Wyprawa do źródeł futbolu

Zadziwiające, jak początki piłki nożnej plotą się z losami Marii Stuart, królowej Szkotów. To na północ od rzeki Tweed gra ta weszła na drogę rozwoju, która doprowadziła ją do dzisiejszej postaci.

Publikacja: 15.11.2024 14:50

Piłka sprzed 500 lat odnaleziona na zamku w Stirling. Wykonano ją z krowiej skóry z zasznurowanym św

Piłka sprzed 500 lat odnaleziona na zamku w Stirling. Wykonano ją z krowiej skóry z zasznurowanym świńskim pęcherzem w środku

Foto: archiwum autora

Wygląda prawie jak nowa. Gdyby nie osłaniająca ją, umieszczona na drewnianym postumencie, sześcienna gablota z grubego szkła, można by napisać, że jest wręcz namacalna. Najstarsza futbolowa piłka świata przechowywana jest w Smith Art Gallery & Museum w szkockim Stirling. Odpoczywa dostojnie po wykonanej prawie pięć wieków temu robocie. Niczym królewskie jabłko na zielonej, aksamitnej poduszce, atrybut panowania nad rządem dusz, którymi zawładnęła na całym świecie.

Czytaj więcej

Dziewictwo utracone w Paryżu

Królowa kopała piłkę?

W słoneczny dzień widać zamek w całej okazałości już z wielu kilometrów. Dumnie góruje nad miastem na samotnym stożku dawno wygasłego wulkanu. Wystarczy jednak odrobina mgły, o którą w Szkocji nietrudno, by chował się w niej, znikał z oczu, jakby chciał ukryć przed ciekawskimi wszystkie tajemnice przeszłości.

Wdrapywanie się do największej atrakcji Stirling przypomina trochę podróż wehikułem czasu. Im wyżej, tym łatwiej przekonać wyobraźnię, że człowiek znalazł się w średniowieczu. Jedynie pojedyncze znaki drogowe oraz z rzadka pojawiające się samochody burzą romantyczny obraz z przełomu XV i XVI stulecia. To właśnie wtedy zamek – w którym najpierw ukryto, a w 1543 r. koronowano na szkocką królową ledwie dziewięciomiesięczną Marię Stuart – zyskał swoją obecną renesansową formę.

– Kiedy w latach 70. XX wieku prowadzono w zamku prace konserwatorskie, pracownicy odnawiający sypialnię królowej znaleźli miedzy panelami sufitowymi niewielkie zawiniątko – informuje Andy Kerr, menedżer Szkockiego Muzeum Futbolu. – Za dębową boazerią, zawinięta w chustę, znajdowała się szara piłka z krowiej skóry z zasznurowanym świńskim pęcherzem w środku. Na podstawie chronologii dekoracji zamkowych wnętrz naukowcy ustalili, że musiała się tam znaleźć w latach 40. XVI wieku, zatem na światło dzienne wyszła ponownie po bez mała 450 latach!

Piłka stała się przedmiotem najróżniejszych analiz i hipotez. W źródłach historycznych z XVI stulecia nie brakuje opisów ulicznych gier piłkarskich na terenie obecnej Wielkiej Brytanii. Problem w tym, że bardziej przypominały one bitwę niż współczesny sport. Charakteryzowały się brutalnością, prowadziły często do poważnych obrażeń, złamań, a nawet śmierci. Czy w taki futbol mogła grać słynąca z urody królowa?

– Zachował się opis, który Maria sporządziła na zamku Carlise w 1568 r., gdy była już więziona w Anglii – kontynuuje Kerr. – Była tam świadkiem meczu, w którym 20 osób z jej świty grało w piłkę przez dwie godziny, używając tylko stóp i głów. „Bardzo mocno, zwinnie i umiejętnie, bez faulu” – jak zapisała. Nie wiadomo dokładnie, jakie były zasady tej gry, ale z opisu wynika, że ​​musiały się mocno różnić od tych ulicznych gier określanych dzisiaj jako „mob football”, które zasad miały niewiele.

