował sprawę minister. Wygląda dziś jednak na to, że spora ich część nie wiedziała, w tym sam prezes Kaczyński...
Teraz Sejm będzie obradował zapewne nad dwoma projektami nowelizacji: autorstwa PiS oraz PO.