Zdecydowana większość komitetów wyborczych jest zadowolona z wyników wyborczych, tym bardziej że rekordowo mała liczba ogólnopolskich list przyniosła każdemu nadspodziewanie dobre rezultaty. 49 mandatów Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz jego koalicjantów, 30 Polskiego Stronnictwa Ludowego zbratanego z ruchem Pawła Kukiza oraz 11 miejsc w Sejmie dla Konfederacji sprawia wrażenie, że „ci mniejsi” potrafili umiejętnie wykorzystać słabość jałowego dla wielu wyborców sporu między PiS a PO.
Jeśli chcielibyśmy sprawdzić, ile partii tak naprawdę zasiądzie na Wiejskiej, to dostrzeżemy jeszcze większe zróżnicowanie oraz reprezentację mniejszych ugrupowań. Swoich przedstawicieli w Sejmie IX kadencji będą bowiem mieć: Razem (6), KORWiN (3), Zieloni (3), Inicjatywa Polska (2), Unia Europejskich Demokratów (1) czy też Partia Republikańska (1).
Pociągnęli w górę wszystkich
Dogłębna analiza wyników pomoże nam lepiej zrozumieć, kto komu pomógł w tych wyborach i kto więcej zyskał. Czy mniejsi koalicjanci potężnym partiom, czy też może ogólnopolskie listy dały szansę zaistnienia słabym partyjkom? A może kto inny pomógł wszystkim komitetom osiągnąć ostateczny rezultat?
Dla znalezienia odpowiedzi na to pytanie posłużyliśmy się analizą wyników wyborczych wszystkich kandydatów startujących w wyborach do Sejmu wedle ich deklaracji przynależności do partii politycznych. Okazało się, że trzecią siłą polityczną w Polsce wedle tej metody są nienależący do partii politycznej kandydaci startujący ze wszystkich komitetów. Zdobyli oni prawie 18,6 proc. głosów, co jest wynikiem lekko niższym niż samych kandydatek i kandydatów deklarujących swoją przynależność do Platformy Obywatelskiej (19,44 proc.) Widzimy zatem, że ostateczny wynik Koalicji Obywatelskiej (27,40 proc.) bez wsparcia bezpartyjnych kandydatów byłby znacznie niższy, tym bardziej że partnerzy Platformy zdobywali odpowiednio: 1,71 proc. (Nowoczesna), 0,61 proc. (Inicjatywa Polska), 0,52 proc. (Partia Zieloni) głosów.