W 2009 r., podczas konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia Inżynierii Sportowej, Henry Hanson i Andy Harland z Uniwersytetu Loughborough przedstawili niezwykle interesujące wyniki badań. Poddali oni replikę piłki ze Stirling – wykonaną współcześnie, ale według XVI-wiecznej technologii – testom dotyczącym trwałości, jakim poddawane są obecnie piłki celem uzyskania atestów światowej organizacji piłkarskiej FIFA. Badanie przeprowadzono na podstawie takich wskaźników, jak obwód, kulistość, absorpcja wody, waga, utrata ciśnienia, zachowanie kształtu. Naukowcy ustalili, że piłka z XVI wieku – o obwodzie 557 mm, a więc nieco mniejsza niż współczesne piłki rozmiaru 4 (takimi grają młodzi piłkarze) – na pewno nie nadawała się do twardych ulicznych gier. Służyła do kopania na niewielkiej przestrzeni, na której uprawiany sport mógł przypominać polską „zośkę” lub plażową piłkę nożną.

Michael McGinnis, kierownik mieszczącej się u podnóża zamku Stirling kolekcji Smith Art Gallery & Museum, sugeruje, że gry piłkarskie w XVI wieku musiały się rozwijać dwutorowo. Oprócz wersji ulicznej istniała też gra współbieżna i niezależna, oparta bardziej na zwinności i umiejętnościach. Eksperyment inżynierów zdaje się to potwierdzać. Richard McBrearty, kustosz Szkockiego Muzeum Futbolu, w rozmowie z BBC stwierdził wręcz, iż jest to dowodem, że futbol nie narodził się w wieku XIX, a zwyczajnie ewoluował do współczesnej formy, poczynając od zasad znanych z czasów panowania Stuartów.

– Nie wiadomo, kto grał piłką ze Stirling – mówi Kerr. – Prawdopodobnie była używana do gier w murach zamku, w którym jest zresztą niewielki ogród do tego celu, a być może była tylko zabawką królowej. Wiadomo, że Maria bardzo lubiła wszelką aktywność ruchową, więc prawdopodobne, że też ją kopała.

Miejsce święte

Zamek Stirling od stadionu Hamilton Crescent w Glasgow, położonego nieopodal uniwersytetu i słynnego muzeum Kelvingrove, dzielą 33 mile. Samochodem można pokonać je dzisiaj w 40 minut. Piłce nożnej droga z boiska w zamkowym ogrodzie na arenę, na której narodził się współczesny futbol w wydaniu międzynarodowym, zajęła około 300 lat. – Jednym z powodów mogły być zakazy wydawane przez władców – rozważa Andy Kerr. – Futbol był postrzegany przez monarchów i lordów jako odrywający od innych zajęć. Taki na przykład Jakub II Stuart zakazał go już w 1447 r., nakazując mężczyznom uprawianie łucznictwa celem przygotowania na wypadek inwazji. Tylko w XV wieku zakazy wydawano jeszcze dwukrotnie, co pokazuje, jak popularny musiał to być sport.

„West of Scotland Cricket Ground to malowniczy owal otoczony eleganckimi domami z piaskowca. Niemal namacalna cisza i dojmujący spokój wywołują wrażenie, że to miejsce w jakiś sposób święte”. Czy to brzmiące w pamięci słowa Paula Haywarda z jego znakomitej książki „W poszukiwaniu zaginionej chwały. Historia reprezentacji Anglii 1872–2022”, czy faktycznie jakieś roztaczające się wokół sacrum, ale człowiek instynktownie się pochyla, by dotknąć dłonią nienagannej murawy, a następnie przeżegnać się w stylu piłkarzy wychodzących do boju na ubitą, zieloną ziemię. Pierwsze wrażenie jest jednak lekko szokujące. Zaraz przy wejściu, niewielki sklepik z dumnym szyldem ogrodowego centrum. Jakby nieprzystający do zakodowanego opisu. Dopiero za nim zabytkowy budynek klubu krykietowego, a przed nim na kilku schodkach kilka ławek, z których można wygodnie obserwować wydarzenia na rozległej trawiastej przestrzeni. Na bocznej ścianie budynku, wysoko, niemal pod stropem, tablica ufundowana przez Johna McGinna, prezydenta Szkockiego Związku Piłki Nożnej, umieszczona tu 30 listopada 2002 r., dokładnie 130 lat po wydarzeniu, które upamiętnia:

„Pierwszy w historii mecz drużyn narodowych

został rozegrany między Szkocją i Anglią

na stadionie West of Scotland Cricket Ground

w Hamilton Crescent w Glasgow

w Dniu Świętego Andrzeja 1872 roku”.

