Czy cesarz rzymski naprawdę był bogiem? Czy – mówiąc dokładniej – niektórzy imperatorzy (i członkowie ich rodzin) stawali się bogami po śmierci? Odpowiedź zależy oczywiście od tego, co mamy na myśli lub co mieli na myśli Rzymianie, mówiąc „bóg”.
Z dzisiejszej perspektywy kult cesarski może sprawiać wrażenie zestawu wielce cynicznych posunięć. Nie myślę tutaj w szczególności o oszustwach ze stosem pogrzebowym (kremacja odgrywała istotną rolę w procesie deifikacji cesarzy i członków ich rodzin – red.), gdyż większość religii raz po raz ucieka się przecież do takich sztuczek. Jakakolwiek iluzja czy mistyfikacja powoduje w dzisiejszym Neapolu cudowną przemianę skrzepniętej krwi żyjącego w III wieku św. Januarego w postać płynną, i to trzy razy do roku, nie przynosi to dużego uszczerbku reputacji świętego, a jeszcze mniej szkodzi Kościołowi katolickiemu. Fortel z orłem w klatce (którego wypuszczano, gdy płonął stos z ciałem cesarza, co miało symbolizować dołączenie jego duszy do innych bogów – red.) niekoniecznie podważa autentyczność konsekracji jako całości. Bardziej problematyczna jest ewidentna wygoda polityczna, która zdaje się teraz być powodem przemiany człowieka-cesarza w nieśmiertelnego boga.
Czytaj więcej
Ludzie przyzwyczaili się już dawno temu, że wyrażam na Twitterze swoje opinie, i jeślibym nagle zniknęła, mogliby poczuć się opuszczeni. A w moim kraju jest już i tak dość powodów, by zwykli ludzie poczuli się porzuceni - mówi Claudia Piñeiro, argentyńska pisarka.
W interesie następców
Jak bywało to w wielu innych aspektach imperialnej sukcesji, także przemiana zmarłego cesarza w boga nie zależała jedynie od jego wartości, lecz przede wszystkim od przydatności tej deifikacji dla człowieka, który był jego następcą. Dla wielu władców dodanie frazy „syn boga” do imienia było mile widzianym uzupełnieniem innych przydomków oznaczających władzę. Te słowa często dumnie figurowały na samym początku tytułów jedynowładcy. Fraza „August, syn boskiego” (divi filius), nawiązująca do Juliusza Cezara, ojca adopcyjnego Oktawiana Augusta, była ważną częścią „podpisu” cesarza.
Tyberiusz (zmarł w 37 roku) nie został deifikowany, ponieważ nie miało to prawdopodobnie większego znaczenia dla Kaliguli, jego następcy i jednocześnie syna bratanka. Kaligula oparł swoje prawo do władzy bezpośrednio na samym Auguście, ponieważ był z nim powiązany poprzez rodziców (Germanika i Agrypinę Starszą, wnuczkę Augusta). Poza tym bez względu na to, jak bardzo współczujemy zbuntowanym Brytom i sympatyzujemy z ich reakcją na problemy związane z wielką świątynią boskiego Klaudiusza, musimy przyznać, że taki kult cesarza w rzymskich prowincjach często wyglądał na wymuszony i przede wszystkim służył lojalności politycznej. Prawdą jest też, że cesarz kilka razy dał pokaz skromności, odrzucając prośbę obywateli jakiegoś prowincjonalnego miasta o pozwolenie budowy świątyni ku jego czci. Takie odmowy, chociaż można się z tym spierać, doskonale służyły utrzymaniu wysokiej wartości deifikacji.