Z zapatrzenia w tablicę wyrywa krzątająca się wokół sprzątaczka. Zaprasza do wnętrza pawilonu. Nie pytając o nic, prowadzi do wiszącego na ścianie afisza sprzed 152 lat. – To jedyne, co u nas zostało po tamtym meczu – mówi. – Nie jest pan pierwszym, który tu przychodzi i chce zobaczyć…

– Mecz był rozgrywany w dniu patrona Szkocji, w zimowych warunkach, mimo to zgromadził liczną publiczność, około 2500 widzów – mówi Andy Kerr. – Działacze zrozumieli, że ludzie są gotowi wydawać pieniądze, aby oglądać mecze reprezentacji, i że to może być dochodowy interes. Od razu po zakończeniu ustalono, że wiosną zostanie rozegrany w Londynie rewanż, a po nim powołano do życia Szkocki Związek Piłki Nożnej. Mecz ten rozpoczął regularne rozgrywanie spotkań międzynarodowych, stał się ziarnem, z którego wykiełkowały mistrzostwa świata, Europy czy turnieje olimpijskie.

Obydwie reprezentacje wyszły na to premierowe spotkanie – jak byśmy dzisiaj powiedzieli – w skrajnie ofensywnym ustawieniu. Anglicy mieli tylko po jednym obrońcy i pomocniku, za to aż ośmiu napastników. Gospodarze, w zależności od źródeł, atakujących mieli sześciu lub siedmiu, pomocników dwóch, obrońców dwóch lub jednego. Mimo to spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

– W pewnym momencie Szkoci byli pewni, że zdobyli gola, ale ponieważ nie było jeszcze poprzeczki na górze słupków, sędzia oświadczył, że piłka przeleciała nad bramką, i trafienia nie uznał – opowiada Kerr. – W tamtym czasie futbol był bardzo podobny do rugby, z którym rywalizował o popularność. Jeden zawodnik dryblował, dopóki przeciwnik nie odebrał mu piłki. Drużyny pracowały w grupach, aby piłkę odzyskać. Angielscy gracze byli więksi, wyżsi. Za to mniejsi Szkoci szybciej się poruszali, tworząc pary i podając piłkę między sobą, czego Anglicy nie stosowali. To była przełomowa nowość. Z czasem „the short-passing game” – gra krótkich podań – stała się bardziej interesująca do oglądania, a w następnej dekadzie styl stosowany przez Anglików zaczął zanikać, ponieważ w ważnych meczach szkockie drużyny względnie łatwo pokonywały angielskie. Wpływ szkockich graczy na rozwój futbolu był ogromny, bo podania sprawiły, że przeszedł on od przeszkadzania do budowania. Bez tego prawdopodobnie piłka nożna mogłaby mieć trudności z osiągnięciem takiej popularności, jaką zyskała.

Czytaj więcej

Piękna historia o tym, jak Barcelona przegrała z Albanią

W parku ściętej władczyni

Po drugiej stronie Glasgow, na południe od dzielącej miasto rzeki Clyde, znajduje się Hampden Park – szkocki Stadion Narodowy, na który w 1937 r., by zobaczyć mecz Szkocji z Anglią, przyszło prawie 150 tys. ludzi! W jego podziemiach, pod trybuną główną, mieści się Muzeum Szkockiego Futbolu. Wystarczy przekroczyć jego wrota, by znaleźć się w oddanej niezwykle realistycznie pionierskiej epoce piłki nożnej. Pośród wielu niezwykłych pamiątek z XIX wieku kilka najcenniejszych znalazło swoje miejsce w specjalnie chronionej gablocie zatytułowanej „Początek czegoś wielkiego”. Znajdują się w niej m.in. grafiki z pierwszego meczu Szkotów z Anglikami autorstwa Williama Ralstona oraz mocno sfatygowany szkocki lew z koszulki Davida Wotherspoona, reprezentanta gospodarzy. Jest też nieco większy od karty kredytowej, delikatnie różowy kartonik. – To oryginalny bilet nr 806 z meczu w 1872 r., naszym zdaniem jedyny, jaki się zachował. Najstarszy bilet na międzynarodowy mecz piłkarski na świecie. Kosztował jednego szylinga, dzisiaj jest nie do kupienia – uśmiecha się Andy Kerr.

Hampden Park, na którym swoje mecze rozgrywa reprezentacja Szkocji, własnością szkockiej federacji został zupełnie niedawno, 1 sierpnia 2020 r. Wcześniej jego właścicielem był klub Queen’s Park, założony w roku 1867. – Queen’s Park FC, grający dziś na drugim poziomie rozgrywkowym, na położonym tuż obok Lesser Hampden, jest najstarszym istniejącym klubem piłkarskim w Szkocji – mówi Kerr. – Od momentu założenia miał status amatorski, co odzwierciedla hasło zawarte w jego godle „ludere causa ludendi”, czyli „grać dla samej gry”. Dopiero w 2019 r. zerwano z tą tradycją i klub stał się zawodowym. To zawodnicy Queen’s Park stworzyli w komplecie skład reprezentacji Szkocji na pierwszy mecz z Anglikami. Grali w nim zresztą w klubowych strojach, granatowych bluzach – na które Marion, siostra Whoterspoona, naszyła szkockie godło – i białych spodenkach. Barwy te do dziś przywdziewa szkocka reprezentacja.

Zdaniem Kerra wpływ klubu Queen’s Park nie tylko na historię szkockiej, ale także światowej piłki nożnej jest niemierzalny: – Jego gra oparta na podaniach rozprzestrzeniła się na cały świat. Rozsiewali ją często zresztą też Szkoci, jak Alexander Watson Hutton, który zawiózł futbol do Argentyny, czy Thomas Donohoe, ojciec piłki brazylijskiej. W naszej kolekcji znajduje się kilka eksponatów związanych z Queen’s Park, przede wszystkim księga rachunkowa z pierwszego roku działalności czy piłka meczowa.

Swoją nazwę najstarszy szkocki klub wziął od nazwy parku położonego nieopodal Hampden, w którym rozgrywał pierwsze mecze, głównie między swoimi członkami. Na terenach, które zajmuje park, 13 maja 1568 r. miała miejsce bitwa pod Langside pomiędzy siłami królowej Szkotów Marii i jej przyrodniego brata Jakuba. Trwała raptem 45 minut, tyle co połowa meczu. Porażka spowodowała, że Maria Stuart została zmuszona do abdykacji, zbiegła do Anglii, gdzie została uwięziona przez królową Elżbietę, a wiele lat później położyła głowę pod topór kata. Gdy w połowie XIX wieku w Glasgow założono park, nazwano go na jej cześć parkiem królowej – Queen’s Park. Po meczu Szkocji z Anglią działacze Queen’s Park zdali sobie sprawę, że potrzebują stadionu, co w 1873 r. doprowadziło do zbudowania pierwszego Hampden Park.

Queen’s Park – który przypisuje sobie także takie futbolowe wynalazki, jak zastosowanie poprzeczki, wprowadzenie w meczu rzutów wolnych oraz przerwy – jest zdobywcą pierwszego Pucharu Szkocji, najstarszego krajowego trofeum piłkarskiego na świecie. – Potwierdza to Księga rekordów Guinnessa – mówi z dumą Andy Kerr. – Puchar został wykonany w 1874 r., a Queen’s Park zdobyli go, pokonując 2:0 Clydesdale FC w finale na First Hampden Park. Na co dzień puchar znajduje się w specjalnej galerii w naszym muzeum. Po finale prawdziwe trofeum wręczane jest zwycięskiej drużynie, a gdy zawodnicy schodzą z boiska, wymieniamy je na replikę.

Koła historii

Echa dawnych walk między katolikami utożsamianymi z Marią Stuart a wypierającymi ich zwolennikami protestantyzmu, których finałem była bitwa pod Langside, znalazły w Szkocji odbicie w piłkarskich derbach. Żeby poszukać ich źródeł, trzeba się udać do Edynburga. Tam, na Królewskiej Mili łączącej zamek – stojący na skale jeszcze wyższej niż ta w Stirling – z pałacem Holyrood, mniej więcej w połowie traktu, obok zachwycającego witrażami kościoła św. Idziego, czerwone cegły w bruku układają się na tle szarych granitowych kostek w charakterystyczny kształt serca. To uważany przez wieki za centralny punkt miasta Heart of Midlothian. Gdy królowa Maria kazała zburzyć stojące w tym miejscu więzienie i odbudować je na nowo, przed wejściem umieszczono serce. Kiedyś mieszkańcy pluli na nie na znak pogardy, dzisiaj na szczęście. Stało się symbolem i inspiracją m.in. dla pionierów futbolu, którzy w 1874 r. pierwszy klub w Edynburgu nazwali Heart of Midlothian. Rok później wyrósł mu konkurent o nazwie Hibernian, czyli Irlandzki.

– W XIX wieku do Szkocji masowo emigrowali Irlandczycy – tłumaczy dr Przemysław Damski z Katedry Teorii i Historii Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Łódzkiego. – Powodem była zaraza ziemniaczana, która spowodowała na Zielonej Wyspie głód i śmierć około miliona ludzi, co Irlandczycy porównują do ludobójstwa ze względu na nieodpowiedzialną politykę gospodarczą Wielkiej Brytanii. Była to migracja częściowo wtórna. W Irlandii zamieszkiwało wielu Szkotów osiedlonych tam w XVII wieku w ramach polityki plantacyjnej Anglii, która chciała Irlandię uczynić całkowicie podległą. Część potomków tej ludności zaczęła migrować z powrotem, ale migrowali też sami Irlandczycy, dla których Szkoci mimo różnic religijnych byli bliżsi niż Anglicy z racji zaszłości historycznych, bliższości geograficznej, a i do pewnego stopnia wspólnego celtyckiego pochodzenia.

Jak tłumaczy Damski, ludność emigracyjna kierowała się do dynamicznie rosnących dużych miast, bo dawały większe szanse wyżywienia. – Emigranci osiedlali się na wspólnej przestrzeni, w jednej dzielnicy. Organizowały się w tych społecznościach różne kluby, w tym też sportowe, dla ludności tej samej narodowości i religii – opowiada.

W Boże Narodzenie 1875 r. w parku Meadows, nieopodal Holyrood, Heart rozegrał swój pierwszy mecz z Hibernian, rozpoczynając już bez mała półtorawieczną historię derbów szkockiej stolicy. Starszych o 13 lat niż słynne Old Firm, derby Glasgow, które Rangers i Celtic zainaugurowali w maju 1888 r. Między jedną a drugą rywalizacją nie brak analogii. Heart określany jest czasem mianem mini-Rangers. To kluby, z którymi utożsamiały się protestanckie społeczności ich miast, elity, ludzie lepiej wykształceni. Kibice Hibernian – tak jak i Celticu – rekrutowali się głównie spośród katolików i warstw robotniczych.

– W XIX wieku Maria Stuart nie żyła już od 300 lat, a wojny religijne w Szkocji były odległą historią – kontynuuje swoją opowieść Damski. – Jednak dla szkockich elit napływowa irlandzka ludność to był element niepewny. W warstwach robotniczych, jeśli dochodziło do konfliktów, to każda różnica była eksponowana, więc na meczach siłą rzeczy iskrzyło, ale to już temat na zupełnie inną opowieść.

Najstarszy bilet na międzynarodowy mecz piłkarski na świecie. Miał numer 806 i uprawniał do obejrzen

Najstarszy bilet na międzynarodowy mecz piłkarski na świecie. Miał numer 806 i uprawniał do obejrzenia pierwszego w historii meczu drużyn narodowych, między Szkocją i Anglią, w 1872 r. Kosztował 1 szylinga

archiwum autora

Wygląda prawie jak nowa. Gdyby nie osłaniająca ją, umieszczona na drewnianym postumencie, sześcienna gablota z grubego szkła, można by napisać, że jest wręcz namacalna. Najstarsza futbolowa piłka świata przechowywana jest w Smith Art Gallery & Museum w szkockim Stirling. Odpoczywa dostojnie po wykonanej prawie pięć wieków temu robocie. Niczym królewskie jabłko na zielonej, aksamitnej poduszce, atrybut panowania nad rządem dusz, którymi zawładnęła na całym świecie.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Jędrzej Pasierski: Dobre kino dla 6 widzów
Plus Minus
„Konklawe”: Efektowna bajka o konklawe
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Plus Minus
Pułapki zdrowego rozsądku